
Położone w Kalifornii miasteczko Loyalton ma wszystko, co cenią turyści: saloon z przytulnymi pokojami dla gości, wyspecjalizowane w lokalnej historii muzeum, urokliwą piekarnię oraz piękne, dzikie krajobrazy. Loyalton wciąż świeci jednak pustkami, co skłoniło zrozpaczonych mieszkańców do nazwania go "najsamotniejszym miastem Stanów Zjednoczonych" oraz otwarcia tak zatytułowanego serwisu internetowego.
REKLAMA
O urokach Loyalton można poczytać na stronach serwisu stworzonego przez jednego z jego mieszkańców, Boba Macey'a. Choć miasteczko posiada wiele zalet, turyści wciąż omijają je szerokim łukiem. Dla Macey'a jest to tym bardziej przygnębiające, że Loyalton nie jest jakąś tam dziurą na końcu świata. Zaledwie 40 km dalej przebiegają dwie autostrady, taki sam dystans dzieli miejscowość od portu lotniczego w Reno. Przez samo Loyalton przechodzi natomiast droga stanowa nr 49. Przyjezdni wciąż są jednak rzadkością.
Właśnie z tego względu powstał serwis Loneliset Town in America, który zachęca internautów do odwiedzenia Loyalton, a nawet osiedlenia się w tym urokliwym miasteczku (obecnie 729 mieszkańców, liczba ta systematycznie maleje).
Główna atrakcją Loyalton jest dzika okolica. Nieopodal miasta można np. łowić ryby, oglądać ptaki, spacerować, rozbić namiot, jeździć na rowerze, polować, latać niewielkim samolotem (10 km dalej znajduje się niewielkie lotnisko), a nawet oddać się hazardowi (do granicy ze stanem Nevada jest tylko 30 km).
Ponadto Loyalton ma własną piekarnię (jej specjalnością są kanapki z pieczoną wołowiną), saloon z 14 pokojami, restauracją i barem oraz domek do wynajęcia. Mieszkańcy stworzyli nawet muzeum, które dokumentuje historię miasteczka. Ta jest nierozerwalnie związana z XIX-wieczną gorączką złota.
źródło: Slate.com
