Danuta Szaflarska była jedną z najlepszych polskich aktorek. Zagrała w filmach takich jak "Zakazane piosenki", "Skarb", "Pora umierać", "Pokłosie", a także w licznych spektaklach teatralnych – ostatnio w "Daily Soup" i "Między nami dobrze jest". To wybitna polska artystka, której niezwykły kunszt aktorski podziwiały całe pokolenia. Zmarła 9 lutego 2017 roku w wieku 102 lat. Prezentujemy jej sylwetkę.
– Najtrudniejsze dla kobiety jest, jak kończy trzydzieści lat, bo wtedy wie, że opuszcza młodość – mówiła Danuta Szaflarska w wywiadzie dla "Tygodnika Powszechnego" w 2012 roku. To jedna z najwybitniejszych polskich aktorek, kobieta z niespotykaną dziś klasą, urokiem i wdziękiem osobistym. Zagrała w ponad 50 filmach, a także w niezliczonej ilości spektakli teatralnych i seriali, zajmowała się również dubbingiem. Z swoje role została niejednokrotnie uhonorowana prestiżowymi nagrodami. Jej kariera trwa nieprzerwanie od 68 lat, rozpoczęła ją pamiętną rolą Haliny Tokarskiej w powojennych "Zakazanych piosenkach".
Danuta Szaflarska urodziła się 20 lutego 1915 roku w Kosarzyskach, które wówczas były częścią Austro-Węgier, dziś znajdują się tuż przy polskiej granicy ze Słowacją. Jej rodzice byli nauczycielami i przez lata borykali się z problemem stabilnego miejsca zamieszkania – początkowo wynajmowali pokój w leśniczówce, później wraz z dziećmi przeprowadzili się do szkoły.
Kiedy Szaflarska miała 9 lat, jej ojciec zmarł nagle na zapalenie wyrostka robaczkowego. Po jego śmierci wraz z matką i bratem przeniosła się do Nowego Sącza. Tam zachęcona przez nauczyciela Bolesława Barbackiego, zaczęła chodzić na zajęcia szkolnego kółka teatralnego.
Jednak po latach grywania w amatorskim, szkolnym teatrze marzyła o zupełnie innym zawodzie – początkowo chciała zostać lekarką, jednak studia medyczne były dla niej zbyt kosztowne. Zdecydowała się więc na Wyższą Szkołę Handlową w Krakowie. To, że czekała ją piękna kariera aktorska zawdzięcza chorobie – w połowie roku akademickiego poważnie zachorowała na tyfus, musiała na jakiś czas przerwać krakowskie studia i wrócić pod opiekę matki. W Nowym Sączu koledzy z dzieciństwa namówili ją do zdawania na warszawską Akademię Teatralną.
Warszawa miasto życia
Po przyjeździe do Warszawy ponoć miała pomyśleć, że to "miasto jej życia". Nie była przygotowana do egzaminów, a w komisji zasiadały same wielkie postacie przedwojennego teatru – Zelwerowicz, Wysocka, Schiller. Zdążyła tylko opowiedzieć na co chorowała i fragment "Janka Muzykanta" i właściwie od razu znalazła się za drzwiami. Wyrzucił ją Zelwerowicz, ale na odchodne kazał przeczytać "Pięćdziesiąt lat teatru" Orlicza. Przeczytała. Dopiero wtedy została studentką Państwowego Instytutu Teatralnego.
Studia aktorskie ukończyła w 1939 roku i od razu rozpoczęła swoją karierę artystyczną w Teatrze na Pohulance w Wilnie, gdzie pracowała w latach 1939-1941. Zadebiutowała rolą Pernette w farsie "Szczęśliwe dni" Claude'a Pugeta, grała wraz z Hanką Bielicką i Jerzym Duszyńskim. Podczas jednego z pierwszych spektakli dotarła do niej informacja o tragicznej śmierci jej brata na froncie. – Gdy zeszłam ze sceny, gdzie rozśmieszałam ludzi, waliłam głową o ścianę z rozpaczy – mówiła po latach.
W Wilnie wyszła za mąż za Jana Ekiera, który jeszcze w Warszawie akompaniował studentom podczas zajęć – później stał się wybitnym pianistą. Młodzi przeprowadzili się do Warszawy i tam urodziła się ich córeczka, Marysia. Podczas Powstania Warszawskiego Szaflarska była łączniczką, udało jej się wielokrotnie uniknąć śmierci.
Jej pierwsza, powojenna rola na stałe zapisała się w historii polskiego kina. W 1945 roku aktorka przez chwilę występowała w krakowskim Starym Teatrze, gdzie poznała Leona Buczkowskiego. Ten zaangażował ją do "Zakazanych piosenek" – w filmie zagrała wraz z Jerzym Duszyńskim, prywatnie mężem Hanki Bielickiej. Razem stworzyli urokliwą parę powojennych amantów, a film stał się pierwszym, rozliczeniowym obrazem po II wojnie światowej.
Film zyskał wyjątkowo przychylne recenzje i ogromną sympatię wśród widzów, a sama Szaflarska mogła cieszyć się niezwykłą popularnością, którą podwoiła jeszcze jej rola w filmie "Skarb" z 1948 roku.
Po wprowadzeniu nowych regulacji w rodzimym środowisku artystycznym, delikatna uroda Szaflarskiej po prostu nie pasowała do socrealistycznych wytycznych i ukazywania twardych robotników. Grywała sporadycznie, w dodatku drugoplanowe role – włoską cyrkówkę w "Dziś w nocy umrze miasto" Jana Rybkowskiego (1961), Matkę w "Ludziach z pociągu" Kazimierza Kutza (1961), Stanisławę - kobietę spragnioną miłości w "Głosie z tamtego świata" (1962). W międzyczasie grywała na deskach teatrów – Narodowym w Warszawie (1954-1966) i Dramatycznym, również w Warszawie (od 1966).
Aktorstwo nie sprzyja małżeństwu
Dość szybko rozstała się z Ekierem, który wielokrotnie namawiał ją do porzucenia aktorstwa. Później wyszła za mąż za Janusza Kilańskiego, ale ten związek również nie przetrwał. – Zawód aktorski zagraża trwałości małżeństwa – mówiła.
Dopiero w latach 70. grywała ciekawe role kinowe, m.in. Misiewiczowej w telewizyjnej wersji "Lalki" Ryszarda Bera (1977), Babcię Misię w "Dolinie Issy" Tadeusza Konwickiego (1982) i Babcię w serialu Edwarda Dziewońskiego "Pięć dni z życia emeryta". Szaflarska jest najbardziej czynną zawodowo aktorką swojego pokolenia. Widzowie doskonale pamiętają ją z ról z początku lat dwutysięcznych – w "Przedwiośniu" zagrała ciotkę Anielę w Nawłoci, w "Listach miłosnych" – ciotkę Lusię, a w "Ile waży koń trojański?" – Stanisławę Zwierzyńską, babcię Zosi.
W 2002 roku mówiła w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej": – Mnie bardzo interesują młodzi reżyserzy, bo dzięki nim dzieje się coś nowego, coś świeżego. Cieszę się, że mogę uczestniczyć w tym, co proponują, bo to dowodzi, że jeszcze tak bardzo się nie zestarzałam. Oczywiście nie znaczy to wcale, że deprecjonuję pracę uznanych mistrzów. Lubię pracować z ludźmi, którzy bez względu na wiek odznaczają się talentem i pasją.
W 2007 roku zagrała główną rolę w wielokrotnie nagradzanym filmie "Pora umierać", wyreżyserowanym przez Dorotę Kędzierzawską. To niezwykle piękny, melancholijny i wzruszający film o samotności i powolnym procesie rozliczania się z życiem. Szaflarska zagrała m.in. w filmie Pasikowskiego "Pokłosie" z 2012 roku, w spektaklu "Między nami dobrze jest" na podstawie tekstu Doroty Masłowskiej i "Daily Soup" w Teatrze Narodowym w reżyserii Małgorzaty Bogajewskiej.
– W tym, co robię, staram się zachować naturalność. Uważam np., że nie ma sensu ukrywać na siłę wieku. Wszelkie próby odmładzania się podkreślają tylko, że się jest starym. Myślę, że trzeba się normalnie, spokojnie starzeć. Każdy wiek ma też swoje radości, nie tylko zmartwienia – mówiła Szaflarska w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" w 2002 roku. Ci, którzy ją znają mówią, że ma tak dużo energii, że dożyje 200 lat. Dożyła 102...