Od kilku dni w polskich kinach możemy oglądać ekranizacją baśni „Królewna Śnieżka”. W roli głównej wystąpiła Julia Roberts, zaś jej głos w polskiej wersji językowej podkłada Agata Kulesza. I zdaniem wielu robi to znakomicie. Nic dziwnego, w końcu polski dubbing jest uznawany od lat za jeden z najlepszych na świecie. I choć to praca niezwykle wymagająca, nie zawsze jest w naszym kraju właściwie doceniana.
Zanim Agata Kulesza przystąpiła do pracy nad dubbingiem "Królewny Śnieżki", jej głos musiała zaakceptować sama Julia Roberts. To normalna procedura w środowisku filmowym. Amerykańska gwiazda, podobno zachwycona głosem naszej aktorki, zgodziła się bez wahania, by Kulesza użyczyła głosu Złej Królowej. Nie zawiodła się – swoje zadanie Polka wykonała brawurowo. Doceniają ją inni polscy aktorzy dubbingowi.
- Zagrała rewelacyjnie – podkreśla Jarosław Boberek, aktor filmowy, teatralny i dubbingowy, który we wspomnianym filmie pokładał głos do postaci Grimma.
Sama Kulesza podkreśla, że dubbing nie należy do najłatwiejszych zadań. - Mimo trudności lubię się jednak tym zajmować, sprawia mi to wielką przyjemność, tym bardziej, jeśli trafi się tak wyrazista postać jak w "Królewnie Śnieżce" - mówi aktorka, która wspomina też, komu zawdzięcza aktualny sukces. – Dubbingu nauczyła mnie nieżyjąca już Joanna Wizmur, wybitna reżyser. Pokazała mi, jak czerpać z tego przyjemność – wspomina Kulesza.
Najlepsze polskie role dubbingowe
Polska scena dubbingowa może pochwalić się kilkoma naprawdę wybitnymi rolami.
Za sztandarowy przykład idealnego podkładu głosu uważany jest Osioł ze „Shreka”, któremu głosu użyczył Jerzy Stuhr.
Aktorowi było z pewnością o tyle łatwiej, iż postać Osła jest najbardziej komiczną ze wszystkich w filmie. Ponadto same dialogi, napisane przez Bartosza Wierzbiętę i wpisane w rodzimą rzeczywistość, tryskają humorem. Wszystko to w połączeniu ze świetną rolą samego Stuhra musiało zaowocować takim, a nie innym efektem.
O postaci Osła z pewnością będziemy pamiętać jeszcze długo. Rywalizować z nim może chyba tylko Król Julian – główny bohater „Madagaskaru”, dubbingowany przez Jarosława Boberka. Aktor ma na swoim koncie wiele użyczeń głosu, jednak najmilej wspomina dwie role. - Najbardziej utkwiły mi w pamięci postacie Lemura z „Madagaskaru” i Czerwonego z kreskówki „Krowa i Kurczak” – zaznacza Boberek.
Wspomniany film „Shrek” był generalnie pełen znakomitych ról dubbingowych. To nie tylko Osioł, ale także tytułowy bohater, wspaniale odegrany przez Zbigniewa Zamachowskiego. Do tego dochodzi Agnieszka Kunikowska jako Fiona.
Dubbing to trudna praca
Podkładanie głosu wymaga od aktora szczególnych umiejętności. - Najtrudniejsze w tej pracy jest wbić się w ciasny gorset wcześniejszej interpretacji postaci, zaproponowanej przez twórców filmu. Tu nie można sobie pozwolić na zupełną dowolność, czy improwizację, jak choćby w przypadku teatru. Ale jeśli uda się wpasować w narzucone wymagania, dodając do tego siebie, swoja osobowość, to można odnieść sukces. Tak jak się to udało mojej wspanialej koleżance Agacie Kuleszy - podkreśla Boberek.
Nie wszyscy aktorzy odnajdują się w dubbingowej roli. - W jednym momencie trzeba bowiem słuchać ścieżki dźwiękowej, śledzić akcję na ekranie, czytać tekst z kartki na pulpicie, pilnując synchronizacji i jeszcze trzeba coś zagrać. Nie jest to łatwe, zwłaszcza na początku, kiedy nie mamy żadnych podobnych doświadczeń – wskazuje aktor, którego głosem mówi „Król Julian”. Do tego trzeba mieć z pewnością odpowiednie predyspozycje.
Jak zmieniał się sposób podkładania głosu oraz podejście do niego
Praca nad użyczaniem głosu w ostatnich latach bardzo się zmieniła. - Kiedyś wyglądało to zupełnie inaczej. Z powodu nośnika magnetycznego, nie można było ingerować w dzieło, rozcinać kwestii, tak jak dziś. Trzeba było brać od razu wdech, po tym jak kończyła wcześniejsza osoba i dużo łatwiej było popełnić błąd. Samo nagrywanie trwało też dużo dłużej – wspomina Boberek.
Zmieniła się nie tylko technika nagrywania, ale także samo podejście do dubbingowania.
- Dziś dubbing jest skomercjalizowany. Wpuszczane są do niego często osoby, które na co dzień nie mają zbyt dużego związku z tą działalnością – podkreśla Ryszard Olesiński, który ma na swoim koncie dziesiątki dubbingowych ról. Najbardziej znany jest z podkładania głosu do głównego bohatera słynnego serialu animowanego „Scooby Doo”. Jego rzecz jasna wspomina najcieplej, ale nie tylko. – W pamięci utkwiła mi również rola Jar Jar Binksa z Gwiezdnych Wojen.
Polska dubbingiem stoi
Polscy aktorzy od lat należą do czołówki najlepszych odtwórców dubbingowych ról.
- Słyszałem już kiedyś podobne opinie, ale trudno mi się do tego odnosić. Każdy język rządzi się bowiem swoimi prawami, a ponadto wiele zależy od producentów i dystrybutorów, które wykonanie najbardziej im odpowiada – zaznacza Boberek.
- Można powiedzieć, że Polska rzeczywiście dubbingiem stoi. Dotyczy to szczególnie poprzednich okresów. Dziś może trochę się to zmienia, ale wciąż potrafimy świetnie pokładać głosy – podkreśla Olesiński.
Ostatnio robią to z resztą nie tylko aktorzy, ale także artyści i celebryci, m.in.: Doda (jako Abba w „Asterix i wikingowie”), Mariusz Pudzianowski (jako Duży w „Ryś i spółka”) czy detektyw Krzysztof Rutkowski (Wielki Łowczy w filmie „7 krasnoludków - historia prawdziwa”)
Choć polscy aktorzy dubbingowi są uważani za jednych z lepszych, w naszym kraju nie do końca są doceniani.
- Często są traktowani "per noga". Jako niższy zawód, gorszy. Uważa się, że dubbingowanie to profesja poniżej możliwości aktora. Można to porównać z tym, jak oceniani są artyści występujący w reklamach - podkreśla nasz anonimowy rozmówca, który od lat jest związany z teatrem i sztuką aktorską. Inaczej jest w USA bądź w Niemczech, gdzie pozycja aktora dubbingowego jest bardzo wysoka. - W Stanach to profesja niezwykle ceniona, dobrze płatna. Zawodowcy są zaliczani do pierwszej elity aktorskiej. To zupełnie inne podejście niż w Polsce - wskazuje nasz informator.
A Waszym zdaniem, która polska rola dubbingowa jest najlepsza? Król Julian, Osioł czy ktoś inny?