Co mamy do zaoferowania ludziom wydającym od 2 do 20 dolarów dziennie? Używaną koszulkę reprezentacji Polski, ocynkowane wiadro, akumulator, materac i coś, czego nie ma nawet koncern Shell.
Polski milioner Maciej Nawrocki, buduje w Nigerii dwie fabryki materacy łóżkowych. W Polsce i w Europie jego firma Organika zdobyła wszystko co się da, czyli jakieś 30 procent rynku pianek służących do wypełniania siedzisk foteli, kanap i materacy łóżkowych. - Co jeszcze można sprzedać Europejczykom? Drugi dom, trzecie mieszkanie na kredyt, kolejny samochód w rodzinie? Bez sensu? - mówi w rozmowie z naTemat.pl.
Co innego w Nigerii. - Ludzie powychodzili z szałasów i chat, zamieszkali w mieście. Włączają telewizor i widzą, że chcą żyć tak samo wygodnie jak reszta cywilizowanego świata. Choćby wysypiając się w łóżku, na materacach z mojej fabryki - opowiada biznesmen. Maciej Nawrocki mówi, że z głowy nie pamięta dokładnie lokalizacji swojej inwestycji „miasto z 2 mln ludzi na wybrzeżu” - w kraju jest takich kilka. Nazwiska nigeryjskich wspólników ma zapisane w notatniku, są długie i skomplikowane. Ważne, że spikają po angielsku jak absolwenci Oxfordu, a powodzenie biznesu jest niemal gwarantowane.
Za garść dolarów
Nigeryjska klasa średnia dziennie wydaje od 2 do 20 dolarów, szacuje Afrykański Bank Rozwoju. Może nie za dużo, ale niedostatki finansowe rekompensuje liczebność średnio zamożnych - ok. 40 mln osób. Co najważniejsze, wszyscy chcą kupować. Rynku z takim potencjałem trudno szukać w Europie. - Przypomina mi się Polska z roku 1989 jak wszyscy rzucali się towary sprowadzone z zagranicy. Z Ryszardem Krauze sprzedawaliśmy pierwsze komputery, sprowadzaliśmy paliwo z Finlandii bijąc w państwowych monopolistów. Milion dolarów można było zarobić ot tak. Spróbuj to zrobić dziś. Urzędnicy i korporacje rozerwą na strzępy - mówi dalej Nawrocki.
Afryka zaczęła być modna odkąd 5 lat temu zaczął ja promować Jan Kulczyk. Najbogatszy Polak, wskoczył w buty po koncernie Shell, przegonionym z jednej z koncesji wydobywczych w delcie Nigru. Pytany, co lepszego ma do zaoferowania niż zachodnia korporacja, odparł, że nie patrzy na Nigeryjczyków okiem XIX wiecznego kapitalisty. W konsorcjum Neconde oprócz Kulczyka udziały ma nigeryjski rząd, dwójka biznesmenów i sami pracownicy. Ryzyko? - Okazuje się że bardziej pewną inwestycja był zakup firmy w Nigerii niż akcji na przykład jakiegoś greckiego banku.
Polska reprezentacja biznesu
Najlepsza reklamą Afryki jest skala możliwości biznesowych Z jednej nigeryjski koncesji Kulczyk chce wydobywać tyle, ile ropy ile dziennie zużywa, Orlen, Lotos i cały przesył chemiczny. Trudno się dziwić, że wizja profitów skusiła także innych i polskich miliarderów. Rekin Polskiej giełdy Roman Karkosik założył spółkę, która będzie szukać w Ghanie rud metali i cennych minerałów. Zakłady Chemiczne Police postanowiły zainwestować w senegalską branżę fosforytów. Farmaceutyczny miliarder, Jerzy Starak, przejął i rozbudowuje fabrykę leków w Algierii.
Po Afryce krążą też przedstawiciele dziesiątków mniejszych polskich firm. Są jak Franek Dolas z komedii „Jak rozpętałem drugą wojnę światową”. Dotrą do najbardziej zapyziałej dziury i ubiją interes. Kiedy splajtowała fabryka naczyń emaliowanych w Myszkowie wydawało się, że nikt już nie będzie już kupował jej ocynkowanych wiader i wanien. Błąd. Czarnym koniem polskiej wystawy narodowej w Algierii z 2007 roku były właśnie te wiadra, oferowane przez jednego z myszkowskich biznesmenów. Sprzedawane po kilka dolarów od sztuki są hitem w całej północnej Afryce, jako trwalsze niż chińska taniocha.
Wichniarek w Gambii
W ubogich krajach sprzeda się to, co w Polsce nie znajdzie już nabywcy. Wtórpol, największy w Polsce przetwórca odzieży używanej, wysyła do Afryki 12 mln kg ciuchów. Właściciel Leszek Wojteczek wspomina swoją wizytę w Gambii. Najpierw kazał się wieźć na targowisko w stolicy kraju, Bandżulu. Tam zaczepił przechodnia, aby wskazał mu największego handlarza używanymi ciuchami. Ku jego zdziwieniu przedstawiono mu rosłego Murzyna w koszulce reprezentacji Polski i napisem "Wichniarek" na plecach. - Do dziś realizujemy tam dostawy, płaci rzetelnie, a koszulka prawdopodobnie dotarła tam przez jakiegoś niemieckiego pośrednika upłynniającego towar po piłkarskich Mistrzostwach Świata w Niemczech - mówi biznesmen.
W Afryce Północnej akumulatory z Polski zna co drugi szofer. Ich producent firma Zap Sznajder z podwarszawskiego Piastowa, sponsoruje drużynę piłkarską z Tunis Espérance. - Jesteśmy znani w Tunezji i Algierii. Sprzedajemy produkty w Libii, czy wojna czy pokój ktoś zawsze jeździ samochodem - mówi Krzysztof Paulus wiceprezes ZAP Sznajder Batterien. Dodaje, że regularne dostawy realizuje do Burkina Faso, Gambii. po sukcesach na afrykańskich rynkach wychodzi na rynki Jordanii, Jemenu, Dubaju i Emiratów Arabskich.
Na afrykańskim kontynencie rywalizujemy głównie z Chińczykami. Jednak jak zauważa magazyn Forbes, Afrykanie zaczęli się bać chińskiej dominacji, bo kojarzy się z dawnym kolonializmem. Polscy inwestorzy mogą więc na tym skorzystać. Tym bardziej, że spora część obecnych elit kształciła się kiedyś w Polsce. Trzeba sie jednak spieszyć. Za parę lat i na rynku zrobi się ciasno, a interesy będą robić tylko ci, którzy dziś zaryzykują egzotyczną wyprawę.