Prokrastynacja to termin brzmiący obco, ale tak naprawdę bliski większości z nas. Polega na przekładaniu pewnych (zwykle ważnych lub trudnych) spraw na później, czasem na tzw. "wieczne nigdy". Prokrastynatorzy to wbrew pozorom wcale nie osoby leniwe czy mało ambitne. To nadmiar ambicji i perfekcjonizm często powoduje, że nie mogą i nie chcą stawić czoła piętrzącym się zaległościom. A to w nich może tkwić źródło sukcesu!
Młodzi, zdolni, skazani na porażkę?
Prokrastynacja rodzi się w latach szkolnych, kiedy młody człowiek staje przed pierwszymi poważnymi zobowiązaniami. Co ciekawe, tendencja ta przejawia się
zwłaszcza u uczniów zdolnych, a nawet wybitnych. Nie mają problemów z nauką, wszystko przychodzi im łatwo i szybko. Do czasu.
Kiedy na horyzoncie pojawia się zadanie, którego efekty nie będą natychmiastowe, a realizacja wymaga zwiększonego nakładu pracy, tracą motywacje i zaczynają odczuwać niepokój. Lęk ten powoduje, że nie są w stanie koncentrować się na zadaniu, a ukojenia szukają w innych zajęciach. Prokrastynatorzy z przerażeniem obserwują, jak wszyscy dookoła realizują stawiane im cele, tymczasem oni sami tkwią w jednym miejscu; zamieniając się np. w wiecznych studentów.
„To nie jest tak, że nie chcemy pracować. Boimy się zrobić pierwszy krok w kierunku wykonania zadania. Właściwie to boimy się odnieść sukces” - uważa Perry Marshall, konsultant biznesu i autor książek, z których ostatnia „80/20 Sales and Marketing” zawiera wskazówki cenne nie tylko dla ludzi biznesu, ale także prokrastynatorów.
20/80 - nowa złota proporcja
Marshall jest wyznawcą zasady 20/80, która w dużym uproszczeniu głosi, że 20 procent działań przynosi 80 procent wyników. Dlaczego jest ona tak ważna dla osób z patologiczną tendencją do odkładania spraw na później?
Zwykle to właśnie przed tymi 20 procentami działań uciekają i skupiają swoją uwagę, czas i energię np. na sprzątaniu, czy surfowaniu po internecie. Wystarczy więc wsłuchać się w wewnętrzny głos, który namawia nas do porzucenia zaplanowanego zajęcia i poświęcenia czasu na niezbyt pilną, ale angażującą czynność - wsłuchać i się mu nie dać. Jeśli nagle czujemy wielką potrzebę, żeby wyprasować stertę koszul, podlać kwiaty, a być może nawet je przesadzić, upiec ciasto albo dwa… może to znaczyć tyle, że właśnie zaczynamy lub jesteśmy w trakcie bardzo istotnego, z punktu widzenia naszego rozwoju, projektu.
Prokrastynacja pojawia się wszędzie tam, gdzie możemy odnieść sukces. Niestety nam w tym nie pomaga, ale dlaczego nie wykorzystać tej skłonności na naszą korzyść, jako potwierdzenia, że to nad czym pracujemy to krok w dobrą stronę i nie należy z tej drogi zbaczać. Marshall radzi, jak przechytrzyć skłonność do prokrastynacji:
Przyjrzyj się liście-rzeczy-do-zrobienia
Po obudzeniu wypisz 10 rzeczy, które musisz danego dnia zrobić. Zaskakujące, ale jedna z tych rzeczy ma dziesięciokrotnie większe znaczenie niż pozostałe. Która? Zwykle to ta, którą odkładamy na później, a zamiast się nią zająć włączamy Facebooka. Zdziwicie się, jak racjonalnie brzmiące powody potrafimy wymyślić, żeby nie zrobić właśnie tej jednej rzeczy. A skoro już wiecie, która to rzecz, to do dzieła!
Demon prokrastynacji a życiowe projekty
Niepokój towarzyszący prokrastynacji pojawia się nie tylko, gdy mamy pilnie wykonać jakieś zadanie, ale także, gdy w grę wchodzą duże, zmieniające życie projekty. W tym wypadku również należy "iść w stronę lęku". Jak pisze Marshall: ilekroć przy realizacji jakiegoś pomysłu towarzyszy nam niepewność i stres, podobne do tych, gdy w młodości przygotowywaliśmy się do batalii, by ojciec pożyczył nam samochód lub sporą sumę pieniędzy - to dobry stres i dobry pomysł.
Konstruktywnie korzystaj z czasu wolnego
„Namawiam przedsiębiorców, żeby nie bali się korzystać z pomocy serwisów sprzątających czy asystentów, którzy wyręczą ich z niektórych przyziemnych obowiązków. Co zrobić z zaoszczędzonym w ten sposób czasem? Przeznaczyć go na relaks lub tworzenie rewolucyjnej biznesowej strategii.
Perfekcjonizm to zło
Większość z nas łagodzi stres poprzez dopracowywanie do perfekcji rzeczy, które wcale nie muszą być perfekcyjne. Nie chodzi o to, żeby robić rzeczy niechlujnie, ale nie można też zawieszać się na jednym, właściwie wykonanym już zadaniu. Większość prokrastynatorów nie leży do góry brzuchem, raczej rozmieniają swój czas na rzeczy wygodne i „Done is better than good” - jednym słowem: czasem lepiej mieć coś z głowy.
Nicnierobienie jest w cenie
W naszym wypełnionym po brzegi kalendarzu nie może zabraknąć czasu wolnego. Może to być, jak w niektórych religiach, sobota lub niedziela, czas na modlitwę, medytację lub po prostu święty spokój. Najlepsze rozwiązania przychodzą nam do głowy właśnie wtedy, gdy nie pracujemy. Często, gdy dobrze się bawimy. Radość to siła napędowa kreatywności.
A kiedy już przyjdzie nam do głowy świetny, przełomowy pomysł - pojawi się pewnie i "demon prokrastynacji". Pamiętajmy, że ten lęk to drogowskaz do sukcesu.