Dakar to wyzwanie. Dla jednych, jak Adam Małysz celem jest ukończenie wyścigu na możliwie najwyższym miejscu. Dla drugich liczy się tylko zwycięstwo. Tyle, że rajd jest na tyle zdradliwy, że nawet najwięksi faworyci miewają problemy z dojechaniem do linii mety. Dziś możesz prowadzić w wyścigu, jutro możesz rozbić się o wydmę i stracić cenne minuty. Zwycięzca może być jeden. Kto? Tego nie wiemy, ale przedstawimy wam kilku faworytów.
W Dakarze nie ma faworyta. Zawsze było ich wielu. To dlatego, że pierwsze pytanie jakie się zadaje na starcie wyścigu jest: "czy dojadę", a dopiero potem pada "czy wygram". Oczywiście, wraz z przebytymi kilometrami to się zmienia. Im bliżej linii mety, tym łatwiej wskazać czołówkę wyścigu. Dlatego teraz przedstawimy wam tych, którzy w tej chwili walczą o koronę Dakaru, czyli kierowców samochodowych.
Peterhansel - legenda Dakaru
Zacznijmy od obrońcy trofeum Stephane'a Peterhansela. Dodajmy od razu nie tylko obrońcy trofeum, bo Francuz aż jedenastokrotnie wygrywał Dakar. Jest to jeden z najbardziej doświadczonych, a także utytułowanych kierowców biorących udział w tym wyścigu. Dodajmy, że Peterhansel na początku startował na motorze, a dopiero później przerzucił się na samochody.
Francuz po raz pierwszy wziął udział w rajdzie w 1988 roku, jednak na swoje pierwsze zwycięstwo musiał poczekać do 1991 roku. Potem miał już z górki. Niczym król Midas z małymi wyjątkami każdy swój kolejny start zamienił w złoto. Na podium nie stanął tylko w 1994 roku, kiedy postanowił nie wziąć udziału w Dakarze i w 1996, kiedy po wygraniu trzech etapów wycofał się z wyścigu.
Po zdominowaniu motocykli w 1999 r. Peterhansel postanowił zmienić kategorię i przerzucił się na samochody. W swoim debiucie zajął siódme miejsce, a rok później zdobył srebro. Po raz pierwszy będąc za kółkiem wygrał Dakar w 2004 roku. Do tego dołożył zwycięstwo w 2005 roku. Francuz w sumie wygrał 5 Dakarów samochodowych, jednak nie udało mu się powtórzyć „hattricka”, który zdobył jeżdżąc na motorze. Może w tym roku mu się to uda?
Katarski olimpijczyk
Kolejnym w gronie faworytów którego wymienimy to Nasser Al-Attiyah. To zwycięzca Dakaru z 2011 roku, i wicemistrz wyścigu z 2010 roku. Regularnie wygrywa rajdowe mistrzostwa Bliskiego Wschodu. Tyle, że wyścigi to nie wszystko. Nasser ma także drugą, również sportową twarz, którą warto poznać.
Otóż Nasser Al-Attiyah poza sportami motorowymi uprawia także skeet. Dokładnie jest to strzelanie do ruchomych celów (glinianych gołębi). Nie byłoby w tym nic szczególnego, gdyby nie fakt, że Katarczyk jest pięciokrotnym olimpijczykiem w tej dyscyplinie, do tego medalistą. W 2012 r., w Londynie stanął na najniższym stopniu podium. Całe szczęście, że Katarczyk nie łączy dwóch uprawianych przez siebie dyscyplin i nie strzela do swoich rywali na Dakarze.
Król Carlos
Wśród potencjalnych zwycięzców zawsze będzie się pojawiało nazwisko Carlosa Sainza. Hiszpański kierowca przezywany „El Matador”, albo żartobliwie przez pozostałych „Carlos The King” to prawdziwa legenda rajdów. W rajdowych mistrzostwach świata dwukrotnie pierwszy, czterokrotnie drugi. Nie zapomnijmy wspomnieć o tym, że Hiszpan zaliczył największą liczbę startów w historii WRC (dokładnie 196).
Co do samych startów w Dakarze, to Sainz dwukrotnie stanął na podium. W 2010 roku Hiszpan wygrał ten wyścig, zaś rok wcześniej zajął trzecie miejsce. Co ciekawe, podczas zwycięskich startów jego partnerem w zespole Volkswagena był wspomniany wcześniej Al-Attiyah.
Mistrz z RPA
Skoro wspomnieliśmy wszystkich poprzednich zwycięzców Dakaru, to nie wypadałoby nie powiedzieć słowa o zwycięzcy z 2009 roku Ginielu de Villiersie. Pochodzący z RPA kierowca swój sukces zawdzięcza między innymi temu, że prowadzący w wyścigu Sainz z powodu awarii musiał się z niego wycofać. Los się do niego złośliwie uśmiechnął w 2010 roku, kiedy to Hiszpan między innymi dzięki awarii jego samochodu mógł ukończyć Dakar na pierwszym miejscu.
Jeśli chodzi o same starty w tym rajdzie, to de Villiers bierze w nich udział od 2003 roku. Swoje pierwsze etapowe zwycięstwo zaliczył w 2004 roku, a po raz pierwszy na podium stanął w 2006 roku, zajmując drugie miejsce. Rok temu Afrykaner także zajął drugie miejsce, a dwa lata temu był trzeci. Czy to oznacza, że de Villiers w tym roku „poprawi” swój wynik i będzie pierwszy?
Nani Roma i Hołowczyc powalczą o podium?
A jeśli nie Afrykaner, lub żaden z wcześniej wymienionych kierowców nie wygra Dakaru, to kto może wygrać? Może Juan „Nani” Roma? Hiszpan także jest zwycięzcą tego wyścigu, jednak w odróżnieniu od pozostałych wygrał ten rajd nie w samochodzie, ale na motocyklu, w 2004 roku. Natomiast jeśli chodzi o jego wyniki za kierownicą, to Nani w 2012 roku był drugi, zaś rok temu ukończył wyścig na czwartym miejscu.
Na koniec wspomnimy o naszej nadziei w Dakarze, czyli Krzysztofie Hołowczycu. Tego pana nie trzeba nikomu przedstawiać. Były rajdowy mistrz Europy, trzykrotny mistrz Polski. Do tego poseł do Europarlamentu, który w trakcie pełnienia swojej funkcji także brał udział w Dakarze. „Hołek” w porównaniu z innymi faworytami nie odniósł większych sukcesów na trasie rajdu, ale to nie oznacza, że można go lekceważyć.
Choć na razie dokonania Hołka w Dakarze są skromne, bo zaledwie dwa razy był piąty i tylko raz wygrał etap, to za każdym jest wymieniany jako jeden z tych, którzy mogą zaskoczyć. Zresztą, jak już Dakar wielokrotnie pokazywał, do samego końca nie wiadomo kto pierwszy przekroczy linię mety. Jednak najciekawiej by było, gdyby ten sukces odniósł Adam Małysz.