Śmierć maleńkiej Magdy z Sosnowa to wielki spektakl medialny, od dwóch miesięcy nieprzerwanie generujący dochody właściwie wszystkich liczących się redakcji w kraju. Milionowe dochody. I prawda jest taka, że nikomu w świecie mediów nie zależy na tym, by to wszystko się szybko skończyło. Najlepszym dowodem na to jest zapowiedź książki "Wybaczcie mi", czyli biografii matki Madzi autorstwa redaktor naczelnej tygodnika "Gala" Izabeli Bartosz.
Tragiczna i zagadkowa śmierć małego dziecka jest historią o jakiej polskie media marzyły od lat. Znudzonych odwiecznym sporem między PO i PiS, czy katastrofą Smoleńską widzów musiały rozgrzewać doniesienia o kolejnych burzliwych związkach Dody i nowej sukience Kasi Tusk. Aż nagle stało się. Przyszła tragedia, o której wielu wydawców po prostu marzyło. Tak bliska sercu każdego, a zarazem tak absurdalna. W efekcie, tak dochodowa, jak mało co wcześniej. "Madzia" bije rekordy praktycznie na każdym polu. Od telewizji, przez prasę, po internet. Dzięki niej rekordowe są wyniki oglądalności wieczornych programów informacyjnych. Podobnie wysoko szybują słupki klikalności największych portali. Nawet popadająca w niebyt prasa ma się dzięki zainteresowaniu zmarłym dzieckiem lepiej. Miejsce na zdjęcie Katarzyny Waśniewskiej, Krzysztofa Rutkowskiego czy żyjącej jeszcze dziewczynki, co dnia musi się znaleźć gdzieś na okładce jednego z tabloidów.
Dlaczego w tej sprawie robi się temat dnia z każdego zwrotu akcji, choćby był najbardziej absurdalny. Dlaczego męcząca osobowość Krzysztofa Rutkowskiego jest serwowana przez kanały informacyjne na żywo, gdy tylko ten "gwiazdor" sobie tego zażyczy? Rozwiązanie zagadki jest niesamowicie proste. I wszystkim przecież dobrze znane. - Za tym wszystkim idzie kasa. Masz więcej klików - masz więcej forsy. Masz więcej sprzedanych egzemplarzy - masz więcej forsy. Masz lepsze udziały swoich programów w telewizji - również masz więcej forsy - tłumaczy mi znajomy, doświadczony dziennikarz z wieloletnim stażem w radiu i telewizji. Facet zna realia.
A te są takie, że kto postawił na niekończącą się operę mydlaną z trupem kilkumiesięcznej dziewczynki w tle, ten zarabia. W ostatnich trzech miesiącach, gdy kolejne jej odcinki pojawiają się nieustannie, strona internetowa "Faktu" zyskała na popularności o 20 proc. Podobnie, jak domena Se.pl, pod którą kryje się portal firmowany przez "Super Express". Dzięki śmierci Madzi, gdy wszyscy inni tracą, naprawdę dobre wyniki utrzymują też papierowe wydania tych dwóch tytułów. Statystyki oglądalności stacji telewizyjnych za marzec również nie pozostawiają wątpliwości, co opłaca się pokazywać nawet godzinami. Zyskały Polsat i TVN, straciła TVP1. Każda z zyskujących wpływy redakcji stawiała wszystko na tragedię z Sosnowca, gdy tylko pojawiało się cokolwiek, co na to pozwalało. Od zamiany fryzury Katarzyny Waśniewskiej, przez jej romantyczny weekend spędzony z mężem pod Wałbrzychem, po autopromocyjne konferencje prasowe Krzysztofa Rutkowskiego.
Wczoraj matka Madzi próbowała po raz kolejny popełnić samobójstwo. Czy raczej, jak mówią psycholodzy, dokonała próby samobójczej. Kilka tabletek leku psychotropowego połknęła bowiem w takich okolicznościach, że wkrótce po tym znalazła ją katowicka straż miejska. Szybko trafiła więc do szpitala, gdzie poddano ją zabiegowi płukania żołądka. Dzisiaj została natomiast przetransportowana do placówki psychiatrycznej w Sosnowcu, gdzie przebywa na obserwacji. Ciekawe? O tym w mediach jednak trochę ciszej. Ale gdyby telewidzowie nie byli w kościele, kuchni lub rozjazdach, transmisję na żywo spod kliniki oglądalibyśmy co kilkadziesiąt minut. W święta po prostu nie opłaca się tracić na to czasu i środków.
Media wiedzą, że coraz bardziej trzeba śmierć maleńkiej Magdy eksploatować "na poważnie", a nie newsowo. Gdzieś zbliża się bowiem granica możliwości jakie daje im ta historia. Na nowo odkrywają ją więc dokumentaliści. Pierwsza refleksem popisała się redaktorka naczelna tygodnika "Gala". Z nowości wydawniczych Empiku dowiadujemy się własnie, że już pod koniec maja ukaże się książkowa sylwetka najbardziej znanej matki w Polsce nakreślona piórem Izabeli Bartosz. Publikacja szefowej "Gali" i wydawnictwa G+J Gruner&Jahr to także popis niezwykłej biznesowej intuicji. Wystarczy bowiem utrzymać Madzię na czołówkach jeszcze przez miesiąc, a wreszcie rekordy pobije także zamiłowanie Polaków do literatury.