Od wielu lat kibic chorzowskiego Ruchu. Na stadionie był już jako mały dzieciak. Później siadał wśród najbardziej fanatycznych kibiców, jeździł na wyjazdy. Dziś jest cenionym pisarzem, laureatem Nagrody Nike za powieść "Gnój". Z Wojciechem Kuczokiem postanowiliśmy porozmawiać w przeddzień meczu na szczycie między Legią Warszawa a Ruchem Chorzów. Oto co nam powiedział.
- Swego czasu w "Dzienniku" ukazał się pana tekst, zapowiadający Śląskie Derby, mecz Ruchu z Górnikiem. Napisał pan, że to taki "szpil nad szpilami". Czy podobnie można by określić jutrzejszy mecz Ruchu na Łazienkowskiej?
- Nie, nie można. To określenie pasuje wyłącznie do spotkań na Śląsku i nieprzypadkowo zawiera określenie gwarowe. Ale na pewno sobotnie spotkanie to dla Ruchu mecz nad meczami, nawet powiedziałbym, że taki mecz ćwierćwiecza.
- Aż tak?
- To nie jest przesada. Analogiczna sytuacja była przecież w 1989 roku. Ruch dopiero co wrócił do ekstraklasy, był beniaminkiem, na którego mało kto liczył. Pojechał na mecz do wielkiego Górnika Zabrze i nikt nie dawał mu szans. A jednak to Ruch wspiął się na swoje wyżyny, zagrał znakomite spotkanie i wygrał 2:1. Teraz też historia może się potoczyć podobnie.
- Czyli w sobotę na Łazienkowskiej mamy mecz o tytuł? Kto wygra ten za miesiąc stworzy historię?
Wojciech Kuczok
Urodzony w 1972 roku. Pisarz, za powieść "Gnój" dostał nagrodę Nike, w 2003 roku uhonorowany Paszportem Polityki. Napisał scenariusze do filmów "Pręgi" i "Senność". Prywatnie kibic piłkarski, fan Ruchu Chorzów. Kiedyś próbował zostać dziennikarzem sportowym, nie przeszedł jednak testu wiedzy piłkarskiej.
- Tak sądzę. Jeśli wygra Ruch, nie powinien już oddać prowadzenia w tabeli. Gra na wiosnę równo, do tego w trzech ostatnich kolejkach zmierzy się z drużynami, które dołują. Bałem się jeszcze o Polonię Warszawa, ale na szczęście Górnik nam pomógł i ona na mistrzostwo chyba już nie ma szans. Tak, to jest kluczowe spotkanie. Taki finał mistrzostw Polski w piłce nożnej.
- Będzie pan na meczu?
- Oczywiście, że tak. Nawet gdyby Ruch tak ważny mecz miał rozegrać na stadionie w Dubaju, nie mogłoby mnie na nim zabraknąć. Dostałem bilet, dzięki pomocy działaczy.
- W 1989 roku roku oglądał pan w sektorze kibiców Górnika. W sobotę będzie podobnie? Usiądzie pan wśród legionistów?
- Jeszcze nie wiem, gdzie dokładnie usiądę, ale na pewno wokół mnie dominować będą kibice gospodarzy. Będę musiał uważać, bo na wydarzenia boiskowe, gdy gra mój Ruch, zwykłem reagować dość ekspresyjnie. Więc jakieś lekkie szykany ze strony kibiców Legii pewnie się pojawią.
- Dlaczego pan tak nie lubi Legii?
- A co ma pan konkretnie na myśli?
- W rozmowie z Jarosławem Kolińskim z "Przeglądu Sportowego" powiedział pan: "Nie znoszę Legii jak żadnego innego klubu w Polsce. Każdy kibic ma swoją antypatię, w każdej narracji musi być ten zły i ten dobry. Dla mnie Legia jest zła. Nie kibicowałbym jej nawet, gdyby grała w europejskich pucharach o honor polskiej piłki".
- Ja Legii po prostu nie mam za co lubić. Za komuny ściągała piłkarzy, by chronić ich przed wojskiem. Albo jej mecz z Górnikiem Zabrze, w latach 90., gdzie sędzia wlepia piłkarzom ze Śląska trzy czerwone kartki a Legia dzięki remisowi zdobywa mistrza. Przecież to był przekręt stulecia!
- Chorzów się nie cieszył z porażki Górnika?
- Tu pana zaskoczę. Chorzów wtedy Górnikowi współczuł i trzymał za niego kciuki. A to dużo znaczy. Niemniej wracając do Legii ona też w dziwnych okolicznościach wygrała decydujący mecz na Wiśle 6:0. To był kolejny przekręt, ale wtedy na szczęście tytuł jej odebrano. Dla mnie to taki klub, którego konstrukcja zawsze była oparta raczej na kupowaniu niż na pracy u podstaw.
- Jest jednak taka opinia, że byłoby lepiej, gdyby Legia wygrała ligę, bo godniej reprezentowałaby nasz kraj w pucharach.
- Tego to ja już kompletnie nie rozumiem. Ale na jakiej podstawie ludzie tak mówią?
- Może na takiej, że Ruch przyzwyczaił w ostatnich latach do sprzedawania innym swoich najlepszych piłkarzy.
- To jest arbitralny osąd. Że Warszawa to większe miasto i dlatego byłoby godniej? Widzimy co ostatnio dzieje się z rzekomymi potęgami finansowymi w polskiej piłce. Pada Śląsk Wrocław, pada Wisła Kraków. Tam dla piłkarza motywacją było to, że dostaje więcej szmalu, stać go na bardziej wypasiony samochód. Obawiam się, że zaraz podobny los podzielić mogą inne drużyny.
Mecz Wisły z Legią, według Kuczoka totalny przekręt:
- W Ruchu finansowo też się nie przelewa.
- Ale jest świetna atmosfera. Jest też dość prężny sponsor, który po ewentualnym mistrzostwie na pewno nie wyprzeda piłkarzy. Pozbywanie się trzonu drużyny? Niech pan nie żartuje. To raczej Legia ostatnio wyprzedaje się na lewo i prawo. Niedawno odeszło trzech kluczowych piłkarzy i ściągnięto do klubu piłkarskich emerytów.
- Widzi pan któregoś z piłkarzy Ruchu w reprezentacji? Może któryś z napastników, bo na tej pozycji, poza Robertem Lewandowskim, mamy duże problemy.
- Dla mnie kandydatem numer jeden jest Arkadiusz Piech. On już teraz wyrasta nie tylko ponad poziom drużyny, ale i ligi. Już teraz jest najlepszym napastnikiem naszej ekstraklasy. Ci co są teraz powoływani z Robertem to biegają raczej na treningach a nie na meczach. Myślę, że Smuda nie ma wyboru. Jeśli Piech nie pojedzie na Euro, to nasz selekcjoner stanie się trochę takim drugim Janasem, który na mundial w Niemczech nie zabrał najlepszego napastnika w kraju.
- Kto jest faworytem sobotniego meczu?
- (Kuczok chwilę się zastanawia). Legia zawsze u siebie jest faworytem. Myślę, że to jest nawet jej największe przekleństwo. Ale Ruch jest na fali , zagra bez obciążeń, bez konieczności wygrania. A Legia będzie osłabiona brakiem trzech piłkarzy i trenera na ławce.
- Czyli o wynik nie muszę pana pytać?
- Większość ekspertów postawi pewnie na Legię, ale zwycięży Ruch.
Dla mnie Legia jest zła (śmiech). Nie kibicowałbym jej nawet, gdyby grała w europejskich pucharach o honor polskiej piłki. Zwłaszcza ostatnio, gdy występy Legii w Europie kojarzą się raczej z wypiętą d... kibica podczas wydarzeń na stadionie Vetry w Wilnie, niż z godnymi uwagi popisami futbolistów. Dlatego gdy Legia gra w pucharach, z mojej strony jest pełna szydera. Ta drużyna to uosobienie trzeciego świata futbolowego.