W 24 godziny od założenia, fanpage'a polubiło 21 500 osób. W chwili, w której powstaje ten lead jest ich 24 340 i najprawdopodobniej jeszcze dziś pęknie 30 tysięcy. „Sztuka Polska o której nie miałeś pojęcia bo siedzisz w złym Internecie” (dokładnie tak, z błędami, dopóki administracja facebooka nie zgodzi się ich poprawić) zajmuje się promowaniem dzieł pochodzących z Polski artystów, których dzieła są warte uwagi, ale coraz bardziej zapomniane.
Dziewczyna, która założyła stronę, nie ma doświadczenia w social media. Na własną rękę, prowadzi równolegle fanpage Stanisław Ignacy Witkiewicz "Witkacy", gdzie raz na jakiś czas umieszcza swoje ulubione fragmenty z dzieł i listów artysty.
Na „Sztuka Polska o której nie miałeś pojęcia bo siedzisz w złym Internecie” pojawiły się jak dotąd dzieła Henryka Wańka, naszego rodzimego surrealisty (o którym nie wspominają podręczniki do wiedzy o kulturze, prawdopodobnie, ze względu na jego niepopularne zainteresowanie alchemią i ezoteryką), a także, między innymi, fantastyczne zdjęcia fotograficzki Zofii Rydet i Jana Bułhaka. Każdemu wpisowi towarzyszy krótka informacja i ciekawostka o autorze.
W komentarzach, zarówno na fanpage'u Witkacego, jak i tutaj, pojawiają się wpisy ludzi, którzy chwalą się, że udało im się „dorwać”, czy „wygrzebać w antykwariacie” książkę, lub album z pracami artysty. Polska sztuka nie jest specjalnie u nas popularna. Ze szkolnej wycieczki do Muzeum Narodowego zapamiętujemy Bitwę pod Grunwaldem Jana Matejki i być może jeszcze jego Poczet Królów i Książąt polskich z podręcznika do historii. To chyba najpowszechniej znany w Polsce artysta malarz, który jednocześnie, niestety był raczej monotematycznym autorem.
Założycielka przebojowego fanpage'a, podzieliła się wczoraj wieczorem swoją motywacją:
„Nie jestem agencją social media, ani nawet jej pracownikiem. Nie mam o tym pojęcia. Założyłam w nocy stronę ze sztuką, która według mnie powinna atakować nasze zmysły z każdej strony, gdy tymczasem w ogólnodostępnych mediach oferuje nam się padlinę intelektualną w postaci reality shows z troglodytami, albo wciska nam się miernych celebrytów jako idoli. Według "specjalistów" tego właśnie chcemy i to kupujemy. Popularność tej strony mówi mi natomiast coś zupełnie innego. Wszyscy szukamy czegoś lepszego.”
Trudno się nie zgodzić. Czy to nie jest już najwyższy czas na odkurzenie półek i odkopanie archiwów nowoczesnej sztuki polskiej? Potencjalnie, zainteresowanych jest na razie 25 tysięcy osób. Czy to dość dużo, by wydać album z prawdziwego zdarzenia? Naprawdę mamy się czym pochwalić. Dobrze, że w końcu ktoś to zauważył.