Rafał Marton siedzi obok Adama Małysza w Toyocie podczas Rajdu Dakar. Są metr od siebie kilkanaście godzin dziennie. W ciągu tych godzin zdarzają się sytuacje ekstremalne, jak niedawne dachowanie. Jak to jest - zapraszam na mój wywiad z Martonem tuż przed rajdem.
Myślę że teraz zdecydowanie kierowcy rajdowego. Od początku z Adamem robiliśmy wszystko żeby zostać załogą rajdową. Skoki to są opowieści wieczorem, wspomnienia. To są anegdoty. Nasze sportowe życie teraz, to są rajdy.
Adam jest nadal uczniem, czy już jest mistrzem?
Adam jest mistrzem. On ma w sobie mistrzostwo. Oczywiście jako kierowca rajdowy, nie mógł być mistrzem od samego początku. Początki były trudne. Ale już w drugim sezonie zdobył trofea. Przed nim oczywiście wiele elementów, które musi udoskonalić.
Ciężko było go nauczyć manier sportowych?
Widziałem różne jego zachowania, które w naszych realiach są śmieszne. Posiłki na przykład. Adam bardzo mało jadł. W mózgu miał zakorzenione, że musi pilnować diety. To się bardzo powoli zmieniało.
Co pana najbardziej w Małyszu wkurza?
Jego upór. Jeśli chodzi o rajdy, to on słucha ludzi bardziej doświadczonych. Natomiast w codziennym życiu jest prawdziwym uparciuchem. Jeśli coś sobie wmówi, to trudno go przekonać.
Czy kierowca i pilot są skazani na siebie?
Tak. My jeździmy ze sobą tylko trzy lata. Rywalizujemy natomiast z bardzo doświadczonymi zespołami. Potrzebujemy więc wspólnie przejechanych kilometrów.
Jest pan więcej z Adamem, czy z rodziną?
Myślę, że pół na pół.
Adam jest panu bliski?
Na pewno tak.
Czy współpraca z Małyszem się opłaca, kto więcej trenuje, czy sprawdziły się obawy Martona przed jazdą z Małyszem - o tym wszystkim pilot Adama Małysza mówi w specjalnym wywiadzie dla naTemat. Obejrzyj video.