Od pierwszego do pierwszego – tak wygląda planowanie wydatków po polsku. Tymczasem w Stanach Zjednoczonych czy Wielkiej Brytanii, pracownicy dostają wypłatę raz w tygodniu, co gwarantuje im częstszy zastrzyk gotówki. Eksperci nie mają złudzeń - "tygodniówki" mają właściwie same plusy. Dlaczego zatem w Polsce ich nie ma? – Księgowi wybili mi to z głowy – mówi pracodawca Cezary Kaźmierczak, który chciał wypłacać swoim pracownikom pieniądze raz w tygodniu.
Lepiej mieć pieniądze w kieszeni, niż ich nie mieć. Pytanie tylko, czy wypłata wypłacana raz w tygodniu byłaby dla nas lepsza od tej, otrzymywanej tradycyjnie raz na miesiąc? Jak donoszą dziś media, powołujące się na badania opinii publicznej, tylko co dziesiąty mieszkaniec Rosji chciałby dostawać wypłatę raz na miesiąc, dlatego planuje się tam zmianę sytemu na wypłacanie tzw. tygodniówek. Czy takie rozwiązanie naprawdę ma sens i można by je wprowadzić także w Polsce?
– Powinna być pełna dowolność – mówi Andrzej Sadowski z Centrum im. Adama Smitha. – Jeśli ktoś życzyłby sobie mieć wypłacane pieniądze codziennie, to też powinien mieć taką możliwość. Kiedyś były nie tylko tygodniówki, ale i dniówki, nawet w naszym kraju przed drugą wojną światową. Po skończeniu pracy dostawało się wynagrodzenie – przypomina ekonomista.
W Polsce zaś, podobnie jak w całej Europie (za wyjątkiem Wielkiej Brytanii) system tygodniówek jest dziś praktycznie niespotykany. – Z tego powodu, w naszym kwestionariuszu na stronie zarobki.pracuj.pl, w sekcji w której pytamy o wymiar czasu pracy, nie uwzględniliśmy opcji tygodniowej – mówi Maciej Bąk ekspert ds. wynagrodzeń.
Amerykańska tradycja, polskie realia
Cezary Kaźmierczak przez kilka lat mieszkał i pracował w Stanach Zjednoczonych, gdzie system wypłacania tygodniówek jest właściwie tradycją. Jak mówi mój rozmówca, który dziś stoi na czele Związku Pracodawców i Przedsiębiorców, tamtejszy system zna bardzo dobrze. Jak wyjaśnia, wywodzi się on z tego, że bardzo wiele prac w USA jest związanych z wynikami, a wypłata jest dla pracownika natychmiastową nagrodą.
– Jeśli ktoś w danym tygodniu dobrze pracował i miał dobre wyniki, a jego praca jest wyceniana w "tygodniówkach", to otrzymuje czek. Ludzie dzięki temu lepiej pracują – mówi Kaźmierczak, który dostrzega same zalety "tygodniówek". Dlaczego zatem w Polsce praktycznie nie istnieją?
Po powrocie do Polski Kaźmierczak sam zastanawiał się, czy nie wprowadzić amerykańskiego systemu wypłat w prowadzonych przez siebie firmach. Jak mówi, pomysł ten szybko wybili mu z głowi księgowi. – Związana z tym ilość biurokracji jest po prostu masakryczna. W USA nie ma tego problemu. Szef daje czek i koniec – mówi prezes ZPP.
A czek z zarobioną przez Amerykanina tygodniówką zaczyna "pracować", bo zamiast przetrzymać go na czarną godzinę, pracownik wydaje go na bieżąco. I choć za czynsz, podobnie jak u nas, płaci się tam najczęściej raz w miesiącu, to tygodniówki pomagają w zaplanowaniu wydatków.
W naszym kraju taki system by się nie sprawdził. Andrzej Sadowski wyjaśnia, że w Stanach Zjednoczonych małe firmy płacą podatek raz na rok, bo tamtejszy system jest ustawiony "pod gospodarkę". – A w Polsce mały przedsiębiorca według ostatnich raportów spędza 34-35 dnia rocznie na wypełnianiu formularzy – przywołuje wiceprezydent Centrum im. Adama Smitha. Biorąc pod uwagę biurokratyczne zawirowania, pracodawca po prostu nie wyrobiłby się z wypłacaniem tygodniówek.
"Bat" na pracodawców
Tygodniówki są nie tylko wygodą dla pracownika, którego pieniądze nie są przetrzymywane na koncie szefa. Dają mu również realną możliwość sprawdzenia, czy dana firma jest wypłacalna. – Tygodniówka dają możliwość szybszego sprawdzenia, czy pracodawca jest uczciwy. W naszym systemie grozi mu przepracowanie miesiąca, za które nie otrzyma wynagrodzenia, a tak, po tygodniu-dwóch wie, z kim ma do czynienia – zauważa Cezary Kaźmierczak.
Jak podkreślają moi rozmówcy, na "tygodniówkach" zyskaliby nie tylko pracownicy i pracodawcy, ale cała gospodarka. – Dziś jest ona amplitudą od pierwszego do pierwszego, a dzięki "tygodniówkom" funkcjonowałaby na bieżąco. Część rodzin nie musiałby korzystać z tzw. chwilówek, skoro miałyby ciągły dostęp do pieniędzy. Nie byłoby sytuacji, że dostaje pan pieniądze na końcu miesiąca i wtedy wszyscy ruszają do sklepów. Robilibyśmy tak, że kupowałoby się na bieżąco i wszystkie procesy byłyby bardziej przewidywalne i stabilne – uważa Andrzej Sadowski.
Zdaniem ekonomisty, wypłata raz w miesiącu w naszym kraju jest "tradycją wymuszoną" przez elementy gospodarki socjalistycznej, które są wciąż widoczne. – Nasz kodeks pracy powstał dla gospodarki socjalistycznej i miał dyscyplinować pracowników w państwowych zakładach pracy. To relikt poprzedniego wieku – wskazuje Andrzej Sadowski.
Dopóki zatem nie zmienią się przepisy, które odciążą pracodawców od biurokratycznych obowiązków, trudno spodziewać się wypłaty raz w tygodniu. – Nikt nie chce robić cztery razy w miesiącu jakichś bezsensownych działań – podsumowuje Cezary Kaźmierczak.
Z moich informacji wynika, że jedyną branżą, w której bardzo popularne jest wynagradzanie tygodniowe to sport - mówiąc np. o wynagrodzeniu piłkarzy najczęściej wymienia się oferowaną im stawkę tygodniową.
Cezary Kaźmierczak
Związek Pracodawców i Przedsiębiorców
Wypłaty tygodniowe są związane z amerykańską tradycją i ich planowania finansów osobistych. Kiedyś było tak, że pierwszy czek pokrywał spłatę domu, drugi czek na ratę za samochód, trzeci czek idzie na życie, a czwarty czek na oszczędności.