Dziennikarze informacyjni od wielu lat prowadzą programy rozrywkowe. Pierwszy był Grzegorz Miecugow i „Big Brother”. Ale jeszcze nigdy nie było na odwrót. Jeszcze nigdy prezenter programów rozrywkowych nie prowadził programu informacyjnego. W ten weekend to się zmieniło. Krzysztof Ibisz poprowadził program „Nowy Dzień” w Polsat News, czyli kilkugodzinny blok poświęcony najważniejszym wydarzeniom w kraju i na świecie.
Trzeba przyznać, że w swojej długiej karierze Krzysztof Ibisz miał jeden punkt, który mógłby wskazywać zainteresowanie tematyką polityczną. W latach 1991 – 1993 był posłem Polskiej Partii Przyjaciół Piwa. Po tym jednak, gdy liznął polityki, nigdy do niej nie wracał. Przez kolejnych 20 lat prowadził mniej lub bardziej udane programy rozrywkowe. Przypomnijmy kilka tytułów: Czar Par, Pomidor, Przyjaciele, Wszystko albo nic, Zostań Gwiazdą, Gorączka złota, Bar, Dwa światy, Awantura o Kasę, Życiowa Szansa, Rosyjska ruletka, Grę w Ciemno. Biorąc pod uwagę, że pierwsze programy były na początku lat 90-tych, trzeba przyznać że Ibisz ma godną szacunku umiejętność przetrwania na telewizyjnym rynku.
K.Ibisz prowadzi "Czar par"
Nowy format nazywa się „Nowy Dzień” i inaczej niż inne programy Ibisza nie jest w wieczornym prime time, ale w porannym. I inaczej niż zwykle Ibisz oraz reszta prowadzących nie mają tu zabawiać widzów, ale ich informować. Albo nie. Właściwie może robić co chce, byle oglądalność Polsat News wzrosła. Żyjemy w czasach, które obaliły tradycyjne role i zachowania dziennikarzy. Stąd zapowiedź, że Ibisz (znany także z różnych kampanii reklamowych oraz prowadzenia imprez firmowych) będzie prowadził format informacyjny wywołała dużo negatywnych komentarzy w sieci, ale żadnych poważnych reakcji. Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich w każdym razie pozostało niewzruszone (lub zajęte prowadzeniem konkursu na „Hienę Roku”).
Krzysztof Ibisz w reklamie szamponu
- Krzysiek udziałem w tym programie najwięcej zyskał. Ma szanse sprawdzić się na nowym polu. Musze przyznać że praca z Krzysztofem jest wielką przyjemnością, co najważniejsze jest świetnie do niej przygotowany. Na pewno każdy w jakiś sposób na tym zyskuje – powiedziała mi Beata Cholewińska, współprowadząca poranek w Polsat News.
Byłem w studiu w sobotę, gdy Krzysztof Ibisz rozpoczynał karierę „newsmana”. Zdaję sobie sprawę, że słysząc to Walter Cronkite strzeliłby sobie w głowę. No ale Cronkite żył w złotych czasach telewizji. A Ibisz żyje w czasach dla telewizji schyłkowych. Kanały tematyczne i cyfryzacja niszczą oglądalność głównych anten Polsatu, TVN i TVP. Stąd telewizyjni bossowie są gotowi sięgać po najbardziej niestandardowe rozwiązania, byle uratować rzecz dla siebie najważniejszą czyli „rating” (oglądalność i udział programu TV). Kiedyś program informacyjny toczył się przy stole. Dziś może toczyć się na kanapie, gdzie miło rozmawia się z zaproszonymi gośćmi.
- Zapraszamy osoby, które mają coś do powiedzenia, a nie są po prostu znane – powiedział mi Ibisz na planie w złotym budynku Polsatu na Ostrobramskiej w Warszawie. Tak się złożyło, że w sobotę osoby, które jego zdaniem miały coś do powiedzenia, były także znane. W studiu pojawili się Michał Wiśniewski, Maciej Zień i Beata Pawlikowska. Krzysztof Ibisz twierdzi, że to dobry zestaw gości w programie informacyjnym. Odrzuca podejrzenie, że z „Nowego Dnia” chce zrobić telewizję śniadaniową.
- To nie jest "telewizja śniadaniowa"– przypomina Krzysztof Ibisz. - Tu poruszamy ważne tematy. A że goszczą u nas również znane osoby, wynika z faktu, że taki mieliśmy pomysł na program . Ponadto widzowie są ciekawi, co słychać u ich ulubieńców i co oni sądzą na dany temat. Zapraszamy jednak takie osoby, które mają coś ważnego do powiedzenia, są osobowościami w świecie polityki, kultury i show biznesu, a nie dlatego, że są po prostu znane – wyjaśnił Ibisz.
W studiu pojawił się także Michał Szafrański – prowadzący bloga jakoszczedzacpieniadze.pl. Chwali współpracę z Ibiszem. - Cały tydzień mailowaliśmy o tym, czego się powinienem spodziewać podczas rozmowy. Ibisz był dobrze przygotowany – mówi bloger.
Może dlatego Krzysztof Ibisz od tak wielu lat potrafi utrzymać się w grze. Tak jak czołowi piłkarze, którzy zostają poćwiczyć strzały, gdy ich koledzy już popijają piwko przed telewizorem, tak Ibisz swojego występu w Polsacie nie zlekceważył. Wiedział o co chce zapytać, nie zrobił niczego głupiego. Nie powiedział nic, co umieściłoby go na Kwejku, Demotywatorach lub innych serwisach internetowej „szydery”. A przecież prezenter jest od lat wspaniałym tematem kpin. Kabaret „Ani Mru-Mru” bawi gości po prostu czytając fragmenty książki Ibisza o byciu w formie.
- Przyznam się, że przed startem programu miałem lekką tremę. W końcu to zupełnie nowa rola. W trakcie programu chyba raz się zagapiłem, wtedy Beata mnie kopnęła pod stołem i od razu zrozumiałem, że jestem na wizji. Ale wydaje mi się, że widz liczy na takie wpadki. Oczywiście nie będziemy robili ich specjalnie, ale "wypada" od czasu do czasu popełnić błąd – żartował Ibisz.
"Ani Mru Mru" o wyśmiewaniu Krzysztofa Ibisza
- Nie przejmuję się tym, co mówią o mnie. Gdybym się tym przejmował, to dawnobym porzucił to, co robię od ponad 20 lat. Mam swoje zadania , celei je realizuję. Skupiam się przede wszystkim na tym, by dobrze wykonywać swoją pracę, być kreatywnym, przygotowanym, zaskakiwać i zaciekawiać widza.A to, że ktoś mnie lubi bądź nie jest ryzykiemwpisanym nie tylkow ten zawód, ale generalnie w życie każdego z nas – kończy Ibisz.
Prezenter wraca do prowadzenia stałego programu w Polsacie po długiej przerwie. Ostatnie lata nie były dla niego tak dobre, jak kiedyś. Nie udało się mu wykreować żadnego show rozrywkowego, które byłoby wielkim sukcesem. Pojawił się tylko w "Sylwestrowej Mocy Przebojów", a także prowadzi "Zrozumieć kobietę" w Polsat Cafe. Ostatnią Telekamerę Ibisz zdobył 10 lat temu, ostatni teleturniej prowadził dwa lata temu. W 2013 zdobył tylko tytuł "Człowieka Roku" dziennika Fakt. Ibisz chwytał się już w życiu różnych fuch, z otwieraniem salonów samochodowych na polskiej prowincji włącznie. Najnowsza praca nie jest dla niego po prostu telewizyjną fuchą bez znaczenia. Jeśli uda mu podciągnąć wyniki Polsat News w swoim paśmie, to wróci do wielkiej gry.
"Bez maski" - z Krzysztofem Ibiszem rozmawia Monika Jaruzelska
Producent "Nowego Dnia" Wojciech Wójcik przyznał, że jednym z powodów dlaczego zaangażowano Ibisza były słupki oglądalności. Kiedy prezenter w lecie prowadził podczas tego programu cykl "Bezpieczne wakacje", te znacząco podskakiwały. Dlatego uznano, że warto obsadzić Ibisza w roli prowadzącego "Nowego Dnia". Wójcik dodał, że Krzysztof Ibisz musi wydorośleć. On sam uważa, że zarówno kanał, jak i sam Ibisz zyskają na tym ruchu.
- Dla mnie to była prestiżowa propozycja. W telewizji robiłem już chyba wszystko, poza pracą nad i w programie newsowym. Okazało się to dla mnie ogromnie pociągające. Dodam, że w "Nowym dniu" z Polsat News mam dużą wolność twórczą .To autorski projekt naszej czwórki, dziennikarzy prowadzących i bardzo doświadczonego newsowego wydawcy Wojciecha Wójcika. Tworzymy czterogodzinny program, wymyślamy tematy swoich wydań, dzwonimy osobiście do wszystkich gości, sami tworzymy dokumentację do tematów, robimy przeglądy prasy, komentujemy i… mamy satysfakcję, że mimo wczesnej pory, nikt z gości jeszcze nie odmówił – powiedział nam Ibisz.
Czy Polsat News może stracić? Tu ryzyko też istnieje. Stacja uchodzi za mniej krzykliwy i mniej celebrycki kanał informacyjny niż TVN24. To Polsat News jako pierwszy poinformował o katastrofie w Smoleńsku. W Polsat News nie było fajerwerków, tylko spokojne informowanie. No więc właśnie fajerwerki się pojawiły.
Kanały newsowe na świecie
Lżejsza forma to obecnie trend na świecie. Większość stacji poza skrótem newsów nie obciąża widzów poważniejszymi wiadomościami czy wywiadami. W tym samym czasie co w Polsacie transmitowany był „Nowy Dzień”, CNN pokazywało reportaż o rugby siedmioosobowym, a w BBC World mówiono o najnowszych technologiach. Nikt nie wałkował "ważnych" spraw.
- Newsroom przyjął go przyjaźnie, jak każdego nowego dziennikarza. Na pewno wszyscy byli ciekawi, jaki jest, ale rozczarowania nie było. Krzysztof pokazał, że każdy pracownik od edytora, kierownika produkcji, przez reportera, do szefa, zasługuje na szacunek. Dlatego sam go zyskał – powiedziała nam Beata Cholewińska. Współpracownicy Ibisza twierdzą, że pracuje on tak jak inni dziennikarze. Bierze udział w kolegiach redakcji, zaprasza gości, rozmawia z nimi o tematach.
Szefowie Polsat News chceliby z pewnością wierzyć, że oto w ich stacji wyrósł groźny konkurent dla Jarosława Kuźniara, który ze złośliwym czasem wdziękiem (zazwyczaj, gdy mowa o PiS) od lat prowadzi poranki w TVN24. Ibisz zaczyna od weekendów, ale dostanie więcej, jeśli ten eksperyment wypali. Pytanie, czy kariera 49 letniego Ibisza to dowód, że nadchodzi czas „każdy robi wszystko”. Jeśli Ibisz poprowadzi za jakiś czas „Wydarzenia”, a Marcin Prokop „Fakty”, to będziemy mieli odpowiedź.
W każdym programie będzie gość dnia, który spędzi z nami pełną godzinę. Skomentujemy z nim bieżące wydarzenia, obejrzymy serwis informacyjny, porozmawiamy o tym, co w nim było najistotniejszego dla naszego gościa. Zrobimy wspólny przegląd prasy, poświęcimy czas na ważne społeczne i polityczne tematy. Porozmawiamy także o jego pracy. W blokach tematycznych programu polecimy dobre książki i filmy, pożartujemy ze "złotych myśli" polityków z najlepszymi satyrykami. Kreatorzy polskiej mody poradzą paniom i panom, jak ubrać się odpowiednio do okazji. Koncentrujemy się, aby naszymi gośćmi były osobowości świata kultury, polityki i show biznesu.
CZYTAJ WIĘCEJ