Na Wiejskiej właśnie przeforsowano prawo, które za reklamę serwisów o treści pornograficznej pozwala wsadzić reklamodawcę za kraty na trzy lata. Wszystko przez billboardy popularnego serwisu ShowUp.tv, który na celownik wzięło Stowarzyszenie Twoja Sprawa. Wkrótce jego działacze mogą doprowadzić do powielenia w Polsce także brytyjskiego rozwiązania, które zakłada, że o dostęp do pornografii trzeba oficjalnie poprosić. – Twoja Sprawa to ludzie, którzy świadomie przesadzają. Chcą po prostu zyskać popularność kosztem innych – mówi nam właściciel ShowUp.tv.
Znowelizowany właśnie art. 200 kodeksu karnego wkrótce sprawi, że za reklamę i promocję pornografii będzie można trafić za kraty nawet na trzy lata. Autorzy nowego prawa nie ukrywają, że zostało ono skrojone głównie na potrzeby tego, by uderzyć w bijący rekordy popularności erotyczny serwis ShowUp.tv. Ten wzięli sobie na celownik działacze Stowarzyszenia Twoja Sprawa. Ich działania nasiliły się, gdy ShowUp.tv postanowił wyjść poza sieć. W całej Polsce pojawił się wówczas billboardy, które zachęcały do odwiedzenia serwisu pozwalającego na zarabianie dzięki obnażaniu się przed kamerą internetową.
Dziś ShowUp.tv jest tak popularny, że z tradycyjnej reklamy w przestrzeni publicznej zrezygnował. Nowe, ostre antypornograficzne prawo niezbyt już więc uderzy w interesy twórców i użytkowników ShowUp.tv. Niemniej, w rozmowie z naTemat właściciel portalu ostrzega, że tego typu obostrzenia nie tylko chronią cnotę młodzieży, ale i są pierwszym krokiem do poważnych ograniczeń wolności.
Senat przyjął dziś nowe przepisy, w świetle których wasze dotychczasowe reklamy stanowiłyby przestępstwo zagrożone kilkoma latami odsiadki. Nikt nie ma wątpliwości, że jest wycelowana w wasz interes.
Właściciel serwisu ShowUp.tv: To kolejna ustawa, która wejdzie w życie i nic nie zmieni. My się tego nowego prawa nie musimy bać. Zostają nam przecież inne formy reklamy, których politycy nie zabronili. Teraz chodzi przecież o reklamę, która miałby być na widoku dla młodzieży.
Wasze dotychczasowe reklamy mogły gorszyć dzieci, które widziały je na ulicach.
Nie mogły ich gorszyć, naprawdę...
Działacze społeczni, którzy przeforsowali nowe prawo zakazujące reklamy serwisów takich, jak wasz raczej nie poprzestaną na tym. Będą zapewne chcieli kolejnych obostrzeń.
To wszystko jest bezcelowe. Nie można pewnych rzeczy ludziom przecież narzucać lub za wszelką cenę zakazywać. W mojej ocenie, Stowarzyszenie Twoja Sprawa to w ogóle ludzie, którzy świadomie przesadzają. Oni chcą po prostu zyskać popularność kosztem kłopotów innych. Tymczasem sami nie są bez skazy, czego może dowodzić choćby treść ich korespondencji do nas...
Zdaje się Pan nie drżeć o to, że ShowUp.tv upadnie przez nowe prawo. Macie pomysł na alternatywną reklamę?
Cały problem polega na tym, że reklamy łatwo zauważyć, ale potem trudno zwrócić uwagę na ich brak. Od dłuższego czasu nie reklamujemy się już w ten sposób, w jaki robiliśmy to na początku i który doprowadził do tak poważnych zmian w polskim prawie. A poza tym my koniecznie nie musimy reklamować się w miejscach, gdzie tę reklamę mogłyby widzieć dzieci i młodzież.
W Polsce nie brakuje zwolenników, by z pornografią w sieci obejść się jeszcze ostrzej i wziąć przykład z Wielkiej Brytanii, gdzie o dostęp do takich treści należy oficjalnie poprosić swojego operatora. To kolejny z postulatów wpływowego Stowarzyszenia Twoja Sprawa. Wtedy wasze obroty na pewno się zmniejszą...
Na pewno. Na kilka dni, może tydzień. Tak długo, aż podobnie, jak w Wielkiej Brytanii użytkownicy znajdą sposób, by ściągnąć sobie wtyczkę do Google Chorme, która pozwala obejść tego typu blokady. Te nasze problemy potrwają więc tak długo, jak długo zajmie rozpowszechnienie w internecie informacji o tej wtyczce. To nie wpłynie więc mocno ani na mój biznes, ani nikogo innego w tej branży.
O co zatem chodzi waszym przeciwnikom?
W Wielkiej Brytanii dziś głośno mówi się o gwałcie na wolności. Bo takich rzeczy nie można robić w sieci, która właśnie na niczym nieograniczonej wolności się przecież opiera. To jasne, że nikt nie może sprzeciwiać się walce z pornografią dzieciącą, ale nie może być tak, że ktoś będzie narzucał dorosłemu człowiekowi, na co ma prawo popatrzeć w sieci.
Wierzy Pan, że w Polsce brytyjski scenariusz zostanie rzeczywiście powielony?
Niezbyt. Sądzę, że nasi politycy patrzą na tego typu kwestie o wiele szerzej niż David Cameron i wiedzą, iż to by się skończyło pewnie jeszcze większym niżem demograficznym.