Film "LEGO® Przygoda", czyli z pewnych rzeczy się nie wyrasta
Film "LEGO® Przygoda", czyli z pewnych rzeczy się nie wyrasta Warner Bros Polska

Jak to z klockami bywa, staram się poskładać je wszystkie w pewną całość. Zastanawiam się, jak to możliwe, że prawie trzydziestoletniemu facetowi podobał się film (raczej) dla dzieci, którego bohaterami są na dodatek klocki LEGO? Otóż właśnie w tym tkwi sekret, że z klocków LEGO każdy zbuduje to, co tylko mu się podoba. Ja zbudowałem świat dzieciństwa.

REKLAMA
Film powstał w wytwórni Warner Bros i widać to na każdym kroku. Niezależnie od wieku, każdy znajdzie w nim coś dla siebie, jeśli tylko zechce sięgnąć do postaci z ulubionych filmów. Jeśli ktoś jest fanem "Batmana", z pewnością spodoba mu się jego wersja w rozmiarze mini, oraz pojazdy wzorowane na tych z filmu o przygodach człowieka-nietoperza. Jeśli ktoś lubi westerny – punkt dla niego, bo sporo akcji ulokowano właśnie na dzikim Zachodzie. Mi natomiast rzuciły się w oczy sceny nawiązujące do "Gwiezdnych Wojen", Dartha Vadera i Imperatora.
W filmie można rozpoznać też postacie pochodzące z nieco bardziej współczesnych produkcji, takich jak Gandalf z "Władcy Pierścieni". Główny wątek filmu, opierający się na znalezieniu "wybrańca", który za pomocą "klocka oporu" ma rozwiązać największe zagrożenie dla świata ludzików LEGO, to oczywiste nawiązanie do przeboju Braci Wachowskich – "Matrixa". Ja dostrzegłem jeszcze pewne podobieństwo do "Habemus Papam – mamy papieża", ale to raczej nie było zamierzone...

Oryginalny film animowany 3D opowiada historię Emmeta, zwyczajnej, niewychylającej się i zupełnie przeciętnej minifigurki LEGO, którą przypadkowo wzięto za bardzo niezwykłą postać, stanowiącą klucz do ocalenia całego świata. W ten sposób Emmet dołącza do niesamowitej drużyny, która ma do wykonania pełną przygód i niebezpieczeństw misję powstrzymania złowrogiego tyrana – misję, do której Emmet jest kompletnie i przezabawnie nieprzygotowany. CZYTAJ WIĘCEJ




Taka konstrukcja filmu sprawia, że dorosły wybierający się na ten film do kina ze swoim dzieckiem, nie tylko go "wytrzyma", ale z dużym prawdopodobieństwem będzie się śmiał jeszcze głośniej od niego. Na pokazie, w którym uczestniczyłem, nie było ani jednego dziecka, a momentami nie było słychać filmu, przez głośny śmiech kinowych sąsiadów.
Na uwagę, a przy tym na wysoką ocenę zasługuje także polska wersja językowa, która jak wszyscy wiemy, bywa największym wyzwaniem. Moim zdaniem, choć nie słyszałem wersji oryginalnej, dubbing naprawdę daje radę. Polskie nazwy są zabawne, a dialogi dostosowano do współczesnego języka młodych ludzi. Raczej nie ma "sucharów", no może jeden ;) A oto próbka wersji anglojęzycznej, czyli pozdrowienia na chiński Nowy Rok:

Kolejna rzecz, to grafika. Film został wyprodukowany w technologii 3D i wydał mi się po prostu bardzo ładny. W ciekawy sposób połączono niezwykle dynamiczne sceny, z realistycznym odwzorowaniem znanym nam wszystkim klocków z lat dzieciństwa. A pojawiają się nie tylko te najnowsze, które kupujemy własnym dzieciom, ale również te starsze, sprzed ponad 20 lat. Niezwykłą przyjemność sprawia odnajdywanie elementów, z których samemu przed laty konstruowaliśmy budowle z LEGO.
O tym, że z pewnych rzeczy się nie wyrasta (oprócz tego, że w głowie pozostaje sentyment do zabawek z dzieciństwa) świadczy także to, jak chętnie sięgnąłem do aplikacji, która pozwala stworzyć swojego własnego ludzika. Swoje dzieło umieściłem poniżej. To miałem być ja, a męskich białych koszul po prostu nie było.

Czy zatem warto zobaczyć najnowszą produkcję Warner Bros, o której głośno już od kilku tygodni? Moim zdaniem tak, bo film cieszy oko, a przy tym rozbudza wyobraźnię i wspomnienia z dzieciństwa. A jeśli ktoś ma dzieci, to dostaje gotowy pomysł na weekend. Być może dzięki temu filmowi łatwiej będzie nam zrozumieć ich świat, w którym nie wszystko musi być poukładane według instrukcji.