Absurdalne, głupie? A jednak - o romansie Beyonce i Baracka Obamy napisało nawet... "Le Figaro", druga największa gazeta we Francji. - Zapewniam, że świat będzie o tym mówił - zapowiada paparazzi, który rzekomo ma informacje o aferze.
Francuska prasa rozpoczęła tydzień, mówiąc kolokwialnie, z grubej rury. Barack Obama ma romans z piosenkarką Beyonce - ogłosiła część tamtejszych mediów. Temat podchwyciło nawet "Le Figaro" - druga największa gazeta we Francji. Ile w tych plotkach jest prawdy?
Najprawdopodobniej pogłoski o romansie prezydenta USA z jedną z najbardziej znanych gwiazd pop zaczęły się od wywiadu, jakiego pewien paparazzi udzielił w radiu. Pascal Rostain twierdzi, że w Stanach Zjednoczonych "dzieje się coś wielkiego". - To wyjdzie jutro w Washington Post - zapowiedział Rostain. - Cały świat będzie mówił o romansie pomiędzy Barackiem Obamą i Beyonce - podkreślił.
Informacje te wyciekły na dzień przed wyjazdem prezydenta Francji Francois Hollande'a do USA. On sam zresztą od kilku tygodni boryka się z aferą romansową, jaka wybuchła wokół niego. W przypadku Hollande'a sprawa jest jednak jasna: porzucił on swoją wieloletnią partnerkę Valerie Trierweiler. Warto zaznaczyć, że wspomniany wcześniej paparazzi jest przyjacielem Trierweiler.
"Le Figaro" do tych plotek odniosło się z rezerwą, ale zaznaczyło, że "zawsze jest nieco prawdy" w tym, co mówi Pascal Rostain. "Washington Post" zaprzeczyło jednak, by pracowało nad historią romansu Obamy i Beyonce. To chyba oznacza, że jednak żadnej afery nie ma, a Michelle Obama może spać spokojnie.