Praca w szkole bywa niebezpieczna, zwłaszcza jeśli jest się nauczycielem terrorystów. Przekonał się o tym boleśnie pewien instruktor Islamskiego Państwa w Iraku i Lewancie, który podczas lekcji przez pomyłkę posłużył się pasem wypchanym prawdziwymi ładunkami wybuchowymi. Niedopatrzenie doprowadziło do eksplozji, a ta zabiła nie tylko nauczyciela, ale i 21 niedoszłych zamachowców.
Na miejscu zdarzenia irackie służby znalazły zapasy innych substancji wybuchowych, w tym bomby zainstalowane w przynajmniej 10 "gotowych do użycia" samochodach. W obozie natrafiono także na broń palną oraz ośmiu bojowników, którzy bezskutecznie próbowali uciec. Wiadomo także, że w wyniku wybuchu rannych zostało 15 kolejnych terrorystów.
– To jest takie zabawne. Pokazuje, jak głupi oni są, te psy i synowie psów. To również zadaje mi ból, jako że pamiętam wszystkich niewinnych ludzi, którzy zostali tu zabici. (…) W taki sposób Bóg wysyła wiadomość do złych ludzi, do kryminalistów, mówiąc im, by porzucili niesprawiedliwość i wybrali pokój. Zło ostatecznie nie wygra, to życie zawsze wygrywa nad śmiercią – powiedział "New York Timesowi" Raad Hashim, pracownik sklepu monopolowego w Bagdadzie.