Deutsche Bank po raz pierwszy w Polsce awansował kobietę - Magdalenę Rogalską - do zarządu. Kobiety podobno lepiej sprawdzają się w kryzysie. Magdalena Rogalska podkreśla, że miejsce w zarządzie zdobyła wyłącznie dzięki kompetencjom. W DB zaczynała 16 lat temu jako stażystka.
Nosi zgrabnie skrojoną garsonkę, ma pomalowane na krwisto-czerwony kolor paznokcie, sympatycznie się uśmiecha. Pytaniem, czy to miło być pierwsza kobietą, w zarządzie jest zakłopotana. - Nikt nie chce usłyszeć, że dostał awans dzięki jakimś parytetom. Jestem ich przeciwniczką. Dla mnie liczą się przede wszystkim kompetencje – mówi Magdalena Rogalska, niedawno awansowana zarządu Deutsche Bank Polska.
- Być może są kobiety, które osiągnęły wysokie stanowiska zmieniając swój styl zarządzania na bardziej męski. Ze mną tak na pewno nie było. Atutem zróżnicowanych, kobieco-męskich zarządów jest rozsądny balans pomiędzy stylami prowadzenia biznesu i kompetencjami. To daje przewagę, ponieważ pozwala zarządzać firmą z różnej perspektywy – dodaje.
Czym jest ten kobiecy styl? Nie chodzi o kwiatki i firanki w oknach. - Współpracownicy to dla mnie cenne aktywa, a nie siła robocza. Na każdym kroku okazuję mojemu zespołowi, że tak właśnie myślę. Kiedy jedna z pracujących u mnie osób zaszła w ciążę, nawet nie przeszło mi przez myśl, żeby robić jej z tego powodu wyrzuty. Zależało mi na tym, żeby wiedziała, że ma moje pełne wsparcie. Mogła pracować z domu, a gdy było to konieczne wziąć wolne czy pójść na zwolnienie. Sama urodziłam "w banku" dwójkę dzieci. W pierwszej ciąży wylogowałam się z firmowego komputera tydzień przed porodem – opowiada. I zaraz dodaje, że dzięki umiejętności godzenia wielu ról kobiety, a szczególnie pracujące matki są zazwyczaj świetnie zorganizowanymi pracownikami. - Jeśli są w stanie ogarnąć dwa przedszkola, opiekunkę, odwożenie dzieci, zakupy domowe to podobnie w pracy korporacyjny „multitasking” nie będzie ich przerażał – mówi.
Od zera do menedżera
W banku karierę rozpoczynała 16 lat temu od zgłoszenia się na staż. Była zwykłym asystentem, po paru latach opiekunem klienta, potem miała swój kilkuosobowy zespół by wreszcie wskoczyć na fotel menedżera odpowiadającego za rozliczanie transakcji banku. Wspinając się po szczeblach bankowej kariery wiele razy musiała udowodnić, że jest lepsza od dziesiątek facetów.
Menedżerka przyznaje jednak, że z kobietami nie tylko w DB, ale tez innych korporacjach jest krucho. Wprawdzie w spółkach banku w Polsce większość pracowników to kobiety, ale już na stanowiskach średniego szczebla są w wyraźnej mniejszości. Na najwyższych w tej korporacji stanowiskach managing directora rozkład sił wynosi: mężczyźni – 4, kobiety – 1.
Kiedy ponad 2 lata temu w Niemczech dyskutowano o parytetach płci w biznesie szefowie ds. personalnych największych przedsiębiorstw z niemieckiej giełdy przedstawili plan wprowadzania kobiet na wysokie stanowiska. Adidas chce, by do 2015 r. 32-35 proc. kobiet zajęło stanowiska kierownicze w spółce. Do końca 2020 r. kobieta będzie co szóstą osobą we władzach koncernu chemicznego BASF, tak samo w BMW.
Seksmisja
Deutche Bank jako jedna z pierwszych niemieckich korporacji ogłosił, że dobrowolnie wprowadzi do kierownictwa parytet płci, przydzielając więcej ważnych stanowisk paniom. Co oczywiste, "polityka diversity" realizowana jest również w Polsce. - Podczas procesu rekrutacji staramy się, aby do finału wchodzili zarówno kandydaci jak i kandydatki. Ostatnio szefem private banking została kobieta, która w znalazła się w gronie kandydatów i została wybrana. Jednak wcale nie ze względu na parytety, ale doświadczenie i kompetencje – mówi menedżerka z DB.
Wprowadzenia puli stanowisk dla kobiet w zarządach spółek skarbu państwa domaga się Henryka Bochniarz, prezydent Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych „Lewiatan". Według jej propozycji już od 2015 r. udział kobiet w zarządach państwowych spółek powinien sięgać 30 proc. Również Komisja Europejska chce, by od 2015 r. kobiety stanowiły 30 proc. władz spółek publicznych, a od 2020 r. – 40 proc.
Na razie kobiety w elicie polskiego biznesu to rodzynki. Wśród 400 spółek na polskiej giełdzie są zaledwie 24 prezeski. W małym i średnim biznesie jest ich jednak więcej. Z danych Eurostatu i GUS wynika, że ok. 570 tys. kobiet kieruje firmami (w tym jednoosobowymi). Bizneswoman są więc bardziej liczne od pielęgniarek (184 tys.) czy nauczycielek (340 tys.). Jest więc z kogo wybierać.
Złote spódniczki
Przeciwnicy parytetów powołują się na przypadek koncernu Statoil, który, gdy w Norwegii wprowadzono parytet płci, miał poważny problem ze znalezieniem pracownic kompetentnych w dziedzinie wydobycia ropy i gazu. Spółka nie chcąc zatrudniać na łapu-capu, płaciła wysokie kary. Kiedy zatrudniono tam kobiety nazywano je „złotymi spódniczkami”. Bo były wysoko opłacanymi pracownicami, których zadaniem było nieprzeszkadzanie męskiej części zespołu. Jeśli dziś przyjrzeć się żeńskiej części zarządu Statoil, okaże się, że panie zajmują się raczej niszowymi zagadnieniami, takimi jak etyka, sprawy księgowe czy kadry.
- Przymusowe rozwiązania są bez sensu. Sami przedsiębiorcy powinni zrozumieć, że kobiety w biznesie dają firmom wiele przewag. Swoje „rządy" sprawują w bardziej demokratyczny sposób oraz lepiej komunikują się z otoczeniem. Ponadto są mniej skłonne do podejmowania ryzyka – mówi dalej Magdalena Rogalska.
Za sprawą Marissy Mayer, 39-letniej dyrektor generalnej Yahoo „kobiecy styl zarządzania” robi furorę w USA. Kiedy zabroniła pracownikom pracy w domu i wysiadywania "dupogodzin" w biurze, to był szok dla wszystkich. "Wredna korporacyjna s..," powiedzieli niektórzy. Inni dostrzegli w tym posunięcie dobre dla pracowników i ich rodzin. Co to za pożytek z męża, który pracując zdalnie i tak cały czas ślęczy przy komputerze? W rzeczywistości nie pracuje, a śmieci też nie wyniesie. Albo matka, która niby pracuje 4/5 etatu w domu, ale i tak wynajmuje nianię, bo jest zawalona papierami na dwa tygodnie. Mayer wprowadziła wydłużone i pełnopłatne urlopy macierzyńskie oraz ojcowskie. Wierzy w wartość kapitału ludzkiego. I stał się cud. Podupadła kilka lat temu korporacja wróciła do czołówki innowacyjnych firm branży internetowej.
Skoro panie prezeski są tak dobre, to dlaczego jest ich tak mało? Polskie kobiety sukcesu wypowiadające się w raporcie organizacji Polish Professional Women Network wskazują trzy główne przyczyny: obciążenie kobiet obowiązkami rodzinnymi (57 proc.), rezygnację z kariery, „bo korzyści są niewspółmierne do kosztów" (41 proc.) i konserwatywne wychowanie dziewczynek do innych życiowych wyborów niż kariera zawodowa.