Jedne z nich traktowane są jak członkowie rodziny, inne jak śmiecie. Myli się jednak ten, kto sądzi, że opiekunki do dzieci są niewolnikami swoich pracodawców. - Gdy ma się referencje, można wybierać między rodzinami. Zrezygnowałam aż z pięciu miejsc, gdzie traktowano bez szacunku, nim znalazłam nową pracę - mówi nam doświadczona niania. A jej koleżanki po fachu ostrzegają, że najbardziej niemili rodzice potrafią mieć spore problemy ze znalezieniem dobrej opiekunki, bo wieści o ich chamstwie szybko się w branży rozchodzą.
Na najpopularniejszych portalach z ogłoszeniami dla niań oferty niektórych rodzin potrafią wracać nawet co kilka dni. W środowisku doświadczonych opiekunek coraz częściej wiedzą już, że w takich przypadkach nie warto odpowiadać. Wracające ogłoszenie - szczególnie lukratywne - to ostrzeżenie. Przed kiepskimi pracodawcami. - U obecnej rodziny jestem od prawie trzech lat, w nianiowym biznesie od ponad ośmiu. Doświadczenie mam spore, więc ostatnio szukając nowej rodziny wiedziałam, że warto być wybredną - mówi mi 56-letnia pani Adrianna.
Obecnie opiekuje się trójką dzieci rodziny przedsiębiorców z Sopotu. Gromadka urwisów jest wymagająca. Podobnie jak ich rodzice, którzy oczekiwali od niani, by była w stanie wprowadzać dzieci w posługiwanie się nie tylko językiem angielskim, ale i niemieckim. Legalna umowa i prawie 3 tys. zł na rękę to jednak warunki, które w zupełności wynagradzają pani Adriannie trudy opieki.
Szukasz niani czy służącej...?
- Żadne pieniądze nie wynagrodzą jednak szacunku ze strony szefostwa, który w tej pracy jest niezbędny - podkreśla moja rozmówczyni. I wspomina, jak przed związaniem się z obecną rodziną w ciągu niespełna trzech miesięcy po kilku dniach dziękowała aż pięciu rodzinom. W tym i takiej, w której najatrakcyjniejszym elementem pracy wydawały się międzynarodowe podróże razem z szefostwem i ich dzieckiem. - Zapowiadało się wspaniale, ale szybko okazało się, że ci ludzie zapomnieli dodać, iż oprócz opiekunki do dziecka potrzebują także służącej. Kiedy poproszono mnie o pranie i prasowanie bielizny, podziękowałam - opowiada.
Inni niedoszli pracodawcy już po kilku dniach zaczynali natomiast próby renegocjowania stawki dla doświadczonej niani z referencjami. Najgorzej pani Adrianna wspomina pewną kolejną rodzinę biznesmenów, która w wyżywaniu się na niani widziała świetny sposób na rozładowanie emocji po trudnym dniu w pracy. - Takich ludzi jest coraz więcej. I to niestety w grupie tych, którzy opiekunkę są skorzy opłacać najlepiej. Dlatego z innymi opiekunkami z którymi się przyjaźnię, staramy się na branżowych serwisach i w prywatnych kontaktach tworzyć taką nieformalną bazę rodzin, na które nie warto tracić czasu - zdradza.
To działa już nie tylko w Trójmieście. Nianie z wieloletnim doświadczeniem, wykształcone i z licznymi referencjami nie muszą długo czekać na nowe oferty. Gdy jednak którejś z najlepszych podpadnie pracodawca, to on może mieć problem, by znaleźć dobrą opiekę do dziecka. - Nawet w największych miastach najlepsze panie w branży się znają. I kiedy na forum pojawia się informacja, że rodzina z danego ogłoszenia ma kuriozalne wymagania lub nie szanuje opiekunki, nikt poważny na ich ogłoszenie nie odpowiada. Zostają skazani na bezrobotne od lat panie, które zgodzą się pracować z grosze, którym strach zaufać - tłumaczy 39-letnia Magda, była nauczycielka, a od pięciu lat niania.
"Tym państwu dziękujemy..."
W sieć niań wprowadziła ją przed kilkoma laty pani Adrianna i dziś obie najprężniej działają na rzecz tego, by koleżankom po fachu uświadomić swoją wartość. - Nie potrzebujemy żadnych firm, czy agencji. Dzięki kontaktom z dwóch najpopularniejszych portali z ogłoszeniami dla niań mamy już taką nieformalną sieć pań, która pomaga znaleźć nową posadę, gdy dotychczasowy podopieczny dorasta. Przede wszystkim służy jednak weryfikacji najbardziej lukratywnych ogłoszeń - mówi.
Magda tłumaczy mi też, dlaczego to właśnie za ofertami nawet za kilkanaście złotych netto za godzinę kryją się często największe problemy. To zazwyczaj ogłoszenia od rodzin, które od niani wymagają nie tylko przypilnowania dziecka, ale i aktywnego uczestnictwa w jego rozwoju. Rodzice nie chcą, by maleństwo szło do żłobka lub przedszkola, ale starają się, by uczyło się języków, śpiewu, tańca lub gimnastyki. Płacą i wymagają.
- Muszą jednak znać granice tych wymagań. Tylko z własnego doświadczenia znam przypadki szefostwa, które było zdziwione, że ugotowałam obiadek dziecku, a zapomniałam o nich. Traktowanie niani z wyższym wykształceniem jako sprzątaczki to norma. Wtedy zaczynają się karczemne awantury, a gdy powie się "dziękuję", tacy ludzie potrafią wydzwaniać z płaczem, by wrócić. A potem znowu to samo. Kiedy ma się szansę na wybór między ofertami, szkoda czasu i nerwów. Dlatego przed takimi ludźmi przestrzegamy panie początkujące w tym specyficznym zawodzie - wyjaśnia Magda.
Niania do bicia
Niania ostrzega, że przez takie zachowanie rodzina może być wręcz skazana na to, by dziecko ostatecznie zapisać do przedszkola. - Przyjaciółki z Łodzi dzielą się ostatnio historią bardzo bogatej rodziny z jednej z okolicznych wiosek-sypialni. Ci ludzie szukali klasycznej guwernantki, bo planowali, że po osiągnięciu wieku szkolnego ich synek będzie miał indywidualny tok nauki. W kilka miesięcy wypróbowali co najmniej kilkanaście pań i one wszystkie po prostu od nich uciekały. Bo w nerwach szefowa potrafiła pluć im w twarz i je szarpać - wspomina.
Jedna byłych opiekunek postanowiła wtedy przestrzec przed łodzianami nie tylko wśród najbliższych koleżanek, ale i na jednym forów. Z marzeń o guwernantce krewcy bogacze musieli zrezygnować i powierzyć swojego syna opiece przedszkolanek. W renomowanej placówce, ale bez szans na to, by rozwijał się "wyjątkowy i jedyny w swoim rodzaju", jak pisali w ogłoszeniu.
- Na taką wybredność mogą pozwolić sobie jednak tylko najlepsze panie, które stać na odrzucanie ofert. I to raczej tylko w dużych aglomeracjach. Na prowincji trzeba czasem zacisnąć zęby - stwierdza 48-letni pani Kasia z Kalisza. Jako była przedszkolanka z wieloletnim stażem również należy do najlepszych i utrzymuje kontakty z nieformalną siecią niań. Podkreśla jednak, że w miastach takich, jak Kalisz naprawdę dobrych ofert jest o wiele mniej niż w Trójmieście, Warszawie, czy Łodzi.
Rodzicu, nie rób sobie wstydu!
- Wiele fochów szefostwa musimy więc znosić. A ludzie potrafią mieć pretensje, że dziecko na przykład nie zaczęło chodzić w terminie, który sobie założyli. Zwykle kręcą też nosem, gdy maluch łapie zbyt wolno język obcy. Nowa klasa średnia ma też to do siebie, że teoretycznie potrafi docenić naszą pracę przy wypłacie, ale na co dzień traktuje nas bez najmniejszego szacunku. My opiekujemy się ich dziećmi przez więcej czasu niż oni, a traktują nas czasem niczym śmieci - żali się kielczanka.
Ostrzega jednak, że takie zachowanie pracodawców kończy się nie tylko złą renomą rodziny wśród niań, ale i wstydem w towarzystwie. Najlepsze nianie często znajdują bowiem pracę nie przez ogłoszenie, ale dzięki poleceniu poprzednich pracodawców. - Ja poskarżyłam się na to jak potraktowano mnie w jednym z domów, z których zrezygnowałam, mojej poprzedniej rodzinie. Oni w końcu do swoich przyjaciół polecili. Wiem, że po naszej szczerej rozmowie, tamtych spotkał towarzyski ostracyzm - stwierdza.