
Niechlujstwo, skrajny populizm, chwyt marketingowy – Biuro Analiz Sejmowych, posłowie opozycji, przedstawiciele wydawców, nauczycieli i rodziców nie pozostawili suchej nitki na projekcie ustawy minister edukacji Joanny Kluzik-Rostkowskiej, która chce wprowadzić jeden, bezpłatny podręcznik dla pierwszoklasistów. Ich obawy wydają się uzasadnione, bo jak w cztery miesiące można stworzyć zupełnie nowy, przełomowy podręcznik, kiedy prace i konsultacje z ekspertami trwają normalnie 1,5 roku? Po co ten pośpiech?
Posłowie opozycji, eksperci, przedstawiciele nauczycieli, wydawców i rodziców zebrani na posiedzeniu Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży nie podzielili entuzjazmu minister Kluzik-Rostowskiej. Nie zostawili na projekcie ustawy suchej nitki. Nikt właściwie nie krytykował samej idei, którą zgodnie popierają wszyscy, atakowany był natomiast sam projekt, który uznano za niedokładny, niechlujny i nienadający się do dalszej obróbki prawnej. Opinie posłów są więc zgodne z opinią wydaną przez Biuro Analiz Sejmowych.
Zgodnie z rządowym pomysłem darmowe podręczniki dla pierwszoklasistów mają być własnością szkoły i mają być wieloletniego użytku. Szkoła będzie je wypożyczać uczniom przez przynajmniej trzy roczniki. Nowe podręczniki opłacać będzie budżet państwa. Według wstępnych szacunków ma to kosztować nie więcej niż 10 milionów złotych.
Ten argument, może i skuteczny w mediach, nie przekonał jednak polityków, którzy oczekiwali merytorycznej dyskusji z minister. – Rząd dopiero się obudził i zauważył, że Polacy są biedni i nie stać ich na podręczniki. Dziś się budzicie? – komentowała słowa minister posłanka Marzena Machałek z PiS i dodała, że trudno nie zgodzić się z tym, iż rynek podręczników wymaga zmian, ale nie mogą być one przeprowadzone w ten sposób. – Opinie BAS-u nie zostawiają suchej nitki. Ustawa jest zła, jest chwytem marketingowym, który nic nie załatwia. Projekt jest niespójny. To wy wprowadziliście wielość podręczników, a teraz chcecie to zmienić byle jak i po łebkach – mówiła Machałek. Zgodził się z nią klubowy kolega, poseł Sławomir Kłosowski: – Posiedzenie Komisji to nie miejsce na PR. To, co pani przedstawia to wielki znak zapytania, skrajny populizm, jak w stacjach telewizyjnych. Pani minister, nie jesteśmy w telewizji, my chcemy dyskutować merytorycznie – apelował Kłosowski.
Posłowie opozycji zwrócili uwagę na jeszcze kilka kwestii. Przede wszystkim, narzucony z góry podręcznik oznacza, że nauczyciele nie będą mogli tak naprawdę wybrać go według własnego uznania, nawet jeśli inny ocenią jako lepszy. Minister Kluzik-Rostkowska zaznaczyła co prawda, że szkoła będzie mogła skorzystać z innego podręcznika, jeśli spełni warunki: podręcznik musi być darmowy dla rodziców i musi spełniać wymogi wielokrotnego użycia. Nie wiadomo jednak, kto za ten inny niż rządowy podręcznik miałby zapłacić.
Modele finansowania podręczników szkolnych są różne w całej Europie, natomiast zdecydowana większość rządów pozostawia przygotowanie podręcznika w gestii profesjonalnych wydawnictw i autorów. Tylko Rosja, Ukraina, Grecja, Islandia i Węgry mają podręczniki opracowane przez agendy rządowe.
Niepokoi również pilny tryb prac, z którego MEN nie chce zrezygnować. – Tryb pilny wprowadzany jest przecież w sytuacjach wyjątkowych, a ten problem był znany od lat. To stawia w trudnej sytuacji pani poprzedniczki – zwrócił uwagę poseł Artur Ostrowski z SLD. – Tryb pilny sprawi, że na pewno pojawią się błędy. Nie wiadomo, czy podręcznik będzie merytorycznie atrakcyjny, nie wiadomo w jakim czasie autor czy autorzy podręcznika zostaną wyłonieni. Metoda wprowadzenia jest karkołomna i może się odbić na wprowadzeniu słusznej idei i wykorzystają to wydawnictwa – dodał Ostrowski.
Na wartość idei zwróciła uwagę również była minister edukacji narodowej, posłanka SLD Krystyna Łybacka. – Ma pani poparcie wszystkich opcji dla idei. Żeby nie zmarnować tego kapitału, trzeba się zastanowić, co jest największym zagrożeniem. Sukces może być zbiorowy, ale porażka samotna. Czas jest największym zagrożeniem tej idei. Znacznie gorzej będzie, jeśli ta świetna idea nie zostanie zrealizowana – mówiła Łybacka. Jej zdaniem we wrześniu tego roku powinny być wprowadzone podręczniki bezpłatne, ale nie powinien być to podręcznik rządowy, na opracowanie którego jest po prostu za mało czasu.
Bez dyskusji?
Czym będzie się różnił, właściwie nie wiadomo. Na to pytanie, które padło w czasie posiedzenia Komisja Edukacji, Nauki i Młodzieży kilkukrotnie, minister Joanna Kluzik-Rostkowska nie odpowiedziała. Właściwie nie rozwiała żadnych wątpliwości. Po niemal dwu godzinnej serii pytań, uwag, zarzutów poinformowała, że w piątek będzie upublicznione uzupełnienie, drugi projekt ustawy. Ma wyjaśnić, jak ministerstwo widzi dalsze prace nad nowym podręcznikiem i jak może wyglądać ewentualna współpraca z wydawnictwami.

