Władimir Putin zabrał głos w sprawie Ukrainy. Według niego obalenie Wiktora Janukowycza było "niekonstytucyjnym przewrotem", "zbrojnym przejęciem władzy". Putin podkreślił, że jedynym legalnym prezydentem Ukrainy jest Wiktor Janukowycz. Putin zaznaczył, że żołnierze w nieoznakowanych mundurach, którzy blokują na Krymie Ukraińców, to niemające związku z rosyjską armią "siły samoobrony".
Podczas wtorkowej konferencji prasowej Władimir Putin podkreślił, że pełniący obowiązki prezydenta Ukrainy Ołeksandr Turczynow działa nielegalnie (tylko częściowo legalny jest natomiast ukraiński parlament). Putin zaznaczył, że w niektórych częściach Ukrainy dają się zauważyć "neonaziści, antysemici i nacjonaliści". W ostatnich tygodniach dochodziło tam do barbarzyńskich wydarzeń, które nie mają nic wspólnego z demokracją, zabijano np. bezbronnych cywilów.
"Siły samoobrony" bronią Krymu Putin podkreślił, że jeśli anarchistyczne tendencje będą się dalej rozlewać, to Rosja interweniuje, by bronić mieszkających na Ukrainie Rosjan. Będzie miała do tego prawo, ponieważ o interwencję poprosił ją prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz. Na razie jednak Putin nie dostrzega konieczności podjęcia interwencji zbrojnej.
Co z umowami międzynarodowymi, które gwarantują nienaruszalność granic Ukrainy, a których Rosja była stroną? Zdaniem Putina umowy te nie obowiązują, ponieważ na Ukrainie dokonał się niekonstytucyjny przewrót, powstało nowe państwo.
– Ukraina to nie tylko nasz sąsiad, to bratni kraj. Żołnierze ukraińscy i rosyjscy będą po tej samej stronie barykady – powiedział Putin. O "braterstwie" ma świadczyć m.in. to, że na Krymie nie padł do tej pory ani jeden strzał. Prezydent Rosji zapewnił także, że widoczni na Krymie umundurowani i uzbrojeni mężczyźni, którzy nie noszą oznaczeń żadnej armii, to "siły samoobrony", niemające nic wspólnego z armią rosyjską.
Putin podkreślił jednocześnie, że zakończone we wtorek manewry rosyjskich wojsk, które odbywały się w zachodniej części kraju, nie miały nic wspólnego z Ukrainą. – Planowaliśmy je od dawna – oznajmił prezydent Rosji.
Co z Krymem? Putin zapewnił, że decyzję o przyszłości regionu mogą podjąć wyłącznie jego mieszkańcy. Rosja nie chce im niczego narzucać.
Na Ukrainie Janukowycz zostałby zabity
Mówiąc o "zbrojnym przejęciu władzy na Ukrainie", Putin przypomniał, że Wiktor Janukowycz podpisał porozumienie z opozycją, które sygnowali także ministrowie spraw zagranicznych Polski, Niemiec i Francji. Zgodził się na postulaty opozycji, de facto rezygnujący w ten sposób z władzy, bo nie miał szans na reelekcję w przedterminowych wyborach. Pomimo tego, gdy Janukowycz wyjechał na spotkanie w Charkowie, demonstranci przejęli kontrolę nad budynkami rządowymi, łamiąc tym samym warunki porozumienia.
– Po co to było zrobione, przecież Janukowycz i tak oddał władzę, nie miał szans na reelekcję, po co wciągnięto kraj w chaos? – zapytał Putin, przypominając, że Janukowycz nie wydał rozkazu otwarcia ognia do manifestantów. Co więcej, Janukowycz nakazał milicjantom, by wycofali się z centrum Kijowa. Zdaniem Putina Janukowycz, który obecnie nie ma już "politycznej przyszłości", zostałby zabity, gdyby nie opuścił Ukrainy. Rosja przyjęła więc go ze względów humanitarnych.
Putin przypomniał, że podczas kijowskich zamieszek strzelano z broni na ostrą amunicję do funkcjonariuszy Berkutu, którzy leżą teraz w szpitalach (Rosja oferuje im pomoc medyczną). Prezydent Rosji przyznał, że w Kijowie strzelali również snajperzy, jednak nie musieli być oni powiązani z obozem legalnej władzy. Putin podzielił się z dziennikarzami pogłoskami, według których snajperzy byli prowokatorami.
Bojownicy z Majdanu szkoleni w Polsce?
Według Putina manifestanci byli zadziwiająco dobrze przygotowani i zorganizowani. Musieli być zatem wcześniej szkoleni. Zdaniem Putina szkolenia odbywały się m.in. w Polsce. Informację tę zdementował na Twitterze rzecznik MON Jacek Sońta.
Putin przyznał jednak, że sytuacja na Ukrainie od wielu lat nie była najlepsza. Według niego kolejne ekipy rządzące (Kuczmy, Juszczenki, Janukowycza) pławiły się w korupcji. – Korupcja osiągnęła ramy, o których nawet nam się nie śniło – zaznaczył prezydent Rosji. – Rozumiem, choć może nie popieram samego faktu obalenia władzy takim sposobem, ludzi na Majdanie, którzy żądają kardynalnych zmian – zaznaczył Putin, dodając, że w ogóle nie współczuje Janukowyczowi.
Putin podkreślił, że Rosja nie uzna wyników przedterminowych wyborów prezydenckich na Ukrainie, jeśli będą się one odbywać w "warunkach terroru", z jakimi mamy obecnie do czynienia np. w Kijowie.
Problemy z tłumaczem
Konferencję Putina transmitowała m.in. stacja TVN24. I choć tłumacz poradził sobie sprawnie, to na ciekawy aspekt relacji zwrócił uwagę Maciej Budzich z mediafun.pl. Bloger zauważył, że tłumacz w nie najlepszy sposób oddał nastrój, jaki panował podczas spotkania z rosyjskimi dziennikarzami.