Czy łatwo być weganinem w dzisiejszej Polsce? Jaką drogę przeszli nasi bohaterowie, aby świadomie wybrać dietę wegańską, dzięki której mają świetne wyniki badań i nieustający życiowy optymizm? Między innymi o to zapytaliśmy kilku z nich, aby zrozumieć kim są współcześni polscy weganie.
Ula Kornatowska - właścicielka wegańskiej restauracji W gruncie rzeczy
Pomysł na założenie autorskiej restauracji był spowodowanym tym, że Ula nie miała gdzie jeść na mieście. Bardzo często diety wegetariańskie i wegańskie są mylone nawet przez obsługę w dobrych restauracjach francuskich czy włoskich, gdzie np. Uli nie raz oferowano… zapiekany ser. W gruncie rzeczy działa od pół roku. Jej główna klientela to wbrew pozorom wszystkożercy. Sami weganie stanowią ułamek odwiedzających, gdyż oni sami zazwyczaj doskonale gotują. Dużą grupę stanowią także alergicy. Klienci często wracają, bo znajdują tutaj zdrowe i proste posiłki, bez dodatku chemii. Najczęściej są to ludzie otwarci i ciekawi nowych doznań kulinarnych. Warto wspomnieć, że bezpośrednie sąsiedztwo restauracji to Meat Love, gdzie serwowane są kanapki z pieczystym. Menu w obydwu restauracjach uzupełniają się, a nie konkurują. W gruncie rzeczy ma jednak tą przewagę, że jest otwarte dla wszystkich…
Najpierw przez 7 lat Ula była wegetarianką rozkochaną w nabiale, aż do momentu, w którym zbuntował się jej żołądek. Ula zaczęła szukać informacji, co takiego w jej diecie nie było w porządku. Dość szybko okazało się, że zakwasiła sobie żołądek. Ratunkiem na to było odstawienie produktów mlecznych. Wystarczyły dwa tygodnie był organizm się sam zregenerował. Potem Ulę znowu zaczęło ciągnąć w stronę białego sera…
Od Bożego Narodzenia 2012 nie je nabiału. Znowu z powodów zdrowotnych. Ula chciała odstawić swoje ulubione produkty na dwa tygodnie, ale dzięki spotkaniom z weganami, odpowiedniej lekturze i filmom stała weganką. Jej droga prowadziła od nieświadomego wyboru by nie jeść mięsa do ukształtowanej weganki.
Ula czuje się doskonale - zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Dzisiaj śmiało może zapytać się wegetarian - jak to jest jeść ryby skoro odrzucają inne rodzaje mięs? Skąd bierze się ta skala wartości - co uznajemy za produkt mięsny, a co nie? Niewielu umie sobie na to odpowiedzieć.
Ula nie należy do fanatyków - każdy ma prawo do jedzenia tego, czego pranie. Uważa także, że efekty w postaci agresywnych działań jak marsze są mniej skuteczne niż dawanie swoją osobą dobrego przykładu.
Gdy rozmawiamy, z twarzy Uli nie schodzi uśmiech. Podkreśla, że ta dieta pozwala jej żyć pełnią życia, bo czuje się lekko i dobrze. W jej rodzinie są wszystkożercy, którzy akceptują jej wybór, ale na rodzinne spotkania to Ula sama musi sobie przyrządzać potrawy, które znikają najszybciej ze stołu. Ula podkreśla, że uwielbia uprawiać sport i często wśród sportowców znajduje amatorów weganizmu. Jej mięsożerni znajomi, choć nie wszyscy odważają się na tak duży krok, to często rozmowy z nią dają im wiele do myślenia. Jeśli sięgają po mięso, to nie to z supermarketu, i nie jedzone codziennie.
Alicja Szepietowska - Pracuje w Związku Pracodawców
Ala na weganizm przeszła podczas zbierania materiałów do pracy magisterskiej. Wcześniej przez wiele lat była wegetarianką, ale nie poszukiwała informacji na ten temat. Po prostu nie chciała jeść zwierząt, które zawsze budziły w niej pozytywne emocje. Jednak gdy zaczęła zgłębiać się w temacie, dowiedziała się jak działają fermy mleczne, gdzie trafiają krowy płci męskiej – produkt uboczny przemysłu mleczarskiego, co dzieje się z kurczaczkami, które ze względu na to, że nie składają jaj są traktowane jak odpad i dosłownie trafiają na śmietnik (czasem jeszcze żywe) lub są mielone żywcem. Wówczas nie było odwrotu.
Ala twierdzi, że przechodzące na wegetarianizm/weganizm osoby dorosłe kierują się względami zdrowotnymi. Sama praktycznie nie choruje, nie używa też leków np. przeciwbólowych. To na pewno jest bardzo pozytywny aspekt jej diety. Jest weganką w Warszawie, gdzie naprawdę jest coraz lepiej. Z roku na rok powstaje więcej wegańskich restauracji czy kawiarni, które wprowadzają do swojego menu opcje wege.
Można bez narażenia się na wyśmianie lub zdziwienie zapytać o mleko sojowe do kawy, czy też zamówić pizzę bez sera. W ciągu 4 lat odkąd jest wegankom zauważyła ogromny wzrost świadomości. Nawet telewizje śniadaniowe zaczynają mówić o tym, blogiem roku została wegańska jadłonomia. Weganizm stał się modny.
Oferta dla wegan jest coraz większa. Na pewno wpływ mają na to sami weganie, którzy upominają się o swoje prawa, piszą do sklepów, które za granicą mają bogatą ofertę produktów z prośbą o ich wprowadzenie w Polsce. Powstała strona na Facebooku - chcemy więcej wegańskich produktów, którą obserwuje ponad 3 tys. osób i to ona głównie działa w ich imieniu. Na pewno media społecznościowe takie jak Facebook odgrywają bardzo ważną rolę w propagowaniu weganizmu i są nieocenionym źródłem wiedzy. Stronę założoną przez Emaptię – Weganizm Spróbujesz lubi ponad 12 tys. osób, można na niej znaleźć wegańskie blogi kulinarne.
Ala swoją wiedzę dotyczącą weganizmu czerpała z różnych stron np. Vivy, Emaptii czy Facebooka, gdzie dowiedziała się jakich składników unikać i jak czytać etykiety. Bardzo pomocna jest strona wegańskie pyszności weganskiepysznosci.blogspot.com/, na której można znaleźć produkty wegańskie, które posegregowane są w różne kategorie, również po sklepach w których występują. Często są to produkty „niechcący wegańskie”.
Maciek Pieńkowski - pracuje w restauracji "W gruncie rzeczy"
Maciek jest weganinem od 8 lat. Wcześniej przez 2 lat był wegetarianinem, czyli w swoje 16 urodziny przestał jeść mięso. Stało się to po tym, jak obejrzał filmy z rzeźni i nie chciał już nigdy więcej mieć nic z tym wspólnego.
Choć został wegetarianinem jako dojrzewający młody człowiek, który potrzebuje urozmaiconej diety, to nigdy nie miał problemów zdrowotnych. Jego najbliżsi twierdzili, że umrze lub po jakimś czasie się po prostu podda. Najszybciej do jego diety przekonała się mama, ale za to ojciec nadal twierdzi, że mężczyzna musi codziennie jeść mięso, by mieć wystarczającą siłę na cały dzień.
Maciek uważa, że dzisiaj to już żaden problem by znaleźć jedzenie wegańskie na mieście. Gdy 8 lat temu próbował zamówić nawet danie wegetariańskie, nie było to proste. Jego dieta opiera się na warzywach, szczególnie tych sezonowych. Uzupełnia ją orzechami, suszonymi owocami, przeróżnymi kaszami. Nie jest prawdą, że bycie weganinem kosztuje majątek. Tego, co gdzie kupić trzeba się samemu nauczyć. Internet jest źródłem inspiracji i przydatnych informacji, jak na przykład jak ugotować wegański obiad za 10 zł.
Ważne by dieta była urozmaicona. Nie można jeść codziennie kotletów sojowych na przemian z popcornem. Jeśli będziemy tylko to jedli, to wiadomo, że pojawią się problemy zdrowotne.Teraz ludziom jest łatwiej przejść na taką dietę. Dużo o tym się mówi, weganizm jest na topie. Choć lekarze nadal twierdzą, że bez mięsa nie ma dobrze zbalansowanej diety. Ważne jest to, że dieta wegańska cieszy się popularnością wśród sportowców i zarazem propagatorów myśli wegańskiej, takich jak Scott Jurek, ultramaratatończyk, który bardzo spopularyzował tą dietę.
Martyna Kozłowska - tłumaczka i studentka
Gdy miała 12 lat próbowała stać się wegetarianką, ale jej rodzice mocno oponowali. Martyna miała na uwadze dobro zwierząt. Dotarła do fundacji Viva, która jest bardzo otwarta na osoby interesujące się tą problematyką. Wkrótce sama zaczęła aktywnie organizować akcje w rodzinnym Radomiu. Ze strony Vivy zamówiła książki i inne materiały. Wiedziała, że za jakiś czas stanie się weganką, co się jej udało w 16 urodziny. Jej rodzice do dzisiaj pozostają przeciwni weganizmowi, ale jej młodsi o 2 i pół roku bracia bliźniacy szybko poszli w jej ślady - jeden jest weganinem, drugi zaś wegetarianinem. W końcu i mama dała się przekonać ze względów zdrowotnych na wyeliminowanie mleka ze swojej diety.
Martyna i jej bracia sami uczyli się gotować swoje posiłki. Teraz w Polsce nie jest to już żaden wyczyn. Jak ktoś nie ma dużych środków, to może być bardzo tania dieta oparta na ziemniakach, pietruszce, kaszach…Gdy 7 lat temu wybierała się z przyjaciółmi do restauracji, to raczej wychodziła z niej głodna. Dzisiaj już nie wystarczy w razie co powiedzieć obsłudze, że ma się na coś alergię i to jest dla wszystkich zrozumiałe co może zjeść, a czego nie.
Martyna i jej bracia zostali weganami (jeden z braci - wegetarianinem) ze względów ideologicznych. Mama, która sporadycznie sięga po mięso, a na stałe wyeliminowała nabiał, tak bardzo nie przejmuje się prawami zwierząt.