ZAiKS chce wprowadzenia opłaty za piractwo, którą mieliby płacić producenci sprzętu RTV: telewizorów, smartfonów, aparatów. W efekcie wszystkie te urządzenia podrożeją. A wszystko po to, żeby twórcy dostawali z góry pieniądze za potencjalne straty wywołane piractwem – takie plotki krążą o tzw. opłacie reprograficznej.
O opłacie „za piractwo” zrobiło się głośno we wrześniu 2013. Wówczas media zaczęły informować o tym, że ZAIKS chce wprowadzić opłatę, dzięki której zrekompensuje twórcom straty na piractwie. Opłatę mieliby uiszczać producenci sprzętu RTV: smartfonów, tabletów, aparatów. Wszystkiego, co daje możliwość nagrywania – za to, że ewentualnie ktoś, gdzieś może użyć takiego nośnika do piracenia.
Absurd?
Oczywiście, koszty takiej opłaty na końcu poniesiemy my – klienci. Urządzenia zdrożeją, a piractwo i tak będzie. - Sam pomysł jest absurdalny. Po raz kolejny nakłada się na ludzi jakieś opłaty, wszyscy obywatele mają składać się na jedną, konkretną rzecz. Sprzeciwiam się takiej odpowiedzialności zbiorowej, rodem ze stalinowskiej Rosji – ocenia Przemysław Pająk, szef technologicznego serwisu SpidersWeb.
Pająk w swojej opinii nie jest odosobniony. „Absurd”, „bzdura”, „komuna” - to łagodne słowa, którymi internauci określają pomysły ZAIKS. Wokół opłaty reprograficznej powstały już całe legendy – między innymi, że każdy sprzęt objęty opłatą będzie droższy o co najmniej 100-200 złotych.
Płacimy od 1994
Przede wszystkim warto sobie uświadomić, że opłata reprograficzna to nic nowego. Istnieje już od 1994 roku i do tej pory obejmowała m.in. płyty CD, kasety VHS i magnetowidy, a ustanowiło ją ministerstwo kultury w drodze rozporządzenia. Przepis powstał po to, by autorom rekompensować straty, jakie ponoszą na „użytkowaniu osobistym”, czyli w kręgu przyjaciół i rodziny. Dzisiaj mówi się o tym, że opłata ma rekompensować piractwo, ale ZAIKS stanowczo zaprzecza takiemu spojrzeniu na sprawę, upierając się przy „użytku osobistym”.
Zmiany ZAIKS uznał jednak za konieczne, bo dzisiaj część znajdujących się w rozporządzeniu nośników odeszło do lamusa. Stowarzyszenie domaga się więc od ministerstwa, by stare usunąć, a nowe dopisać.
Podrożeją: smartfony, laptopy, kamery
Do listy opłacanych sprzętów ZAIKS chce dodać: wszelkiej maści komputery (przenośne i stacjonarne, z nagrywarką czy bez), „telefony z funkcją nagrywania” - czyli praktycznie każdą współczesną komórkę czy smartfona, kamery i... zestawy kina domowego. Z kolei znacznej podwyżce uległyby opłaty za: karty pamięci, wieże stereo czy odtwarzacze mp3. Niektórzy, jak Michał Kanownik ze Związku Producentów i Importerów Sprzętu Elektronicznego i Elektrycznego, uważają, że przepisy te są niesprawiedliwe w stosunku do producentów.
Oczywiście, opłatę – procent od ceny sprzedaży sprzętu, maksymalnie 3 proc. - uiszcza producent, więc w teorii obywatela nic to nie kosztuje.
Wiadomo jednak, że producenci sprzętu gdzieś tę różnicę muszą pokryć, więc prawdopodobnie wraz z rozszerzeniem opłaty reprograficznej wiele tych urządzeń zdrożeje. Ale czy dużo? Największa stawka, jaką może pobierać ZAIKS, to 3 procent. Jeśli założyć, że producenci zwiększą ceny dokładnie o tyle, ile będą musieli oddać do Stowarzyszenia Autorów, to dla urządzenie za 1000 złotych zdrożeje raptem o 30 zł. Różnica byłaby więc niewielka dla konsumenta, zaś ZAIKS miałby z tego wyciągać ponad 320 milionów złotych. Obecnie opłaty reprograficzne to dla Stowarzyszenia przychód na poziomie 20-30 milionów.
Odpowiedzialność zbiorowa za twórców
Przemysław Pająk wskazuje jednak, że akurat kwoty, o które zdrożeje sprzęt, nie są w tym przypadku istotne. - Drastycznie ceny się nie podniosą. Ale to bez różnicy, czy będą wyższe o 10, 20, czy 50 złotych. Sprzeciwiam się samej tej absurdalnej idei odpowiedzialności zbiorowej – przekonuje.
- Ja nie jestem piratem, płacę za utwory, których słucham czy oglądam. Czemu więc mam ponosić dodatkowe koszty przy zakupie sprzętu? To absurd! - argumentuje Pająk. I dodaje: - Jeśli ZAIKS nie umie sobie poradzić z piractwem, to jego problem, a nie obywateli. Przecież kwestia piractwa nie jest nawet porządnie uregulowana w prawie, bo na przykład oglądanie streamowanych rzeczy w sieci jest legalne – wskazuje mój rozmówca.
Najgorzej na tym wyjdą klienci
Pająk podkreśla przy tym, że ZAIKS, jeśli chce pozbyć się problemu piractwa, powinien zająć się zmianami w prawie, a nie nakładaniem kolejnych opłat. Między innymi radzi, że prawo powinno „otworzyć się na rynki cyfrowe”. Prędzej czy później ZAIKS i rząd będą musiały zmierzyć się z wynalazkami takimi, jak Spotify, bo zmienia się model udostępniania i rozpowszechniania treści.
Wystarczyłoby zlikwidować ograniczenia regionalne i problem piractwa prawie by przestał wtedy istnieć – przekonuje Pająk. - Ale rozszerzanie jakichś starych praw to rozpaczliwa próba ratowania sytuacji – podkreśla. Nasz rozmówca spodziewa się jednak, że producenci sprzętu będą protestować przeciwko zmianom. - Ale i tak na koniec najgorzej wyjdzie na tym użytkownik – zaznacza Pająk.
Michał Kanownik ze Związku Producentów i Importerów Sprzętu Elektronicznego i Elektrycznego
Wypowiedź dla "Dziennika Gazety Prawnej" z września 2013
Podstawową funkcją telefonu nie jest kopiowanie treści, lecz komunikacja z inna osobą. Takiego przeznaczenia nie mają też aparaty fotograficzne czy kamery, które również mają zostać objęte opłatą reprograficzną.