Hotel Maçakizi znajduje się na półwyspie Bodrum, a dokładniej w niewielkiej rybackiej miejscowości Göltürkbükü. Został zbudowany na wzgórzu obsypanym oliwnymi drzewkami, z którego rozciąga się piękny widok na Morze Egejskie i naprawdę, nie ma wiele wspólnego z wielkimi kompleksami hotelowymi, których atrakcyjne oferty przyciągają turystów.
Właścicielka Maçakizi Ayla Emiroglu, swój pierwszy hotel założyła pod koniec lat 70. Szybko stał się on popularny wśród pisarzy, artystów i twórców, co przyniosło jej spory rozgłos. Bodrum, tak jak obecnie Göltürkbükü, był wtedy niewielkim, raczej spokojnym miasteczkiem.
Ponieważ szybko urósł w popularne, portowe miasto, Ayla przeniosła się z biznesem kilka kilometrów dalej, żeby stworzyć cichy, maleńki butikowy hotel w Gumbet. Najnowszym i jak dotąd największym jej dzieckiem jest właśnie Maçakizi, który także działa na uboczu.
Drewno zostało zestawione tutaj z prostą, modernistyczną, betonową strukturą i prawdziwym kamieniem. We wnętrzach meble są raczej neutralne, tworzą jednak ważną część przemyślanej kompozycji, w której fantastycznym, dodającym wyrazu akcentem są tradycyjne, tureckie dywany, tekstylia, oraz dzieła sztuki.
Otwarta kuchnia i tarasy zacienione słomianymi daszkami tworzą niezobowiązujący klimat, podczas gdy pokryte marmurami spa jest w oczywisty sposób luksusowe. Niespodziewanie, hotelowe jedzenie jest w tym wypadku wyjątkowo ciekawe. Nowoczesne, światowe interpretacje tradycyjnych tureckich i śródziemnomorskich smaków w brawurowym wydaniu. Bardzo ciekawe.
Turcja to bardzo popularny kierunek wakacyjny dla Europejczyków. Z tego powodu, może wydawać się raczej nieatrakcyjny. Taka natura rzeczy uniwersalnych, jeżeli wszystkim smakują, to często są po prostu bezbarwne.
Jest to jednocześnie kraj egzotyczny i niedaleki Europie. Dosłownie, jeżeli chodzi o kilometry i w przenośni, jeżeli chodzi o otwartość. Myślę, że ma do zaoferowania o wiele więcej, niż wynikałoby z programów wycieczkowych największych biur podróży. Hotel Maçakizi jest dobrym tego przykładem.