Wojciech Czuchnowski pisze w “Gazecie Wyborczej” o specjalnym zapisie ustawy o służbach specjalnych, który mógł pojawić się tylko po to, by zalegalizować 15 mln dolarów przekazane Polsce przez CIA. Został dodany za rządów SLD, a później… zniknął.
W powstałej w 2002 roku ustawie przeczytać można, że "w ABW i AW mogą być gromadzone, na wyodrębnionym rachunku bankowym, środki specjalne, których wpływy pochodzą z zadań i przedsięwzięć realizowanych we współpracy ze służbami specjalnymi innych państw".
Zapis ten (pkt 2 art. 9 ustawy) pojawił się w momencie, gdy tajne więzienie w Starych Kiejkutach już funkcjonowało, a CIA zdążyło już przekazać Polsce 15 mln dolarów, które miało być nagrodą ze tę “przysługę”. “Wniosek, że pkt 2 art. 9 stworzono, by zalegalizować te pieniądze, nasuwa się sam” – czytamy w “Gazecie Wyborczej”.
Zdaniem autora artykułu Wojciecha Czuchnowskiego jest to tym bardziej prawdopodobne, że już w listopadzie 2004 roku pkt 2 art. 9 zniknął z treści ustawy o Agencji Wywiadu – tak, jakby powstał tylko po to, by jednorazowo usankcjonować fakt przekazania Polsce pieniędzy od CIA. "Zawsze były dyskusje, jak zaksięgować pieniądze, które otrzymujemy od naszych sojuszników. Był z tym pewien dyskomfort" – przyznaje "GW" jeden z jej rozmówców – były pracownik służb.
Jednak jego zdaniem 15 mln przekazane Polsce przez CIA nie było “premią za więzienie”. – Takie określenie jest obraźliwe dla Polski. Te pieniądze były przeznaczone na operacje specjalne, które prowadziliśmy z Amerykanami w Afganistanie i innych krajach. Potrzebowaliśmy ekspertów, środków na akcje i wyposażenia – mówi dziennikowi jeden z rozmówców.
Przypomnijmy, że o więzieniu CIA w Kiejkutach zrobiło się głośno po tym, gdy w czwartek napisał o nim "Washington Post". 15 milionów dolarów miało być przewożonych w kartonowych pudłach przez dwóch oficerów CIA z budynku ambasady Stanów Zjednoczonych przy Alejach Ujazdowskich w Warszawie, do Agencji Wywiadu. Był to warunek, aby Polska strona wydała zgodę na budowę niechlubnych więzień. Pieniądze miał odebrać osobiście ówczesny zastępca dyrektora Agencji Wywiadu, płk Andrzej Derlatka.