Europa jest w dzisiejszych czasach łatwiejsza do zwiedzenia, niż kiedykolwiek wcześniej. Mamy otwarte granice, a w internecie dostęp do mnóstwa przewodników, poradników i wyszukiwarek. Dość łatwo trafić także na tanie bilety lotnicze. Mimo wszystko czasem zdarzają się nam przeróżne wątpliwości i awarie. O tym, jak przygotować się do europejskiej wyprawy rozmawiamy z autorką bloga o podróżach, dobrym życiu i pysznym jedzeniu – Madame Edith – Edytą Kusińską.
Maja Święcicka: Podróżowanie po Europie nie było nigdy prostsze. Mimo wszystko czasami zdarzają się jednak problemy. Co najczęściej zaskakuje turystów?
Edyta Kusińska: Najczęściej występujące problemy to te związane z hotelem, transportem, kradzieżami czy zdrowiem. Warto więc mieć ze sobą wydrukowane potwierdzenie rezerwacji i bilety. Należy dokładnie sprawdzać godziny odlotów oraz przeanalizować daty, czy wszystko się zgadza.
Co zrobić, żeby uniknąć tych problemów?
W miejscach o podwyższonym ryzyku kradzieży przez kieszonkowców należy zachować wzmożoną czujność, nie nosić przy sobie wszystkich dokumentów, ani pieniędzy i najlepiej rozkładać gotówkę do dwóch niezależnych portfeli. Warto też zadbać o ubezpieczenie – jadąc do krajów UE przyda się karta EKUZ, a do pozostałych należy wykupić dodatkowe ubezpieczenie.
Można to zrobić bardzo prosto przez internet, ale zawsze trzeba dokładnie przeczytać umowę i wybrać odpowiedni zakres ubezpieczenia. Nie kosztuje to dużo w stosunku do kosztów całego wyjazdu, a taka polisa może zaoszczędzić mnóstwo nerwów i pieniędzy, gdyby coś się stało.
Bardziej opłaca się kupować bilety typu "last minute", czy planować podróż wcześniej?
Zdecydowanie wcześniej! Jeszcze nigdy nie kupiłam biletu last minute, za to przeważnie kupuję bilety z około dwumiesięcznym wyprzedzeniem. Wynika to z faktu, że muszę ustalić urlop w pracy. Raczej trudno byłoby mi pojechać gdzieś spontanicznie, z dnia na dzień, na cały tydzień lub dwa. Szczególnie zwracam uwagę na to w jakim terminie odwiedzić dane miejsce, by nie wylądować w sierpniu w Egipcie, czy w okresie monsunów w Azji.
Szukając najtańszego połączenia warto być otwartym na różne linie lotnicze oraz elastyczne terminy +/- 3 dni. Wówczas możemy znaleźć dużo tańsze bilety. Czasami różnica jednego dnia może przynieść kilkaset złotych oszczędności.
Często spotykam się z opinią, że najtańsze loty można znaleźć w środy i czwartki. Warto także skupić się na wyjazdach poza głównymi sezonami i okresami wzmożonego ruchu, czyli zrezygnować w wylotów w długie weekendy, święta, i w sezonie wakacyjnym. Jeździć opłaca się za to jesienią, na przełomie zimy i wczesnej wiosny.
Oczywiście nie możemy zapominać, że na cenę biletu ma nie tylko wpływ liczba dni do wyjazdu, ale również data wylotu, pora dnia, sezon, port docelowy, i ten, z którego będziemy wracać do kraju. Ważna jest też liczba pozostałych dostępnych miejsc w samolocie. Jeżeli sprawdzamy cenę lotów dla danej trasy jednego dnia może wyświetlić nam się cena 200 PLN, a kilka dni później może zobaczyć np. 350 PLN ze względu na to, że większa grupa na raz dokonała dużej rezerwacji i miejsca w najniższych cenach już się sprzedały.
Czy trudniej podróżuje się po krajach Europy wschodniej, niż zachodniej?
Wydaje mi się, że to mit, choć nie mam dużego porównania. Może to zależeć od środka transportu. Podróżując po Czechach, Słowacji, Słowenii, Chorwacji, Czarnogórze czy Węgrzech samochodem lub samolotem nie odnotowałam żadnych większych różnic. Z pociągiem mam tylko doświadczenia na Ukrainie, ale sprzed kilkunastu lat.
Oczekiwaliśmy na pociąg, ale podstawiony został autobus, którego silnik po kilkuset kilometrach stanął w płomieniach. Na nowy autokar czekaliśmy kilka godzin, w środku wielkiego pola słoneczników. Na miejsce dojechaliśmy w końcu podstawionym autobusem bez siedzeń, który służył do przewozu arbuzów!
Jednak nawet we Francji mogą nas spotkać problemy, jeśli trafimy na strajk kolejarzy, czy pilotów. Nigdy z góry nie można się nastawiać na negatywne doświadczenia, ale warto mieć „plan B” i rezerwowy pomysł na dotarcie w określone miejsce.
Niezbędnik podróżnika, czyli co zawsze należy zapakować i o czym pamiętać przed wylotem?
Przed każdą podróżą dokładnie planuję swój wyjazd i zapisuję w komputerze rzeczy do zabrania. Robię listę kontrolną. W zależności od miejsca, w które jadę, biorę różne rzeczy. Zawsze jednak w mojej walizce jest miejsce na przewodnik, wydrukowane adresy hoteli oraz rezerwacje, bilety lotnicze, wykupione dodatkowe ubezpieczenie, podróżną apteczkę, kilka różnych kart płatniczych lub wystarczającą ilość gotówki.
Warto mieć kartę kredytową, a najlepiej dwie od różnych wystawców, bo nie w każdym kraju popularne są te same, co w Polsce np. w Niemczech rzadko gdzie zapłacimy Visą, czy MasterCard, najwięcej punktów usługowych obsługuje karty Maestro. Oprócz tego wszystkie potwierdzenia w formie elektronicznej mam za sobą na tablecie i w telefonie, na wypadek gdybym zgubiła wydruki. Trzeba także pamiętać o skanie dowodu, czy paszportu, który będziemy mieć zapisany na swoim mailu – to na wszelki wypadek ewentualnej kradzieży dokumentów i konieczności wyrobienia nowych.
Czy pamiętasz najlepszą kolację swojego (podróżniczego ;) ) życia? Gdzie ją zjadłaś i co to było?
Niesamowitą kolację jadłam na Fuertaventurze dwa lata temu. Szef kuchni klubowej restauracji specjalnie dla nas wymyślił nowe, specjalne danie i zaprosił na wyjątkową wieczerzę.
Fantastyczna była także kolacja ze szwajcarską dziczyzną w roli głównej. Została przygotowana przez młodego, ale niezwykle utalentowanego, szefa kuchni restauracji Cervo w Zermatt, która mogła poszczycić się dwoma kompletami sztućców Michelin.
Poza tym uwielbiam street food i lokalne przysmaki jedzone na ulicy, jak wiedeńskie kiełbaski, czy pyszny turecki kebab w Berlinie. Świeże owoce morza z brukselskiego baru Noordzee - Mer du Nord konsumowane na stojąco przy chwiejącym się stoliku na dworze były jednymi z najlepszych, jakie kiedykolwiek jadłam. Jest wiele miejsc, do których chciałabym wracać na dobre jedzenie.
Najpiękniejszy (lub najfajniejszy) hotel, który odwiedziłaś?
Na ogół podobają mi się hotele nowoczesne, urządzone minimalistycznie, ale jednym z tych, które będę długo wspominać jest Hotel Walliserhof, który położony jest w centrum narciarskiego kurortu Zermatt i prowadzony jest przez przemiłą córkę byłego prezydenta Szwajcarii.
Od wejścia czuć w nim klimat alpejskiej, górskiej chatki tzw. „chalet”. Hotel jest bardzo kameralny. Pokoje są przestronne, z widokiem na góry, całe urządzone bardzo klasycznie w drewnie. Wystarczy wyjść na zewnątrz i przejść parę kroków, by mieć zapierający widok na Matterhorn. Coś niesamowitego – w takich miejscach przyroda jest na pierwszym miejscu, a hotele dostosowują się do niej, a nie na odwrót.
Najbardziej zaskakujące zwyczaje lokalne, z którymi spotkałaś się podczas podróży?
W Grecji zaskoczył mnie fakt, że papieru toaletowego nie wrzuca się do klozetu, a do specjalnych koszy. Podobno rury kanalizacyjne często się tam zatykają, dlatego też w każdej toalecie wisi napis: "Nie wrzucaj papieru do klozetu!".
Z kolei będąc kilka miesięcy temu w Szwajcarii dowiedziałam się, że sklepy są zamknięte w środku dnia przez 2-3 godziny. Przyjęła się tam sjesta, zupełnie jak w krajach basenu Morza Śródziemnego.
Przebywając w Holandii zauważyłam z kolei, że Holendrzy nie mają w zwyczaju używać zasłon czy firanek, a często mają okna od sufitu do podłogi. Żyją w sposób bardzo otwarty i każdy przechodzień może zajrzeć do ich domu, co im zupełnie nie przeszkadza.
Jakie miejsca wspominasz najcieplej?
Oczywiście ciepłe! Jestem zmarzluchem, dlatego jeśli mam wybierać, to zawsze na cel podróży obiorę miejsca, w których temperatura oscyluje wokół 25 stopni. Nie lubię jednak upałów i jak dotąd najlepiej się czułam na Azorach, Maderze i Wyspach Kanaryjskich, na których przez cały rok pogoda jest bardzo przyjemna, a temperatury umiarkowane.
Dokąd jeszcze chciałabyś się wybrać?
Od dawna marzyła mi się wyprawa do Japonii, która za kilka dni będzie miała swój początek i stanie się rzeczywistością! Ogromnie się cieszę na ten wyjazd! Na temat Japonii przeczytałam tak wiele artykułów, blogów, jak i książek, że mam już pewne wyrobione zdanie. Jestem jednak pewna, że mnóstwo rzeczy mnie zaskoczy, jak to w każdej podróży. Poza tym bardzo chciałabym zobaczyć pozostałe wyspy z archipelagu Azorów, bo dotychczas zjeździłam tylko największą – São Miguel.
Życzę Ci więc bardzo udanych podróży i realizacji tych, oraz wszystkich następnych podróżniczych marzeń. Dziękuję pięknie za cenne rady i przemiłą rozmowę!
Moją uroczą rozmówczynię możecie śledzić na blogu i facebooku, gdzie umieszcza regularnie pyszne wpisy kulinarne i podróżnicze.