To pierwsza tego typu sprawa w Polsce. 57-letni Sławomir Denicki, kolejarz z miejscowości Małaszewicze Duże na Podlasiu, chce złożyć pozew przeciwko OFE, bo nie zgadza się, by zgromadzone na jego koncie środki zostały przeniesione do ZUS. Jak mówi w rozmowie z naTemat, zgłaszają się do niego kolejne zainteresowane pozwem osoby, a pomoc oferują eksperci, m.in. Leszek Balcerowicz. – Przez 15 lat ja jako zwykły obywatel uzbierałem sobie na koncie ponad 50 tys. złotych. Zawarłem dwustronną umowę z OFE, a teraz bez słowa wyjaśnień, posłowie w sposób dyktatorski mi te środki odebrali. Nie ma na to zgody – stwierdza.
Kiedy przyszło panu do głowy, by zawalczyć o pieniądze, które na mocy sejmowej ustawy właśnie zostały przelane z OFE do ZUS? Chce pan, żeby nie ruszano pieniędzy i zostały w OFE.
Wie pan, ja jestem prostym człowiekiem i w taki też sposób patrzę na te tematy. Najważniejsze są dla mnie dwa fakty. 15 lat temu podpisałem umowę z OFE. To była moja dobrowolna decyzja, nikt mnie do tego nie namawiał. Pomyślałem, że uda się przyoszczędzić trochę dodatkowych pieniędzy, które wspomogą moją emeryturkę. A co się dzieje dzisiaj? Rządzący dokonali skoku na moją kasę, zabrali z OFE moje 50 tysięcy, a przy tym od mojego funduszu nie dostałem żadnego listu, w którym byłaby informacja, co się dzieje z tymi zaoszczędzonymi środkami. Mówią, że na Białorusi jest dyktatura. Ale ja właśnie takie zachowania uważam za dyktatorskie. Po informacjach medialnych, że przygotowywane jest takie zagranie, pomyślałem, że nie można się bezczynnie na to patrzeć.
Najpierw poinformował pan swój fundusz, że nie zgadza się na przekazanie pieniędzy. Jaka była odpowiedź?
Przyszło mi na myśl, by sprawdzić, czy te informacje z mediów to jest prawda. Poza tym ja jestem zainteresowany sprawą też z innego powodu. Przychodzą mi informacje z ZUS-u, że jak odejdę na emeryturę w wieku 67 lat to będę dostawał 2,2 tys. złotych. Ale ja odchodzę na emeryturę w wieku 60 lat, bo ze względu na ciężkie warunki pracy przysługuje mi wcześniejsza. Czy OFE o tym wie? Czy mimo to przelały moje środki? Dostałem lakoniczną odpowiedź, że moich pieniędzy w funduszu już nie ma. Ja w liście wyraziłem swoje oburzenie i poinformowałem, że skoro tak, to będzie moja interwencja i będę szukał ludzi, którzy też się na to nie godzą.
Zapowiada pan pozew zbiorowy. Jak idą przygotowania?
Przede wszystkim czekam na drugą odpowiedź od OFE. Bo w drugim piśmie zapytałem, jak wypłacana będzie mi emerytura. Patrząc na to, że mam niecałe 57 lat, to moje środki nie powinny być już dzisiaj przenoszone do ZUS-u. Ja zaraz przechodzą na emeryturę, a nie wiem nawet, skąd i w jakiej wysokości będzie ona wypłacana! Brakuje informacji. To jest jedna wielka niewiadoma. Jeśli chodzi o pozew, to na dzień dzisiejszy kilkadziesiąt osób jest zainteresowanych. Tutaj w małych miejscowościach ludzie są ogólnie zniechęceni i zrezygnowali, ale staram się ich przekonać, że warto upominać się o pieniądze.
Ktoś panu pomaga?
Jestem zaskoczony, bo prawnicy z całej Polski zaoferowali swoją pomoc. Poza tym skontaktowała się ze mną fundacja Leszka Balcerowicza. Przesłała mi materiały podpisane przez profesorów i radców prawnych z całej Polski, którzy głośno mówią, że to, co się stało, to skok na kasę, bo środki w OFE są nasze. Fundacja zaprosiła mnie na rozmowę i pewnie z tego zaproszenia skorzystam. Myślę, że to kwestia miesiąca, by to wszystko się rozruszało.
A jak reaguje pańskie otoczenie? Na pierwszy rzut oka to wygląda beznadziejnie: kolejarz kontra państwo…
Różnie. Kolejarze są w tej samej sytuacji, co ja, więc mnie wspierają, ale jest też duża bezradność i brak zainteresowania. Być może w dużych aglomeracjach to wygląda inaczej. Muszę powiedzieć, że jestem bardzo rozczarowany postawą naszych parlamentarzystów, których tutaj wybieraliśmy. Oni milczą i udają, że nie ma żadnego tematu. Zamiast zrobić reformy w KRUS-ie, które zapowiada się już od dawna, strzelili nam w twarz odebraniem pieniędzy z OFE. I to jeszcze jak! Ja wywodzę się z rodziny chłopskiej. Mój ojciec był rolnikiem i za jego czasów, kiedy były umowy z państwem na dostarczenie jakichś produktów, i kiedy coś sprawiało, że nie można było się wywiązać, wszystko dało się skorygować. Tutaj nie dano nam żadnej szansy, by zdecydować. Uzbierałem sobie 50 tys. złotych i nikt mi nie powiedział słowem, co dalej z nimi będzie. Przepraszam, ale nie tak wygląda demokracja.
Wie pan, że raczej nie ma dużych szans na wojnie z OFE. Trudno, żeby stworzono jakiegoś rodzaju precedens.
Nie chcę tak do tego podchodzić. Gdybym tak myślał, to nic bym nie zrobił i siedział bezczynnie, jak większość ludzi. A nuż się uda. Niech się sąd przynajmniej wypowie w tej sprawie. A jeśli nie, to będę próbował dalej. Zwrócę się do Rzecznika Praw Obywatelskich.