W szpitalu we Włocławku jedna z pacjentek miała urodzić bliźnięta. Niestety, w ósmym miesiącu ciąży, tuż przed cesarskim cięciem, straciła dzieci - zmarły będąc jeszcze w łonie matki. Teraz rodzice mają pretensje do szpitala o to, że tzw. cesarki nie zrobiono - wbrew zaleceniom lekarza - odpowiednio wcześnie.
Matka bliźniąt miała problemy z ciążą już wcześniej. W szpitalu przebywała dwa tygodnie w grudniu i styczniu, wyszła stamtąd 13 stycznia. Do szpitala mąż zabrał ją ponownie trzy dni później ze względu na niepokojące skoki ciśnienia. Kobieta była w ósmym miesiącu ciąży, więc tuż przed terminem rozwiązania.
Jak relacjonuje mąż pacjentki Arkadiusz Szydłowski, lekarze szybko ustabilizowali ciśnienie, ale i tak zajmująca się kobietą ginekolog stwierdziła, że należałoby od razu zrobić cesarskie cięcie. Nie było jednak osoby zajmującej się USG, więc rodzice musieli poczekać do następnego dnia. Zapadła decyzja, by cesarki dokonać więc w piątek.
Lekarze - wedle relacji Szydłowskiego - badali co dwie godziny ruchy płodów i zapewniali, że wszystko będzie dobrze. O północy wciąż wszystko było w porządku. Dwie godziny później bliźnięta zmarły. Jak by tego było mało, na usunięcie martwych płodów pacjentka też musiała czekać - 7 godzin, aż do pojawienia się specjalisty od USG.
Mąż kobiety największy żal ma do lekarki, która zapewniała go, że wszystko będzie w porządku. Powstało pytanie, czy szpital odpowiednio zajmował się swoją pacjentką? Czy doszło do uchybień, zaniedbań? Czy trzeba było od razu zrobić cesarskie cięcie, tak jak to stwierdziła ginekolog?
Ordynator oddziału ginekologii we włocławskim szpitalu podkreśla, że personel zrobił, co było w jego mocy i wina nie leży po stronie placówki.
Mimo jego wyjaśnień, sprawą zajęła się prokuratura, która w sobotę zabezpieczyła dokumentację medyczną matki i dzieci w szpitalu. Po analizie tych materiałów ewentualnie wszczęte zostanie postępowanie. Z kolei minister zdrowia Bartosz Arłukowicz zapowiedział kontrolę w szpitalu. Resort chce nie tylko sprawdzenia sprawy od strony formalnej i dopełnienia wszelkich formalności, ale też tego, jak personel szpitala zachowywał się w tej konkretnej sprawie.
Wdrożyliśmy wszystkie konieczne zasady postępowania w takich przypadkach. Proszę zwrócić uwagę, że ona była dosyć krótko (w szpitalu - przyp. red.). Dzieci zmarły wewnątrzmacicznie przed upływem 24 godzin od przyjęcia. Zrobiliśmy to, co uważaliśmy za konieczne i to, co można było zrobić w tej sprawie.