Zmarł ostatni japoński żołnierz II Wojny Światowej. Hiroo Onoda jako ostatni, 29 lat po kapitulacji Japonii, złożył swoją broń. Żołnierz do 1974 roku nie chciał przyjąć do wiadomości, że wojna się skończyła i przez cały czas ukrywał się w filipińskich górach. Onoda jednak nie był jedynym żołnierzem, który po zakończeniu wojny na długie lata pozostawał w ukryciu. Poznajcie historię zaginionych żołnierzy.
Serwis BBC podał, że Hiroo Onoda zmarł w wieku 91 lat. Jest to jeden z najsłynniejszych żołnierzy II Wojny Światowej. Jednak znany jest nie za zasługi wojenne, ale za to, że dopiero w 1974 roku wyszedł z ukrycia i postanowił się oddać w ręce wroga. Twierdził, że wcześniej się nie poddawał, bo nie wierzył w informacje o tym, że wojna się skończyła.
Onoda w swojej walce nie był sam. Na długie lata jego oddział ukrywał się w filipińskich lasach, co jakiś czas dokonując rajdów na okoliczne wioski. Jeszcze w 1972 r. dwóch jego towarzyszy broni zostało zabitych podczas zasadzki policji. Onoda był ostatni. Nawet rozkaz jego byłego dowódcy nie skłonił go do złożenia broni. Uczynił to dopiero w marcu 1974 roku, kiedy uznał, że nie ma sensu walczyć dalej.
18 lat ukrywał się przed komunistami
Ostatnim polskim żołnierzem II Wojny Światowej był Józef Franczak ps. „Lalek”. Od Onody różniło go to, że miał świadomość, że konflikt się zakończył. Franczak, podczas wojny był żołnierzem AK. Po jej zakończeniu został wcielony do Armii Ludowej, ale z niej zdezerterował i dołączył do partyzantów z WiN (Wolność i Niepodległość).
Wraz z innymi partyzantami „Lalek” dokonywał ataków na wszystkich tych, którzy utrwalali władzę ludową w Polsce. Jego ofiarami byli przede wszystkim milicjanci, i przedstawiciele służb bezpieczeństwa. Mimo ogłoszonej w 1956 roku amnestii Franczak nie ujawnił się i kontynuował swoją walkę z reżimem. Dopiero w 1963 roku, zadenuncjowany przez krewnego swojej żony wpadł w zasadzkę służb bezpieczeństwa. Nie chciał się poddać. Zginął podczas wymiany ognia.
Ostatni antykomunistyczny partyzant
Trzeba także wspomnieć o estońskim partyzancie Auguście Sabbe, który był ostatnim antykomunistycznym żołnierzem w Europie. Estończyk w czasie wojny skutecznie unikał poboru do wojsk sowieckich i niemieckich, ukrywając się w lasach. Po zakończeniu wojny powrócił do normalnej pracy. W 1949 roku został schwytany przez NKWD. Udało mu się zbiec i wstąpić do antykomunistycznej partyzantki „Leśni Bracia”. Oddział Sabbego do 1952 roku został rozbity i od tego czasu samotnie się ukrywał. Dopiero po 26 latach KGB natrafiło na jego trop. Sabbe zginął podczas próby ucieczki. Miał 69 lat.
Sekretna armia CIA
Wspomniani partyzanci to jednak nic w porównaniu z sekretną armią CIA. Do dnia dzisiejszego w dżunglach Laosu i Wietnamu ukrywają się żołnierze z laoskiej Armii Królewskiej, którzy zostali zwerbowani przez rząd USA, by walczyć z Wietkongiem. Partyzanci wywodzą się z ludu Hmong i od czterech dekad nie opuszczają dżungli. Żołnierze nie chcą składać broni, gdyż boją się represji rządu Laosu i Wietnamu. Partyzanci z „armii CIA” zapowiadają, że dopóki USA nie zgłosi się po nich, dopóty oni pozostaną w lasach.
Takich, jak wspomniani wyżej żołnierze, na pewno było i jest o wiele więcej. Nie wiemy, czy jacyś inni partyzanci nie ukrywali się po II Wojnie Światowej. Nie wiemy też, czy jeden z 2 tysięcy zaginionych żołnierzy amerykańskich wciąż chowa się w wietnamskich dżunglach. Podobno w czasie II Wojny Światowej brytyjscy żołnierze natrafili na wyspie na Pacyfiku na weterana I Wojny Światowej, który myślał, że tamten konflikt wciąż trwa. Kto wie, ktoś wkrótce znów może wyjdzie z lasu?