Pół miliona złotych - tyle dostanie na odchodne Rafał Kapler, były prezes Narodowego Centrum Sportu. Ministerstwo Sportu głęboko sięgnie do kieszeni polskich podatników, by nagrodzić człowieka, który odpowiada za budowę Stadionu Narodowego w Warszawie.
Astronomicznie wysoką premię w wysokości ponad 500 tysięcy złotych gwarantuje Kaplerowi umowa podpisana z Ministerstwem Sportu w 2007 roku, za czasów, gdy funkcję ministra sprawował Mirosław Drzewiecki. Są w niej klauzule mówiące o tym, że premia zostanie przekazana szefowi NSC w dwóch transzach: pierwsza po dokonaniu pełnego odbioru Stadionu Narodowego, a druga po przeprowadzeniu piłkarskich mistrzostw Euro 2012.
Dziś minister sportu Joanna Mucha ujawniła, że z tytułu ukończenia budowy Stadionu Narodowego na konto Kaplera wpłynie 342 tysiące złotych, a po czerwcowym turnieju były szef NCS wzbogaci się dodatkowo o 228 tysięcy. Mimo, że będzie już sześć miesięcy po dymisji ze stanowiska!
Wysokość tych premii mogłaby wzbudzać spore wątpliwości nawet gdyby Stadion Narodowy został wykonany w terminie i zgodnie z planem. A jest wręcz przeciwnie, bo obiekt został otworzony z dwumiesięcznym opóźnieniem i nie jest gotowy do użytku. Ostatnio zdecydowano, że na Narodowym nie będzie meczu o Superpuchar Polski. Stadion jest po prostu niebezpieczny dla kibiców.
Czy Kapler powinien dostać za to tak wysoką premię? Minister Mucha twierdzi, że nic nie można zrobić, bo umów należy dotrzymywać. W takim razie może sam Kapler poczuje się odpowiedzialny za fuszerkę na Stadionie Narodowym i zwróci chociaż część swojej premii? Tym bardziej, że odchodzi na kilka miesięcy przed Euro 2012, a pieniądze dostanie właśnie za pomyślne przeprowadzenie imprezy.
Były szef NCS może pójść za przykładem dyrektora brytyjskiego banku Royal Bank of Scotland, który miał otrzymać prawie 1,5 mln dol. premii, ale zrezygnował z niej po tym jak politycy skrytykowali lukratywną nagrodę przyznawaną w okresie, gdy Brytyjczycy muszą godzić się na podwyżki i cięcia pensji. Co więcej, zaledwie kilkanaście miesięcy wcześniej podatnicy ratowali bank RBS pompując w niego 72 miliardy ratunkowych dolarów, by nie dopuścić do bankructwa.
A my? 2 mld złotych zapłaciliśmy za Stadion Narodowy, a teraz jeszcze będziemy musieli wyłożyć pół miliona dla urzędnika, który sądząc po opóźnieniach, tak sobie nadzorował jego budowę.