"Karolina na detoksie" to książka dla poszukujących zdrowej diety, szczupłej sylwetki i tak naprawdę ukojenia w bólu związanego z odchudzaniem. Każdy kto bezskutecznie próbuje stracić na wadze i usiłuje stosować się do zaleceń dietetycznych wie, że to wcale nie jest takie proste. Dziś zapytałam autorów książki, dziennikarkę Karolinę Kopocz i jej przyszłego męża - kucharza wegetariańskiego Macieja Szaciłło o ich sposób na detoks, który nie polega na odmawianiu, lecz dogadzaniu sobie.
Dwa tygodnie o samych warzywach i owocach. Cztery tygodnie na kaszy jaglanej i quinoi (komosie ryżowej). Weekend głodówki. Zielone koktajle zamiast trzech głównych posiłków, tzw. Juice Master. Zielona herbata, ziółka i otręby. Lewatywa, hydrokolonoterapia i oczyszczanie wątroby. Ile osób, tyle możliwych detoksów.
Sama przeżyłam kilka i wiem, z czym to się je lub właśnie czego się wtedy nie je. Ich zadanie jest oczywiste: mają oczyścić organizm z toskyn. Ich przebieg - czasami drastyczny: bóle głowy, mdłości, wymioty, ból brzucha, wysypka, trądzik, przetłuszczone włosy. Ale czy detoksy naprawdę są skuteczne? Pomimo że mają wielu przeciwników, gładsza skóra, lepsza przemiana materii i samopoczucie świadczą o tym, że tak.
Kiedy więc zobaczyłam książkę o kolejnym nowym detoksie, pomyślałam: co jeszcze do cholery można na ten temat napisać? Przecież wszystko już było! Ale zwracam honor ich autorom. Jest naprawdę dobra, a przepisy dają duże pole do popisu osobom zakręconym na punkcie zdrowego odżywiania. Potrawy z "Karoliny na detoksie" są przepyszne, w ogóle nie kojarzą się z odmawianiem sobie czegokolwiek.
Ale ta książka to opowieść nie tylko o jedzeniu. Jest w niej dużo na temat miłości i samoakceptacji. Kiedy Karolina poznała Maćka, ważyła więcej niż on. Dziś nosi na palcu pierścionek zaręczynowy, ma 20 kilogramów mniej i prowadzi z Maciejem stronę Medytujemy.pl. Na dniach stanie z Maciejem na ślubnym kobiercu. Ale dziś nie o ślubie i weselu. Zadałam im kilka pytań na temat książki i zdrowego odżywiania.
Komu polecacie detoks z Waszej książki?
Wszystkim, którzy chcą o siebie zadbać. Zanieczyszczenia środowiska, zła dieta (m.in. za duża ilość białka zwierzęcego, białego cukru), stres, używki - powodują zakwaszenie organizmu i gromadzenie się w nim toksyn. Nerki, wątroba przestają prawidłowo filtrować, mamy zaburzone trawienie i wchłanianie substancji odżywczych. W Ajurwedzie (najstarsza nauka o zdrowiu) każda terapia zaczyna się od oczyszczania. Dopiero później podaje się lekarstwa - mówi Karolina Kopocz.
Jak określilibyście charakter tych potraw? Co było Waszą inspiracją?
Jeśli chodzi o kuchnię to jest włoska, hinduska, arabska, tajska, chińska, a nawet polska - jest i zupa pomidorowa ;) Jeśli chodzi o filozofię to inspirował nas Wschód (m.in. Ajurweda czy medycyna chińska). Łączy się ze współczesną dietetyką - wszystko jest podparte badaniami i komentarzami dietetyka - Hani Stolińskiej z Instytutu Żywności i Żywienia. Kiedy np. piszemy o produktach rozgrzewających to tłumaczymy, że zwiększają one termogenezę (proces produkcji ciepła w organizmie pod wpływem spożywanych pokarmów). Z kolei zwiększenie termogenezy przyśpiesza metabolizm.
Zielony szejk z natki pietruszki i pomarańczy
(wariant na wszystkie pory roku) porcja dla 2 osób
- pęczek pietruszki
- 4 pomarańcze
- sok z jednej cytryny
- kawałek imbiru wielkości połowy kciuka
- łyżka miodu
Wszystkie składniki wrzucamy do blendera i miksujemy na jednolity, zielony płyn. Przelewamy do szklanek. Podajemy najlepiej 30 minut przed śniadaniem.
Przepis z książki "Karolina na detoksie" Biblioteka Gazety Wyborczej
A jak długo trwa takie oczyszczanie? I z czego trzeba wtedy zdecydowanie zrezygnować?
Sam detoks trwa siedem dni, ale to dopiero początek zmian. Nie sposób w tydzień całkowicie oczyścić się z tego, co zbieraliśmy przez lata! Jest to nie tylko niemożliwe, ale byłoby zbyt dużym obciążeniem dla organizmu. Dlatego do detoksu należy się przygotować. Najlepiej przez 10 dni przed. Eliminujemy wtedy z diety: białko zwierzęce, gluten, rafinowany cukier, kawę, herbatę, używki, napoje gazowane. Pierwsze cztery dni detoksu to dieta owocowo - warzywna z dodatkiem małych ilości zdrowych tłuszczy (olej z lnianki i olej kokosowy, oliwa z oliwek). Taka dieta odkwasza organizm. Po czterech dniach wprowadzamy węglowodany złożone: małe ilości kaszy, komosy ryżowej oraz pestki i orzechy - mówi Maciej Szaciłło.
W takim razie jak długo Ty Karolina byłaś na detoksie?
To zależy, o który pytasz! Byłam dziesiątki razy. Niestety tuż po wracałam do starych nawyków, a wraz z nimi wracały zbędne kilogramy. Czasami nawet ważyłam więcej niż przed oczyszczaniem. Dowiedziałam się, że moje ciało wpadało w mechanizm walki i ucieczki. Całe życie się odchudzałam, odmawiałam sobie wszystkiego, co jadały osoby mi bliskie, nawet współlokatorzy. Mój organizm wycieńczony drakońskimi dietami, nauczył się, że jak dostaje jakąkolwiek kalorię, musi ją błyskawicznie zmagazynować na ewentualny okres głodu. I zamiast tracić na wadze, ja przybierałam. Wreszcie, kiedy Maciek stworzył detoks specjalnie dla mnie, coś się zmieniło. Oczyszczałam się przez tydzień. A później stosowałam się do zaleceń Maćka, o których piszemy w dalszej części książki. I tym sposobem, zaczęłam tracić na wadze. Około 1-2 kilo miesięcznie.
I ten tydzień detoksu naprawdę tak wiele zmienił?
Wstępne oczyszczanie organizmu to dopiero początek właściwej diety. Na kolejnych stronach książki napisaliśmy o trudnościach związanych z przestawieniem się na zdrowe, zbilansowane menu. Opowiadamy o tym, jak połączyć przyjemność doznań smakowych z dobrymi nawykami żywieniowymi. Opisuję też grupy pokarmowe, wyjaśniam na własnym przykładzie, na czym polega nietolerancja glutenu, a jak np. mądrze korzystać z tłuszczy. W dalszych rozdziałach jest wiele praktycznych porad, czym można zastąpić biały rafinowany cukier. Znajdziecie tez przepisy na proste ciasta bez glutenu i cukru. Dzięki pomocy Hani Stolińskiej obalam mity dotyczące spożywania białka. Zobaczycie też moje ulubione przepisy na nieskomplikowane potrawy z owoców i warzyw, które z Karolą na co dzień jemy - mówi Maciej.
Sałata z rukoli z pieczonym burakiem
(porcja dla 2 osób)
- 1 opakowanie rukoli
- 1 średniej wielkości burak
- 50 g kiełków rzodkiewki lub brokuła
- łyżka oliwy z oliwek
- łyżeczka czarnuszki
- pół łyżeczki ostrej czerwonej papryki w proszku (opcjonalnie)
- sól kamienna lub morska dressing:
- 2 łyżki octu jabłkowego
- 1 łyżka miodu lub syropu z agawy
- 1 łyżeczka musztardy
- 3 łyżki oleju z lnianki
Buraka dokładnie myjemy i kroimy w cienkie plastry grubości około 3 mm (można użyć mandoliny). Plastry układamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Skrapiamy oliwą z oliwek i posypujemy przyprawami oraz solą. Pieczemy w temperaturze 200 stopni z termoobiegiem przez około 20 - 25 minut. Plastry powinny być lekko chrupkie, ale nie spalone. Rukolę dokładnie myjemy i osuszamy (najlepiej w maszynce do odwirowywania sałaty lub na ściereczce). Rukolę łączymy z burakiem, kiełkami i dressingiem. Dressing: ocet jabłkowy, miód i musztardę dokładnie mieszamy, wlewamy powoli olej z lnianki, aż do uzyskania emulsji.
Przepis z książki "Karolina na detoksie" Biblioteka Gazety Wyborczej
Czy to znaczy, że Maciej oczyszczał się i był na diecie razem z Tobą?
Nie, ale też dużo zmienił w swojej diecie. Nie je glutenu, cukru rafinowanego, niewiele nabiału. Odkąd odstawił gluten (a był "chlebojadem") udało mu się przytyć 8 kg. Okazało się, że jak wiele innych osób cierpi na nietolerancję glutenu, więc wchłanianie składników odżywczych było utrudnione poprzez zbyt szybkie "przelatywanie" pokarmu przez jelita.
A czym możesz nam powiedzieć, co Ty zyskałaś oprócz straty wagi?
W końcu przestałam traktować jedzenie jak nagrodę i karę - tak było od dziecka. Nagradzałam się szczególnie słodkim smakiem, mącznymi produktami: ciastkami, czekoladkami, itp. Kiedy przybierałam na wadze, karałam się różnymi restrykcyjnymi dietami. Ciągłe jo-jo. W końcu wyszłam z tego schematu. Przyjemność zapewniam sobie w zdrowy sposób: suszonymi, organicznymi daktylami lub figami, surowymi ciastami bez cukru lub takimi gruszkami z kremem kokosowym i siemienia lnianego, jak w przepisie, który tu znajdziecie (w "Karolina na Detoksie" jest ich znacznie więcej!). Takie desery można jeść nie licząc kalorii.
Maćku, a czym wasze oczyszczanie różni się od innych detoksów?
Jest przyjemne. Czy wiesz, że nawet patrzenie z ochotą na pączka powoduje wyrzut insuliny, która zabiera część cukru z krwi i magazynuje go w postaci tłuszczu? Od samego patrzenia tyjemy! Do ust napływa ślina, wydzielają się soki trawienne. Jesteśmy głodni. W chwili stresu, słabości, wynagrodzimy sobie ten brak z nawiązką. Opracowaliśmy detoks tak, aby był przede wszystkim smaczny. Codziennie jest deser (np. wspomniane gruszki czy pieczone jabłka).
Warzywny „tagine”
porcja dla 4 osób (minimum 4 sakiewki)[br]
- 2 marchewki pokrojona w plasterki
- czerwona papryka pokrojona w kostkę
- pietruszka pokrojona w plasterki
- kawałek selera pokrojonego w kostkę
- garstka suszonych, organicznych śliwek (niesiarkowanych)
- pół szklanki zielonych oliwek
- 1/2 cytryny pokrojona w kostkę sos:
- 4 łyżki oliwy z oliwek z pierwszego tłoczenia
- 1/3 łyżeczki cynamonu
- szczypta szafranu (jest bardziej aromatyczny i oryginalny w tym daniu) lub 1/3 łyżeczki kurkumy
- pół łyżeczki kminu rzymskiego
- 1/3 łyżeczki imbiru w proszku
- 2 łyżeczki syropu z agawy
- 1/3 łyżeczki ostrej, czerwonej papryki
- 1 łyżeczkę słodkiej papryki w proszku
sól do smaku
Na dwóch kawałkach papieru do pieczenia wyciętych w elipsę (patrz rozdział „Warzywa i owoce”) kładziemy pokrojone warzywa i polewamy sosem (wszystkie składniki sosu mieszamy razem). Zwijamy paczuszkę i pieczemy około 30 minut w temperaturze 200 stopni z termoobiegiem. Podajemy z surówką.
Przepis z książki "Karolina na detoksie" Biblioteka Gazety Wyborczej
A czy potrawy na cały dzień: śniadania, obiady, kolacje, są układane według kaloryczności?
Nie. Kaloryczność nie jest kluczowa. W diecie opartej głównie na warzywach i owocach nie trzeba liczyć kalorii.
Rozumiem, że część Waszych wspólnych przepisów można przemycić do zwykłej diety?
Tak. Większości z nich używamy na co dzień. Wszystkie sałaty, które są podstawą śniadań na detoksie, świetnie sprawdzą się jako lekki lunch. Podobnie zupy (krem z kalafiora, brokuła, minestrone, itp.) czy np. potrawy stir-fry. Przepisy są i w części o detoksie, i w dalszej części książki. Tu dzielimy się z Wami czterema z nich - mówi Maciej.
Pieczone gruszki/brzoskwinie z kremem z siemienia lnianego (opcjonalnie)
porcja dla 2 osób
- 3 gruszki/brzoskwinie, obrane i pozbawione gniazd nasiennych
- 2 łyżki oleju kokosowego krem:
- pół szklanki mleka kokosowego
- czubata łyżka świeżo zmielonego siemienia lnianego (najlepiej w młynku do kawy)
- łyżka miodu lub syropu z agawy
- świeże lub mrożone maliny do przybrania (opcjonalnie)
- ekstra syrop z agawy lub miód (opcjonalnie)
Gruszki/brzoskwinie kładziemy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Polewamy olejem kokosowym. Pieczemy w temperaturze 200 stopni z termoobiegiem około 20 minut. W międzyczasie miksujemy siemię lniane z mlekiem kokosowym i syropem z agawy. Pieczone owoce podajemy z kremem i malinami. Polewamy syropem lub miodem (opcjonalnie).
Przepis z książki "Karolina na detoksie" Biblioteka Gazety Wyborczej