Włosi czekają na to od kilkudziesięciu lat. Na próżno. Ich rząd właśnie zrezygnował z ubiegania się o organizację olimpiady w 2020 roku. Powód: zaciskanie pasa.
Termin wysuwania kandydatur przed MKO w Lozannie upływa dzisiaj. Póki co zgłosiły się Doha, Stambuł, Tokio, Madryt i Baku. Rzym przygotowywał swoją aplikację od dwóch lat. Ale jej nie złoży.
Włoski premier Mario Monti uznał, że organizacja mistrzostw przekroczyłaby możliwości finansowe Włoch. Koszt imprezy szacowany był na ok. 9,5 mld euro.
- Możecie sobie wyobrazić, że rząd spędził dużo czasu rozmyślając nad tym – powiedział Monti. - Jednomyślnie uznaliśmy, że biorąc pod uwagę naszą obecną kondycję gospodarczą, byłoby to nieodpowiedzialne – tłumaczył.
Dług publiczny Włoch wynosi ponad 2,6 bln dol. - pięciokrotnie więcej niż Grecji. Agencja ratingowa Moody's obniżyła wczoraj włoskie notowanie do A3. Nie jest to cios śmiertelny, ale na pewno godzi w wizerunek kraju w oczach kredytodawców.
- Generalnie, nasza dzisiejsza sytuacja finansowa jest efektem tego, że poprzednie rządy podejmowały decyzje nie zważając na ich długoletnie konsekwencje – stwierdził włoski premier.
Monti, który jest profesorem ekonomii, stanął na czele nowego rządu w listopadzie. Jego cel od początku był jasny – uzdrowienie gospodarki po latach szastania pieniędzmi przez wcześniejsze administracje.
Wielu Włochów oczekiwało, że Monti wycofa się z pomysłu organizacji Igrzysk Olimpijskich. Niektórzy jednak byli niepocieszeni – ostatnia olimpiada w Rzymie rozegrała się w 1960 roku. - To marzenie, który rozpłynęło się po dwóch latach ciężkiej pracy. Wiem, że trzeba przeprowadzać cięcia, ale nie należy przy tym rezygnować z marzeń. Ta wiadomość jest bardzo smutna – skomentował szef włoskiego komitetu olimpijskiego, Gianni Petrucci.
Najbliższa olimpiada odbędzie się w tym roku w Londynie. Cztery lata później olimpijczycy zmierzą się w Rio de Janeiro.