Romantyczny nastrój walentynkowego wieczoru nie zawsze gwarantuje sukces. Aby randka 14 lutego nie była ostatnią, nie wystarczy dziś pójść do kina na romantyczną komedię. Zrobienie dobrego wrażenia nie wymaga też milionowych inwestycji i udawania kogoś kim się nie jest. Jak odnieść sukces w walentynki oraz jak uniknąć typowych błędów doradza Maciej "Merlin" Moroz - specjalista od uwodzenia.
Aby wieczór walentynkowy utrwalił się w pamięci naszej wybranki, a nie stał się jedynie nic nieznacząca adnotacją w jej starym kalendarzu, musimy podejść do tematu kreatywnie. Kluczem do sukcesu czyli do zadowolenia drugiej strony jest nasze pozytywnie nastawienie.
Nie surdut zdobi człowieka
Nie należy oceniać ludzi po wyglądzie - to popularne zdanie, o którym powinniśmy zapomnieć. Wizerunek to podstawowa kwestia którą nasza walentynka zobaczy i co najważniejsze - oceni. Będzie to dla niej pierwszym (w skrajnych przypadkach ostatnim) sygnałem, jak bardzo cenimy samego siebie. Jeśli nie dbamy o sobie, nie zadbamy także o drugą osobę.
Ubranie nie musi być ani drogie, ani przesadnie eleganckie. Nasz strój ma odzwierciedlać to, kim jesteśmy i być dostosowanym do miejsca w którym zamierzamy się bawić. W walentynkowy wieczór najodpowiedniejsze będą klasyczne jeansy, koszula oraz co najważniejsze, czyste buty. Warto przy tym pamiętać, aby nie pójść w trampkach do filharmonii, nawet jeśli je uwielbiamy.
Wybrać kino czy restaurację?
Ani jedno ani drugie. Zestaw kino plus restauracja jest najbardziej sztampowym zestawem nie tylko w walentynkowego, ale każdego damsko-męskiego spotkania. Randka jest jak wojna. Liczy się element zaskoczenia. Pozostając w klimacie wojskowym, warto pomyśleć nad zaproponowaniem swojej walentynce wycieczki do strzelnicy. Kilka strzałów ze sportowego karabinka może zadziałać niczym strzała amora i wywołać niezapomniane emocje. Równie górnolotnym pomysłem będzie wspólne pokonywanie ścianki wspinaczkowej. Nic tak nie zbliża jak złapanie naszej partnerki która ześlizgnęła się ze ścianki wprost w nasze ramiona.
Przez żołądek do pustego portfela
Jeśli jednak zdecydowalibyśmy się na wspólny posiłek, nie przejedzmy wszystkich swoich oszczędności. Nie oznacza to że mamy zrezygnować z sushi na rzecz kebaba. Jedno jest nudne i kosztowne, drugie kojarzy się raczej z nocnym posiłkiem po wyjściu z klubu niż afrodyzjakiem. Zbyt droga restauracja nie tylko zrujnuje nasze finanse, ale także postawi w niezręcznej sytuacji naszą walentynkę. Druga strona może czuć się skrępowana i zobowiązana do czegoś. Życie, to nie film. Randka to nie sponsoring. Czy musimy z góry narzucić miejsce w którym będziemy jeść? Absolutnie nie. Możemy zapytać, na co walentynka ma ochotę. Bardzo ważne jest jednak, abyśmy mieli przygotowanych kilka propozycji. Powinny być niedaleko, aby umożliwić w drodze powrotnej romantyczny spacer. Jeśli restauracja będzie gdzieś dalej, musimy zadbać o transport. W tym wypadku pozostaje nie pić alkoholu lub skorzystać z taksówki. O ile nie jesteśmy już studentami na dorobku - podróż komunikacją odpada.
Żeby dostać trzeba dać
Zakup prezentu walentynkowego nie jest łatwym zadaniem. O ile kwiaty są odpowiednim prezentem w każdym wypadku, to gadżety typu pluszowe serce z napisem "I love you" kategorycznie odpada. Można je podarować tylko i wyłącznie na zasadzie żartu, podobnie jak bieliznę typu pantalony. Jeśli chcielibyśmy podarować zmysłowa, erotyczną bieliznę, to tylko walentynce którą znamy już jakiś czas. W przeciwnym wypadku nasz sygnał będzie zbyt czytelny i może spowodować ucieczkę.
Kolacja ze śniadaniem
Jeśli randka obiektywnie się udała, zaczynamy zastanawiać się, jaki powinien być jej finał. Zasada "trzeciej randki" dawno odeszła w niepamięć. Powinniśmy kierować się nie dogmatami, a sygnałami które są do nas wysyłane. Jeśli stwierdzimy że takie występują, można przejść do ofensywy. Nie oznacza jednak że pytamy "u mnie czy u Ciebie?" Trzeba odkryć w sobie pierwiastek dyplomaty i znaleźć odpowiedni pretekst. Może to być zarówno wspólny seans filmowy na kanapie jak i odgrzebanie klasera ze znaczkami. Wszystko zależy od naszej inwencji. Gdy już znajdziemy się domowym zaciszu, przy kominku, z bukietem wina, warto dyskretnie rozsypać po drodze łóżka sztuczne płatki róż. Wówczas pozostaje nam włączyć płytę Leonarda Cohena i dać się ponieść wyobraźni.