W wyniku ostatnich wypadków drogowych wiele mówiło się o pijanych kierowcach, jako mordercach na drogach. To oczywiście prawda, ale okazuje się, że równie duże zagrożenie za kółkiem powodują osoby w podeszłym wieku. Tylko w 2012 roku kierowcy powyżej 60. roku życia spowodowali wypadki, w których zginęły 342 osoby, a 4,2 tysiąca zostało rannych.
Pijani kierowcy nie schodzą z medialnych czołówek. Tymczasem ostatnie statystyki pokazują, że podobne zagrożenie na drodze stanowią osoby po sześćdziesiątce. Mimo tego „staruszkowie” nie znajdują się w ogniu krytyki. Nikt nie mówi o wprowadzeniu szerokiej kampanii „Stop Starszym Kierowcom”. A liczby robią przerażające wrażenie. "Dziennik Polski" podaje, że kierowcy po 60. roku życia tylko w 2012 roku odpowiadają za śmierć 342 osób i zranienie 4,2 tysięcy. Dla porównania we wszystkich wypadkach tego roku zginęło 3571 osób.
Starsze osoby zbyt często powodują zagrożenie na drodze. Problemy wynikają ze słabego stanu zdrowia lub wzroku. Kłopotem jest też naturalnie podeszły wiek: słabsza i wolniejsza reakcja, zła ocena sytuacji. Takie osoby nie powinny zbyt pewnie wsiadać za kółko. W internecie aż roi się od filmów i opisów "wyczynów" wiekowych kierowców. Tak jest na przykład w tym przypadku:
Siadam i jadę
Mimo problemów starsze osoby siadają za kierownicą. Jeśli mają prawo jazdy, nie można im tego zabronić. Transport jest im potrzebny tak jak każdemu innemu. – Mam starszą ciocię, która całe życie prowadzi samochód. Nie wyobraża sobie życia bez auta. Mieszka pod Warszawą, a musi jeździć do miasta. Komunikacja miejska nie wchodzi w grę. Co prawda wzrok od lat jej się mocno pogarsza, więc stara się nie jeździć wieczorem, kiedy gorzej widzi – wyjaśnia nam Marysia.
Wspomniana ciocia miała raz wypadek, podobno nie z jej winy. Jednak wypadków „nie z mojej winy” starsze osoby miały tysiące. Znajomy wspomniał o swoim dziadku, który potrafił podczas wycieczki na targ uderzyć w duży wóz dostawczy i... tego nie zauważyć. Kiedy policja przyjechała na miejsce stłuczki, mówił, że pierwszy raz słyszy, żeby w coś uderzył.
– Mój dziadek jeździł do prawie 80-tego roku życia, dzielnie sobie radząc za kierownicą rudawego Daewoo Matiz – opowiada Tomek. – Jeździł bezpiecznie i nigdy nie miał żadnych niepokojących sytuacji. Niestety pewnego dnia niespodziewanie zasłabł za kierownicą i spowodował dość poważną stłuczkę. Szybko odzyskał świadomość, ale było za późno, by odzyskać kontrolę nad kierownicą. Po tym zdarzeniu rodzina uznała, że czasy dziadka-kierowcy muszą się zakończyć. Zaczęliśmy dziadka wozić, a Matiza wziąłem ja – opowiada Tomek.
"Mi nic nie jest"
A jak starsi kierowcy oceniają sami siebie? 71-letni Julian uważa, że trzeba ograniczać dostęp starszych osób do samochodów. W rozmowie z naTemat zdradza, że wielu jego kolegów jest świadomych swoich problemów zdrowotnych i dlatego nie siadają za kierownicą. Niestety jest także spora grupa osób, która za nic nie dopuszcza myśli, że może stanowić na drodze zagrożenie.
– Trzeba brać odpowiedzialność za to, co się robi. Niestety każdy musi siebie pilnować. Ja mam cukrzycę, więc regularnie się badam, biorę leki. Pilnuję się po to, bym nie miał problemów w czasie jazdy. Jeśli coś zacznie być nie tak z moim zdrowiem, będę musiał przestać jeździć. Jednak to nie ja powinienem o tym decydować, tylko lekarz. Niestety nie ma konieczności takich badań – mówi.
Julian podaje przykład, który powoduje, że krytycznie się odnosi do braku badań. – Mam starszą, niedołężną siostrę. Nie popełnia wykroczeń, bo siedzi w domu, więc nikt nie ma prawa zabrać jej prawa jazdy. Załóżmy, że jednego dnia będzie miała kaprys i wsiądzie za kierownicę. To może skończyć się tragedią. Dlatego starsze osoby trzeba co jakiś czas badać i w razie czego zabrać im prawo jazdy – uważa Julian. Na chwilę obecną wszyscy kierowcy, którzy mają już prawo jazdy mogą jeździć bez ograniczeń. Dopiero w 2028 roku wszyscy z bezterminowym prawkiem będą zobligowani do wymiany tylko na określony czas.
Więcej badań
Jednak okresowość badań przydałaby się nie tylko starszym, ale także młodszym osobom, które mają problemy ze wzrokiem. – Powinno się nieco zaostrzyć kryteria. To zwiększy bezpieczeństwo. Sami, kiedy mamy osoby, które nie powinny prowadzić samochodu próbujemy delikatnie odwieść od pomysłu podejścia do egzaminu. Na szczęście najgorsi ich nie zdają. Niestety są też tacy, którzy nie wiadomo jakim cudem kończą egzamin pozytywnie, choć sami wiemy, że mogą sprawić problemy – twierdzi Jerzy Jakubiuk, instruktor jazdy z ]OSK Beta.
Jak do starszych kierowców podchodzą eksperci? – Często wydaje im się, że są najlepsi. Skoro tyle lat już jeżdżą, to przecież wszystko potrafią. Prawda jest taka, że u nich wszystko działa wolniej. Mają dłuższą reakcję, wolniej wykonują manewry. Ale i tak się mnie nie słuchają. Są niereformowalni, a na zajęcia przychodzą tylko dlatego, że muszą mieć jazdy doszkalające, bo np. kiedyś stracili prawo jazdy. Nikt z własnej woli się do mnie nie wybiera – wyjaśnia instruktor.
Obecnie tylko kierowcy zawodowi po ukończeniu 63. roku życia muszą przechodzić badania lekarskie. Pozostali, by po przeterminowaniu otrzymać nowe prawo jazdy (raz na 15 lat) muszą jedynie wystąpić o nowy dokument. Jedynie starosta i policja mogą ich powstrzymać. A to tylko wtedy, jeśli mają podejrzenia, co do stanu zdrowia kierowcy, wtedy wysyłają go na badania. Są także przypadki, kiedy starsze osoby skarżą się za samo takie skierowanie do sądu. W interia.pl opisano taki przypadek. Sąd stanął po stronie starszego pana i uznał, że nie było podstaw, by skierować go do lekarza.
Oprócz debat nad pijanymi kierowcami, przydałaby się także dyskusja o tych starszych. Warto się zastanowić, co zrobić, by zmniejszyć liczbę wypadków powodowanych przez ludzi po 60-tce. Na razie musimy liczyć na to, że albo ktoś sam uzna, iż stanowi zagrożenie i przestaje prowadzić, albo odwiedzie go od tego rodzina.