– Polska ma teraz szansę stać się prawdziwym mostem między wschodem a zachodem. Tylko nie można pielęgnować na nowo rusofobii. I pamiętać że Rosja nie chce być krajem azjatyckim. By zostać w Europie, potrzebuje więc Ukrainy i rządu w Kijowie, który będzie jej przychylny – mówi w rozmowie z naTemat urodzony na ukraińskiej ziemi były ambasador Izraela w Polsce Szewach Weiss. I ostrzega, że dla przyszłości równie groźny co Władimir Putin, jest duch banderyzmu.
Od kilku dni wielu cytuje pańskie słowa, iż bez Ukrainy Rosja przestanie być mocarstwem i stanie się państwem azjatyckim. Czy zatem prawdziwa wojna o Ukrainę dopiero przed nami i Władimir Putin zatrzyma się dopiero na granicy UE?
Szewach Weiss: Czasami przemowy, gorące hasła i ta cała wojna nerwów doprowadzają do nieracjonalnych wniosków. Jednak prezydent Putin i liderzy Europy są bardzo racjonalnymi ludźmi. Choć nie dziwi mnie, że Polacy mogą czuć się zagrożeni. To wynika bowiem ze zderzenia historii i bardzo głębokich emocji. Bo niestety historia XX wieku nie chce stać się historią. Ona wciąż jest rzeczywistością.
W której Rosja jest naszym największym wrogiem?
W Polsce istnieje silna rusofobia. Ona niestety nasiliła się bardzo po tragedii w Smoleńsku. Te nastroje sprawiają, że dziś wielu Polaków porównuje rządy PRL-owskie do okupacji niemieckiej, co jest zupełnie absurdalne. Taka smoleńska ideologia jest w Polsce niestety bliska trzydziestu, a może nawet czterdziestu procentom obywateli. Tych, którzy sądzą, że nawet pod Smoleńskiem doszło do katastrofy z inicjatywy Moskwy. Warto pamiętać, że także dlatego Polska teraz tak silnie solidaryzowała się z Majdanem.
Jednak chyba także dlatego, że żyjemy w wolnym kraju i tego życzymy naszym sąsiadom...
Żyjemy w tym szybko rozwijającym się świecie. To świat Facebooka, WhatsApp czy YouTube, w którym tak łatwo można zorganizować od nowa zupełnie nową demokrację. Powtórzę ocenę, że to przypomina starożytną Agorę. I one teraz w wielu krajach zaczyna rządzić. Nie tylko w na Ukrainie, ale i w Libii czy Tunezji. My nie wiemy jednak, czy za tym wszystkim na pewno stoi młode pokolenie związane z wartościami liberalnymi i humanizmem...
Wybrany przez tłum tymczasowy rząd w Kijowie ma szanse utrzymać wsparcie społeczności międzynarodowej przez najbliższe miesiące?
Wkrótce na Ukrainie będę wybory i dopiero wtedy wszystkiego się dowiemy. Nie warto być prorokiem. Bo przecież według żydowskiej tradycji każdy, kto bawił się w proroka po Mojżeszu był uznawany po prostu za głupca. Z wielką ostrożnością, mając doświadczenia człowieka urodzonego właśnie na ukraińskiej ziemi, który pamięta też banderowców, nie potrafię wyobrazić sobie przyszłej Ukrainy po tych wyborach.
Bo może do tych wyborów nie dojdzie, a zamiast Ukrainy będzie Rosja...
Rosja nie może znosić pod swoim nosem NATO. Ona potrzebuje bufora. I tym psychologiczny buforem jest właśnie Ukraina. Rosja z tego nie zrezygnuje, a Rosji nie można zwyciężyć... Szczególnie, że wygląda na to, że Barack Obama nie chce przejść do historii jako przywódca, który użył wobec Rosji jakichś poważnych sankcji. Bo on doprowadził do pewnej współodpowiedzialności geopolitycznej, do której zaangażował Rosję. Obama będzie więc ostrożny i zdecyduje się pewnie co najwyżej na delikatne sankcje.
Jak powinna w tej sytuacji reagować Polska?
Polska jest w tym wszystkim w specyficznym położeniu. Także dlatego, że nie wiemy, czy na Ukrainie będzie panował spokój. I nie chodzi tylko o konflikt z Rosją, ale i zbliżające się wybory. To ich wyniki, szczególnie na wschodzie dadzą odpowiedź. Przesądzone jest jednak to, że Rosja już z Krymu nie wyjdzie. NATO na Ukrainę natomiast nie wejdzie. Ten stan rzeczy może trwać bardzo długo i znudzić się Ukraińcom, jeśli Zachód nie da im w najbliższych latach kilkudziesięciu miliardów dolarów.
Ukraińcy obalili reżim Wiktora Janukowycza, bo chcą do Europy. Ta już mówi jednak, że przed nimi co najmniej 15 lat starań. Ukrainie wystarczy zapału, czy może wkrótce wrócą do flirtu z Kremlem?
Ci, którzy twierdzą, że Ukraina potrzebuje tyle czasu, obrażają ten kraj. Naród ukraiński jest tak niezdolny, by miał uczyć się demokracji aż 15 lat? Kto w ogóle dziś planuje na 15 lat do przodu w tym wyjątkowo szybko żyjącym pokoleniu... Teraz potrzebna jest jednak bardzo spokojna polityka. Taka, jaką proponował od początku Radosław Sikorski. Gdyby jego propozycja została przyjęta przez Majdan mielibyśmy ewolucyjną transformację. Odbyłby się przyspieszone wybory, Janukowycz przegrałby je, a Ukraina nie oddalając się zbytnio od Rosji zbliżałaby się do Unii Europejskiej. Szkoda, że to się nie udało, choć Polska tam bardzo się starała. Oszczędzilibyśmy sobie cały ten chaos.
Teraz natomiast tę politykę może wciąż kontynuować. Polska ma teraz szansę stać się prawdziwym mostem między wschodem a zachodem. Tylko nie można pielęgnować na nowo rusofobii. I pamiętać że Rosja nie chce być krajem azjatyckim. By zostać w Europie, potrzebuje więc Ukrainy i rządu w Kijowie, który będzie jej przychylny.
Skoro mowa o nowym ukraińskim rządzie. Nie obawia się Pan, że po wyborach może unosić się nad nim duch banderyzmu? Nacjonaliści dostali na Majdanie wiatr w żagle...
Oby nie... Mam nadzieję, że to młode pokolenie nie pozwoli sobie na powrót takich nastrojów. Te poglądy będą teraz na pewno silniej się ujawniały, ale liczę, iż będą miały wciąż jedynie marginalny charakter. Jeżeli stanie się inaczej, będzie to wróżyło Ukrainie bardzo źle.