
Artykułów, przepisów i dyrektyw regulujących kwestię karmienia noworodków i niemowląt jest mnóstwo. Jest i "Międzynarodowy Kodeks Marketingu produktów zastępujących mleko kobiece", "Dyrektywa Unijna z 14 maja 1991 roku w sprawie preparatów dla niemowląt i preparatów pochodnych", i osobne ustawy obowiązujące w poszczególnych krajach. W UE już w 1993 roku ruszyła kampania, mająca zachęcać młode matki do karmienia piersią.
Jak ustaliliśmy, praktycznie prawie wszystkie kobiety zaraz po urodzeniu zaczynały karmić piersią, jednak w sytuacji pojawiających się najmniejszych problemów z laktacją, jeszcze w czasie pobytu w szpitalu, kobiety te łatwo uzyskiwały dostęp do sztucznego mleka. Mimo to, prawie 99 proc. matek opuszczając szpital karmiło jeszcze dziecko swoim mlekiem. Jednak już po 2-3 miesiącach zaobserwowaliśmy, że zdecydowany odsetek kobiet zaczyna podawać dziecku sztuczny pokarm. W 3. miesiącu wyłącznie przy piersi pozostaje tylko 32 proc., a do końca szóstego - zaledwie 14 proc. dzieci
Zachęcanie młodych matek, żeby karmiły piersią, ma sens. Edukowanie – ma sens. To, co sensu nie ma, to próba prawnego usankcjonowania jednej z najbardziej intymnych sfer życia. Część położnych uważa, że jeśli kobieta chce karmić dziecko, to nie da się łatwo zbyć. Jeśli nie chce – nie ma sensu jej namawiać. – Nie może być przymusu. To, że mleko matki jest najlepsze, podkreśla się w każdej reklamie produktu zastępczego – tu nie ma o czym dyskutować. Znam jednak wiele kobiet, które od progu mówią, że karmić nie chcą, bo źle się czują, bo ich ciało odmawia – rozumiem to i szanuję, nie namawiam. Jestem przyjazna karmieniu, jeśli to kobieta chce karmić – mówi Wanda Szotyńska, położna z wieloletnim doświadczeniem.
Problem nie w tym, że polskie kobiety są wyrodnymi, leniwymi i skupionymi na sobie matkami, ale w jakości edukacji i opieki, którą zapewniają – a raczej: której nie zapewniają im – szpitale. Miejsca, w których często zmusza się je do karmienia piersią, dając do zrozumienia, że jeśli nie karmią piersią, to dobrych matek z nich nie będzie. Bo – uwaga – kobieta sama z siebie nie wie, jak karmić dziecko. – Karmienie piersią jest bardzo trudne – mówi Wanda Szotyńska. Trzeba się tego nauczyć.
Dzięki tym przepisom matki mają prawo do karmienia piersią, ale odbiera się im pełną wolność wyboru do niekarmienia. Oczywiście, że karmienie piersią jest zdrowe i ważne. Ale nie każda matka może karmić piersią i nie każda musi. A tymczasem zaraz po porodzie jest najczęściej zmuszana przez personel medyczny do przystawiania niemowlęcia.
I tu pojawia się problem. Nie ma polityki, która opiekowałaby się młodymi matkami w kluczowym momencie ciąży, porodu i połogu. Nie ma edukacji. Tylko w niektórych szpitalach są konsultanci laktacyjni, których praca i porady, niezbędne dla młodej matki, byłyby refundowane. Kiedy kobiety skarżą się, że karmienie zwyczajnie boli, słyszą od zabieganych położnych: "Ma boleć". – Położna ma tysiąc różnych zadań, jednym z nich jest nauka laktacji. Albo jej się chce, albo jej się nie chce, a szpitalom nie opłaca się zatrudnianie konsultantów laktacyjnych – mówi Frączak–Faure.
– Po porodzie spędziłam w szpitalu 10 dni. Dziewiątego przyszła położna, niby na naukę laktacji, i zapytałam mnie, jak tam mi idzie. A szło źle – mówi Małgosia, którego swojego syna karmiła przez 10 miesięcy. W czasie porodu najpierw usłyszała od anestezjologa, że wolałby nie dawać jej znieczulenia, bo pan doktor "lubi patrzeć, jak kobiety krzyczą", a później dostała zakaz używania smoczka.
Panuje przymus od momentu urodzenia dziecka. Miałam cesarskie cięcie, od samego początku nie miałam jakiejś wielkiej potrzeby karmić małej piersią, byłam nastawiona na karmienie mieszane. W szpitalu nie mogłam sobie poradzić z przystawieniem do piersi, poszłam na oddział noworodkowy, powiedziałam, z czym mam problem, pielęgniarka wyjęła mi pierś, ścisnęła za brodawkę i usłyszałam: "Mama, taki cycek, idealny do karmienia, nie marudzić, karmić". Mój cycek został obiektem. Dalej mi nie szło, poprosiłam o dokarmienie małej butelką, to usłyszałam, że dziecko chcę zabić.
Tym, jak Polka karmi swoje dziecko, interesuje się nie tylko państwo i firmy produkujące produkty dla dzieci, ale też inne Polki. Podział jest prosty – te, które rodziły naturalnie i karmią piersią, to "dobre matki". Matki Polki na schwał. Te, które miały cesarkę i nie karmią piersią, to matki złe. Wyrodne. O dziecko swe nie dbające. Karolina Kukułka, mama dziesięciomiesięcznej Marysi, którą wciąż karmi piersią, mówi, że naciski między matkami rozkładają się różnie.
Wszyscy za to zakładają, widząc matkę z małym dzieckiem, że na pewno karmi piersią. – Niedawno byłam z pięciomiesięcznym dzieckiem na szczepieniu. Dziecko płakało. Pielęgniarka: " No ciiii, zaraz mama da ci cycusia ". Ależ się wkurzyłam, bo oczywiście nikt mnie nie zapytał, czy karmię, biorąc to za pewnik. Straszne – mówi inna matka.
Są i kobiety, które związana z karmieniem trauma ominęła. Takie, które będąc w ciąży przygotowywały się do roli matki, które stać na szkoły rodzenia, opłacenie położnej, późniejsze warsztaty. I takie, które miały szczęście trafić na położne z powołania.
Natalia uważa jednak, że namawianie kobiet do karmienia piersią i ograniczenia reklam sztucznego pokarmu ma sens. Jej przekonanie jest poparte latami doświadczenia na stanowisku dyrektora zarządzającego agencji reklamowej. – Jeśli chodzi o samą reklamę produktów, o których mowa, to uważam za słuszny zakaz (w Polsce) reklamowania mleka od 0-6 miesięcy. Prawda jest taka, że jest kilku graczy na rynku, którzy mają nieograniczone budżety marketingowe i jeśli dać im wolną rękę, to z przyjemnością doprowadziliby do tego, żeby młode mamy kupowały mleko od samych narodzin dziecka. Dlatego, że są to pieniądze i to niemałe – mówi. To zresztą jeden z powodów, dla których wiele matek decyduje się na karmienie piersią – jest zwyczajnie taniej.
Młoda matka to osoba, która jest naprawdę bardzo podatna na wszelkie wpływy i stanowi bardzo łatwy cel. Dlatego myślę, że ustawa wcale nie jest ingerencją w sferę intymną takiej matki, tylko działaniem w jej dobrze pojętym interesie. Firmy zajmujące się produkcją mleka dla dzieci są zobligowane tym sposobem do poradnictwa i wsparcia matek. Mówią: pokarm matki jest najlepszy, jednak jeśli nie chcesz karmić lub nie możesz, to mamy oczywiście produkt, który zadowoli ciebie i twoje dziecko. To według mnie dużo lepsze niż: Nie wygłupiaj się matko – nie męcz się, przecież cycki ci obwisną – przerzuć się na sztuczne mleko i bądź wolna!