Liczne zakręty i duże prędkości towarzyszyły zawodnikom na ósmym etapie Rajdu Dakar 2014. Kierowcy przekroczyli granicę Argentyny, wkraczając na terytorium Chile. Dzisiejszy odcinek Adam Małysz przejechał ze stratą niecałych 20 minut do lidera, wracając na 10 miejsce w klasyfikacji generalnej.
Zawodnicy przekroczyli Andy i rozpoczęli chilijską część rajdu. Odcinek wytyczony był na terenie, który pamięta jeszcze czasy, kiedy w okolicy znajdowało się największe słone jezioro na świecie. To kolejna trasa, której droga sięgała na wysokość ponad 3 500 m n.p.m.
Dla Adama Małysza i Rafała Martona to był dobry dzień. Podczas 302 km trasy do miejscowości Calama jechali dobrym tempem, utrzymując stałą pozycję w klasyfikacji. Ostatecznie na metę dojechali z czasem 2 godziny 52 minuty i 45 sekund. O niespełna 20 minut szybszy okazał się Al-Attiyah, który został liderem etapu.
- Mamy dobre wrażenia z odcinka, który dzisiaj był mocno urozmaicony. Na odcinku było trochę ciasnych partii w górach, ale także sporo szybkich fragmentów, gdzie liczyła się przede wszystkim duża prędkość. We znaki daje nam się duża wysokość n.p.m., bo przez rzadsze powietrze czuć, że samochód tracił trochę moc. Jesteśmy zadowoleni, utrzymywaliśmy nienajgorsze tempo, nie mieliśmy problemów technicznych i jutro możemy spokojnie jechać dalej. Mamy nadzieję, że pech opuścił nas już na dobre. – podsumował Adam Małysz.
We wtorek rozpocznie się dziewiąty etap rajdu wiodący z Calama do Iquique. To 422 km trasy i jedyne 29 km „dojazdówki”.
- Nasz biwak znajduje się tuż przy lotnisku na otwartym terenie. W powietrzu jest mnóstwo drobnego pyłu, tak zwanego fesh-fesh’u. Przy dużych podmuchach wiatru jest to naprawdę bardzo uciążliwe. Lepiej nie ruszać się bez odpowiednich okularów. – dodał Małysz.
Ostatnie kilometry odcinka rozegrają się na różnych poziomach wysokości. Różnica będzie wynosić aż 30%. Na zakończenie dnia kierowcy po raz pierwszy podczas tegorocznej edycji zobaczą ocean.