Czy słyszeliście, aby do niemych filmów Charliego Chaplina ktoś podkładał głos? Coś podobnego uczynili producenci długometrażowej produkcji "Miniscule: Robaczki z Zaginionej Doliny". Do francuskiego filmu dopisali narrację, a głosu udzielił Andrzej Grabowski. Oryginalni twórcy "Robaczków" celowo unikali dialogów i antropomorfizmów. Polscy fani Miniscule słusznie są tym oburzeni.
Na ekrany kin właśnie wyszedł film dla dzieci „Robaczki z Zaginionej Doliny”. Jest to pełnometrażowa wersja „Miniscule”, serii krótkometrażowych filmików animowanych o życiu owadów. Polska wersja różni się mocno od zagranicznych: film ten jest oryginalnie niemy, a polski producent - wbrew zamiarom twórców tego obrazu - postanowił dopisać narrację.
W serwisie wykop.pl natrafiliśmy na wpis z bloga Mateusza Skutnika, animatora, który krytykuje polską wersję „Robaczków z Zaginionej Doliny”. Autor wraz z dziećmi udał się do kina w nadziei, że zobaczy świetny film z serii miniscule. Tymczasem obejrzał coś zupełnie innego.
Kino Świat International stworzyło bowiem zupełnie nowy film. Dodali rolę Andrzeja Grabowskiego, który na potrzeby polskiego producenta wcielił się w rolę jednej z Biedronek. Od razu dodamy, że w oryginalnej wersji "Robaczków..." nie było żadnych ról.
Zapytaliśmy Andrzeja Grabowskiego, o szczegółach pracy. Główny zainteresowany sam za bardzo nie wie, o co chodzi. Dostał po prostu zlecenie na udzielenie głosu. Po resztę informacji odsyła do producenta.
Odnośnie samego tekstu. Do stworzenia go zatrudniono Kubę Wecsile. Scenarzysta wcześniej odpowiadał za polskie wersje dialogów do wielu filmów animowanych. Wecsile nawet został pochwalony przez pewnego krytyka za swoją pracę.
I tak polska wersja "Robaczków" oburzyła fanów Miniscule. Zwłaszcza, że filmiki Helene Giraud i Thomas Szabo opierały na dźwiękach a nie na słowach. Nie chcieli też stworzyć filmu animowanego. Sami powiedzieli, że unikali uczłowieczenia bohaterów „Robaczków w dolinie mrówek”. Wspomniał o tym Skutnik, my zaś przedstawiamy pełną treść oświadczenia autorów, które można znaleźć na stronie filmu.
Skoro sami autorzy filmu nie chcieli stworzyć zwykłego filmu animowanego, to dlaczego polscy producenci postąpili inaczej? Wysłaliśmy do polskiego dystrybutora filmu zapytanie w tej sprawie. Osoba odpowiedzialna nie skontaktowała się z nami przed wysłaniem tekstu.
Co za skończony debil uznał, że polskie dzieci są kretynami i nie zrozumieją pięknie i jasno przedstawionej fabuły filmu, w którym w oryginale nie ma ani jednego słowa dialogowego. Ani jednego. A ci dwaj pieprzą przez całą długość filmu, od samego początku, jeszcze jak był czarny ekran aż po sam napis koniec. Najbardziej kuriozalne jest chyba to, że obaj ci panowie, tak jak i widzowie w kinie oglądają ten film razem z nami i opowiadają sobie co widać na ekranie. Cały czas. Od początku do końca. Mrówka płynie? O, dziadku, dokąd ta mrówka płynie. Biedronka gdzieś idzie? O, dziadku, biedronka gdzieś idzie. I tak w kółko, bez końca. CZYTAJ WIĘCEJ
Helene Giraud, Thomas Szabo
autorzy filmu "Robaczki z Zaginionej Doliny"
„Nie chcieliśmy, aby nasze postacie wyglądały za bardzo realistycznie, czy na zbyt kreskówkowe. Naszym celem było osiągnięcie tej delikatnej równowagi pomiędzy realistycznym światem, opartym na dokumentacji, a uproszczoną wersją graficzną. To co stało za decyzją, by film nie zawierał dialogów, był fakt, że sami chcieliśmy stworzyć film, który byłby zbliżony bardziej do filmu dokumentalnego, aniżeli klasycznych filmów animowanych. Prawdziwe owady mają być tym, czym są naprawdę (nie rozmawiają, nie uśmiechają się, nie stroją min, nie puszczają oczek...). Chcieliśmy zachować ten brak mimiki i uniknąć „uczłowieczenia” ich. Czasami mają szersze oczy z kreskówkowymi źrenicami. Jednak nigdy nie mają ludzkich cech.” CZYTAJ WIĘCEJ