
Dla jednych pechowa, dla drugich szczęśliwa. Trzynastka jak co roku dzieli Polaków na tych państwowych i prywatnych, czyli zupełnie jak za czasów słusznie minionych. Wiele osób zastanawia się jednak, dlaczego minionych tylko częściowo. Średnia płaca w sektorze publicznym jest dziś bowiem o ponad 700 złotych wyższa, niż w sektorze prywatnym. Co zatem mają wyrównać trzynaste pensje?
Jednym z argumentów podnoszonych przez obrońców trzynastek jest to, że ich likwidacja miałaby zdemotywować pracowników sektora publicznego. To zaś wprawia w zdumienie Cezarego Kaźmierczaka, przewodniczącego Związku Przedsiębiorców i Pracodawców. – Wszędzie na świecie, w Polsce również praca w sektorze publicznym jest bardziej pożądana niż praca w sektorze prywatnym – mówi Kaźmierczak.
W sektorze państwowym są mniejsze wymagania, a co za tym idzie, mniejsze ryzyko zwolnienia.
Jednak nie tylko względy ideowe czy prestiżowe sprawiają, że praca w sektorze publicznym i bez trzynastek byłaby atrakcyjniejsza. Przekonują do niej twarde dane i ciężkie pieniądze. Dawnej bowiem 13-tki miały wyrównywać niższe płace urzędników w porównaniu do zarobków w prywatnych firmach.
Cezary Kaźmierczak zawraca uwagę, że nagrody są jak najbardziej pożądaną formą motywacji dla pracownika każdego przedsiębiorstwa, niezależnie czy prywatnego, czy państwowego. – Nie powinny one jednak być przyznawane "z urzędu" za fakt pracy w sektorze publicznym, a za jakieś określone osiągnięcia. Tak właśnie jest w sektorze prywatnym, że premię otrzymuje ten, kto ma ponad standardowe wyniki. Rzadko kto w sektorze prywatnym zaś dostaje premię za to, że istnieje – stwierdza pracodawca.
Jan Guz absolutnie nie uważa trzynastek za coś dziwnego, również w naszym systemie. Jego zdaniem, są one normalnym elementem wynagrodzenia w postaci nagrody rocznej. – To element pragmatystki zawodowej, gdzie jest napisane, że jak człowiek przepracuje cały rok to przysługuje mu nagroda z zysku, dobrych efektów funkcjonowania danej instytucji – mówi przewodniczący OPZZ.
Cały rok pracujemy na to, aby firma miała zysk i dobrą sprzedaż. Jeśli na koniec roku okaże się, że ta firma odnotowała ponadnormatywne sukcesy, to wypłaca się za to nagrodę. Bardzo bym prosił wszystkich, aby nie traktować "trzynastki" jako obowiązkowa trzynasta pensja. To jest premia wynikająca z dobrego funkcjonowania przedsiębiorstwa lub instytucji.
Guz nawołuje, aby nie mieć pretensji do pracowników, którzy korzystają z "trzynastek". – One powinny być elementem wynagrodzenia, który motywuje pracownika. Pracodawca może też pozbawić podwładnego tych pieniędzy. Ale jaka gama będzie tych wymogów, to już niech decydują w zakładzie. Ja nie będę decydował na szczeblu wszystkich przedsiębiorstw, bo przedsiębiorstwo przedsiębiorstwu nie równe – mówi Jan Guz.


