Ponoć stolarka to typowo "męskie" zajęcie. Nieprawda. Okazuje się bowiem, że dotychczasowe stereotypy są całkowicie bezzasadne, a kobiety fantatstycznie odnajdują się podczas pracy przy obróbce drewna. O heblowaniu, przycinaniu, samodzielnym wytwarzaniu mebli i radości płynącej z rąbania bali rozmawiamy z Katarzyną Sawko, organizatorką pierwszych warszawskich warsztatów stolarki dla kobiet.
Czym zajmuje się pani na co dzień i skąd pojawił się pomysł na organizację warsztatów stolarki dla kobiet?
Od kilku lat pracuję w Centrum Cyfrowym, zajmuję się przede wszystkim prawem autorskim w internecie, obiegami treści w nowych mediach i licencjami Creative Commons. Zazwyczaj pracuję za biurkiem, ale od dwunastu lat prowadzę również zajęcia artystyczne i kulturalne dla różnych organizacji – prowadziłam między innymi zajęcia plastyczne dla dzieci w Zachęcie, a także współpracowałam z Towarzystwem Inicjatyw Twórczych "ę" przy realizacji warsztatów w ramach Bajkowania oraz zajęć aktywizujących dla seniorów. Kilka lat temu współtworzyłam też projekt InfoPraga, więc mam spore doświadczenia pedagogiczne oraz z zakresu animacji kultury.
Mój chłopak natomiast, mimo, że jest producentem spektakli i koncertów, od wielu lat interesuje się stolarką zawodowo i hobbistycznie – kiedyś zajmował się budową jachtów, a później wykonywał scenografie w Teatrze Wielkim i tworzył dla Teatru Lalka. Nasz pomysł wziął się stąd, że pewnego razu zaczęliśmy bawić się drewnem z naszymi córkami – w wieku od 6 do 18 lat – i zauważyliśmy, jak wielką frajdę im to sprawia. I nam. Stwierdziliśmy, że to naprawdę chwyta – zarówno u dziewczyn jak i u dorosłych kobiet. Fantastycznie czują się mogąc heblować, piłować, coś przyciąć, a potem – zrobić z drewna przydatny przedmiot. Sama zajmuję się stolarką sporadycznie od kilku lat, a intensywnie – od jesieni ubiegłego roku.
Jaki jest cel zajęć?
Chcemy bardzo miękko i nieformalnie wprowadzić kobiety w temat drewna, jego obróbki, fizycznego kontaktu z materiałem i narzędziami. Uważam, że w tym przypadku przydadzą nam się "lodołamacze" – chcemy wszystko potraktować lekko, ze śmiechem i przymrużeniem oka. Naszym celem jest pokazanie kobietom, że z łatwością same mogą coś obrobić „fizycznie” – czyli ciąć, piłować, heblować, wkręcać i wbijać kołki.
Współczesne narzędzia nie wymagają od nas użycia dużej siły, kobiety mogą więc skutecznie zająć się stolarką i rąbaniem drewna. To również chcemy pokazać na naszych warsztatach – na jedno ze spotkań planujemy zaprosić drwala, który pokarze techniki rąbania drewna. Podczas tej czynności można świetnie zredukować stres i doskonale się wyżyć. A trzeba pamiętać, że kobiety w natłoku codziennych obowiązków mają niewiele czasu i możliwości, żeby się skutecznie odstresować.
Myślę, że jak na razie kobietom brak wprawy w posługiwaniu się narzędziami, ale są bardzo zdeterminowane i zacięte, zależy im, żeby udowodnić sobie, że potrafią, więc efekty pracy są naprawdę imponujące.
Co będzie można na nich zrobić?
Początkowo planujemy wykonywać proste przedmioty, które będzie można umieścić w przestrzeni miejskiej, np. stojaki na rowery albo domki dla ptaków. Zrobiliśmy wstępną listę ok. 80 przedmiotów, których wytwarzania chcielibyśmy nauczyć uczestniczki naszych warsztatów. Wszystkie rzeczy są bardzo funkcjonalne – ostatnio udało nam się przez dwie godziny zrobić łóżko dla córki, w podobnym czasie powstała też wielka szafa z zasłonką.
To może być naprawdę bardzo motywujące. Tak samo jak to, że własnoręcznie zrobiony przedmiot można dać komuś w prezencie. A z drewna można zrobić praktycznie wszystko – przygotowaliśmy projekty m.in. stojaków, wieszaków, lamp, szaf, ławek, stolików, zabawek dla dzieci, a nawet inkrustowanych stolików z mozaiką.
Dlaczego zdecydowała się pani na prowadzenie warsztatów właśnie dla kobiet?
Mam ciągoty, żeby działać na rzecz kobiet. W tym wypadku chcę pokazać jak największej grupie dziewczyn, że mogą same zbić półkę, przyciąć deskę albo zrobić wieszak własnego projektu. Że to nic trudnego, nie trzeba do tego żadnych specjalnych umiejętności i że stolarka może sprawiać prawdziwą frajdę.
Wiadomo też, że codzienny stres i złe emocje kumulują się gdzieś głęboko w nas i właściwie w codziennym życiu nie ma miejsca, w którym można by dać im upust. A zapach drewna, kontakt z materiałem i świadomość, że można zrobić coś konkretnego daje naprawdę ogromną satysfakcję.
Sprawdzałam dostępność warsztatów stolarskich w Warszawie i okazało się, że oferta jest wyłącznie dla mężczyzn albo rodzin z dziećmi. Myślę, że dzięki nauce obróbki drewna kobiety mogą poczuć się samodzielne i niezależne. Mamy przeczycie, że pomysł chwyci, tym bardziej, że coraz więcej osób zajmuje się ostatnio rzemiosłem.
Jak pani myśli, dlaczego?
Chyba jesteśmy już zmęczeni nadmiarem i przepychem, zewsząd atakują nas przedmioty, których powoli mamy dość. Zaobserwowałam taki trend - dużo osób dąży do tego, żeby otaczające nas przedmioty zmienić i uprościć, a zbędne wyeliminować. A jeżeli wykonamy coś samodzielnie, mamy do tego inny stosunek, zdecydowanie bardziej osobisty. Tak jest na przykład z meblami dla lalek, które robimy z naszymi córkami – wspólnie zrobione zabawki właściwie są święte, dziewczynki mają do nich zupełnie inny stosunek.
Ile będzie kosztować uczestnictwo w warsztatach?
Na pierwszych warsztatach, które odbędą się 8 marca, będziemy pobierać opłatę w wysokości 30 złotych. Chcielibyśmy sprawdzić, czy taka formuła się przyjmie i czy nasza propozycja się spodoba. Jak na razie mamy mnóstwo zgłoszeń od kobiet z całej Polski, a nasz fanpage, który powstał kilkanaście dni temu ma już ponad 300 "polubień".
Materiały, którymi dysponujemy to resztki desek z tartaku, za drobną opłatą skupujemy również odpady drewna z supermarketów. Mamy przyjaciół stolarzy, którzy udostępniają nam ładne, duże deski. Jeżeli jakaś osoba będzie chciała zrobić coś większego podczas warsztatów, to prosimy tylko, żeby pokryła koszty materiałów.
Czy pomysły na przedmioty i kształt zajęć są wcześniej w jakiś sposób sprawdzane?
Tak, robimy to na naszej małej działce pracowniczej, która znajduje się przy ul. Żwirki i Wigury. W weekendy często tam jeździmy i zajmujemy się stolarką. Kształt warsztatów "trenujemy" na naszych trzech córkach. Niedawno zaprosiliśmy też córkę znajomych, 9–ciolatkę, która po dwóch dniach była w stanie zrobić łóżko dla swojej lalki.
Staramy się nie używać gwoździ – głównie ze względu na bezpieczeństwo, ale także dlatego, że przedmioty tworzone innymi technikami, z wykorzystaniem np. łączenia klejem, klinami czy kołkami, mają duszę. W stolarce lubię to, że jest bezpretensjonalna – możemy korzystać z setek lat doświadczeń rzemieślników. I uwielbiam zapach oleju do drewna.
Co jeszcze ma pani w planach?
Chcielibyśmy znaleźć sponsora na autobus stolarski – czyli taki duży bus, który mógłby wozić nas po całej Polsce i umożliwić nauczanie kobiet stolarki. Chcielibyśmy dotrzeć do kobiet z różnych miejscowości, bo warszawianki są już jednak dość aktywne i z chęcią przyjdą na takie warsztaty z czystej ciekawości, ale oferta zajęć dla nich jest bogata. Chciałabym też przyciągnąć jak największą grupę kobiet w wieku 45+ , żeby mogły się przekonać, że nie tylko mąż może biegać z młotkiem.
Gdzie odbędą się pierwsze warsztaty?
Jak na razie prowadzimy rozmowy z różnymi warszawskimi instytucjami. Najprawdopodobniej pierwsze warsztaty odbędą się w jednej z klubokawiarni, myśleliśmy też o CSW, a konkretniej o Zielonym Jazdowie. To okaże się w ciągu najbliższych kilku dni.