Jakub Karbowiak o kwalifikacji CIMA: Certyfikat daje pewność siebie, a w biznesie trzeba umieć pójść pod prąd
Jakub Karbowiak o kwalifikacji CIMA: Certyfikat daje pewność siebie, a w biznesie trzeba umieć pójść pod prąd

Każdy absolwent wyższej uczelni wie, że ukończenie studiów to dziś co najwyżej "podstawa". Dlatego by wyróżnić się na rynku pracy, wzbogacamy swoje CV o kolejne kursy, mające podnieść nasze kwalifikacje. Jakub Karbowiak, Dyrektor Finansowy firmy "Piotr i Paweł" wyjaśnia, dlaczego lepiej wybrać jeden porządny certyfikat, zamiast marnować czas na niepotrzebne kursy i szkolenia.

REKLAMA
Dlaczego zdecydował się pan powalczyć o kwalifikację CIMA?
Jakub Karbowiak: To było wiele lat temu, kiedy kwalifikacje zawodowe nie były jeszcze zbyt znane w naszym kraju. Był to moment w mojej karierze, gdy zastanawiałem się w jaki sposób pogłębić swoje kwalifikacje. Pracowałem wcześniej jako audytor i zdawałem egzaminy na biegłego rewidenta, ale nie do końca byłem przekonany do tego zawodu. Po odejściu z audytu trafiłem do dużej firmy produkcyjnej, gdzie szybko awansowałem, a moja odpowiedzialność bardzo wzrosła. Chciałem więc pogłębić swoją wiedzę, aby była bardziej praktyczna dla mojego pracodawcy.
I od razu wybrał pan CIMA?
Zacząłem sprawdzać, w jaki sposób mogę podnieść swoje umiejętności. Na którymś szkoleniu spotkałem pewnego zagranicznego finansistę, który zainteresował mnie CIMA. Stwierdziłem, że to najlepsze kwalifikacje, które mogą pomóc mi się dalej rozwijać, jako dyrektor finansowy.
Ale istnieje mnóstwo możliwości, aby po studiach podnosić swoje kwalifikacje. Dlaczego wybrał pan właśnie tą?
Owszem, jest ich wiele, a najbardziej popularna była wówczas kwalifikacja ACCA, tak zresztą jest do dziś. Patrząc na program, stwierdziłem jednak, że w większym stopniu stawia ona na kształcenie księgowe, a mniej na finansowe. Jest wiele osób, na eksponowanych stanowiskach, które ją posiada, ale mi bardziej przydała się CIMA.
CIMA w odróżnieniu od wszystkich innych certyfikatów wymaga solidnego doświadczenia zawodowego z określonych obszarów, które po zdaniu egzaminów należy wykazać i w odpowiedni sposób udokumentować. Aby stać się członkiem CIMA i uzyskać tytuł ACMA (Associate Chartered Management Accountant) lub FCMA (Fellow Chartered Management Accountant), trzeba przejść weryfikację doświadczenia zawodowego, ocenianego przez stosowną komisję CIMA.
Jak wiele osób może dziś pochwalić się takim certyfikatem?
Trudno powiedzieć, bo sytuacja jest dynamiczna, ale wydaje mi się, że nie więcej niż kilkaset osób w Polsce, a jeśli chodzi o osoby posługujące się tytułem FCMA, jest ich zaledwie kilka, bo wymagane jest ponad trzyletnie doświadczenie zawodowe na stanowiskach strategicznych. Ale liczba studentów bardzo szybko rośnie, a coraz więcej osób jest zainteresowanych zdobyciem kwalifikacji.
Dodatkowo zdobyte kwalifikacje realnie wpłynęły na rozwój pana kariery? Może bez nich pańskie życie zawodowe ułożyłoby się podobnie?
Oczywiście trudno mi powiedzieć, w jakim stopniu ten certyfikat wpłynął na decyzję pracodawców, którzy zdecydowali się mnie zatrudnić. Zwłaszcza, że w tej chwili świadomość tego certyfikatu dopiero rośnie. Jednak w pewnych kręgach są już pracodawcy, którzy poszukują osób dokładnie z tymi kwalifikacjami, gdyż wiedzą, co kandydaci są w stanie zaoferować w środowisku pracy.
A czy np. ukończenie Szkoły Głównej Handlowej nie jest wystarczająco jasnym komunikatem odnośnie wartości danego pracownika?
Ja ukończyłem Uniwersytet Ekonomiczny w Poznaniu, a mój kierunek był bardzo specjalistyczny jeśli chodzi o finanse i strategie finansowe przedsiębiorstw. Natomiast program studiów wydaje się być znacznie węższy niż CIMA i przygotowuje jedynie w podstawowym zakresie. Kwalifikacje zawodowe kładą nacisk na zdecydowanie szersze przygotowanie kandydatów uzupełniając wiedzę finansową o dodatkowe zagadnienia, takie jak w zakresie organizacji, motywacji, zarządzania zmianami, ryzykiem, analizy strategicznej itd. Kwalifikacja CIMA zajmuje się tymi kwestiami kompleksowo i dogłębnie. Egzaminy zaś są przygotowane w taki sposób, aby sprawdzać praktyczną znajomość wiedzy, a nie czysto teoretycznie, jak zazwyczaj ma to miejsce na uczelniach.
I gdy ocenia pan kandydatów do pracy, rzeczywiście zwraca pan uwagę na certyfikaty? Ma to realny wpływ na możliwość zatrudnienia, czy dodatkowe kwalifikacje są jedynie atrakcyjnym dodatkiem do CV?
Oczywiście, że zwracam na to uwagę. Osoby, które mają te kwalifikacje, dają mi pewność wyboru. Wiem, że są odpowiednio przygotowane, będą posługiwać się właściwym językiem, znają odpowiednie narzędzia i są w stanie sprostać zadaniom, które będą im stawiane. Natomiast ciągle takich osób jest jeszcze w naszym kraju niewiele.
Czyli CIMA może stanowić swego rodzaju furtkę do zatrudnienia, nawet w najlepszych firmach.
Z tego co wiem, wielu pracodawców zwraca na to uwagę w procesach rekrutacyjnych, a niektórzy w sposób wyraźny stawiają wymóg posiadania dyplomu CIMA, aby aplikować na dane stanowisko. Szczególnie jeśli staramy się o pracę w międzynarodowej organizacji.
Z tego co pan mówi, nie ma co liczyć na wielką karierę w branży finansowej, jeśli ukończyliśmy jedynie studia. Dodatkowe certyfikaty i wszelkie kursy to dziś niemalże obowiązek.
Wie pan, konkurencja na rynku jest bardzo duża. Dlatego osobom, które są lepiej przygotowane i mogą potwierdzić swoje kwalifikacje przynależnością do profesjonalnej organizacji, które w tej dziedzinie wytyczają kierunki, trendy i standardy funkcjonowania w organizacjach, oczywiście pozwala się wyróżnić na rynku pracy. Również firmy bardzo odczuwają tę konkurencję, dlatego potrzebują najlepiej przygotowanych pracowników, którzy podejmą właściwe decyzje biznesowe, oparte na rzetelnej analizie a nie tylko intuicji. To daje kwalifikacja CIMA.
Szkoda, że takiego przygotowania nie dają polskie uczelnie.
Ja bym tego tak nie powiedział, bo certyfikaty to raczej kolejny etap rozwoju i wejścia na wyższy poziom. Część programu studiów i CIMA pokrywa się, dzięki czemu można ubiegać się o zwolnienie z niektórych egzaminów, ale zwykle są to egzaminy zupełnie początkowe, weryfikujące elementarne przygotowanie do dalszego zdobywania wiedzy.
Nie świadczy to o słabości polskich uczelni, które są po prostu pewnym etapem. To tak, jak z prowadzeniem pojazdu. Nie można od razu kierować autobusem, trzeba najpierw pojeździć osobówką.
Po studiach można wybrać wiele dodatkowych kursów i studiów podyplomowych. Czy zawsze oznaczają one rozwój, a nie utratę pieniędzy i czasu?
Cenny jest każdy rozwój osobisty i to na każdym etapie. Ale zawsze należy spojrzeć na to z tej strony, czyli na ile dodatkowe rzeczy, które są robione przez kandydata na dane stanowisko mają sens z punktu widzenia przygotowania go do roli, jaką będzie pełnił w przedsiębiorstwie lub w związku ze ścieżką kariery, jaką będzie realizował.
Zamiast robić wiele kursów z kilku oderwanych od siebie dziedzin, warto pomyśleć właśnie o jakimś kompleksowym programie, typu CIMA. Szereg różnych szkoleń i kursów, czasem przypadkowo wybranych, które wypełnią nam kilka stron w CV, nie da nam więcej, niż kwalifikacje adekwatne do naszej kariery. Po CIMA mamy jeden certyfikat, ale potwierdza on merytoryczne przygotowanie pracownika na najwyższym poziomie, jakby przebył całą listę specjalistycznych kursów i szkoleń. Poza tym nie oszukujmy się, jeżeli są to szkolenia i kursy oferowane na rynku przez różne organizacje, to nie są ze sobą zharmonizowane. Powoduje to, że kolejny kurs może powielać duży obszar wiedzy wcześniej już opanowanej, a jednocześnie nie pogłębiając problematyki w wystarczającym stopniu. Poza tym organizatorzy takich szkoleń muszą je dostosować do zróżnicowanego poziomu przygotowania uczestników.
Każdy może się o nie pokusić?
Kursy CIMA nie są łatwe, bo i nie o to w nich chodzi, więc jeśli ktoś nie ma wystarczającej determinacji, lepiej niech nie zaczyna. Ten dyplom poświadcza, że dany członek spełnia kryteria, a te są ustawiane dość wysoko. Stanowi to wartość dla pracodawcy, który wie, że dana osoba posiada wiedzę, doświadczenie i jest przygotowana do pracy w biznesie.
Ma pan satysfakcję, że panu się udało?
Ważnym elementem, który daje ta kwalifikacja, to pewność siebie, a z tym łatwiej jest pójść pod prąd i zabrać głos w trudnych sprawach. Szerokie przygotowanie merytoryczne pozwala spojrzeć na problemy z wielu perspektyw. To ułatwia podejmowanie decyzji. A jeśli ktoś nie jest właściwie przygotowany do pracy, którą ma wykonać i porusza się po obszarach sobie nieznanych, trudnych, niezrozumiałych, to na pewno nie będzie miał komfortu w pracy. Będąc przygotowanym na wyzwania, które spotykają nas w pracy, żyje się po prostu lepiej.
Jakub Karbowiak: FCMA, CGMA
Dyrektor Finansowy „Piotr i Paweł” S.A.