
Beata Sawicka nie była jedyną osobą, która ucierpiała na prowokacyjnej pracy CBA. Ofiarą działań agenta Tomka stał się także ówczesny burmistrz Helu Mirosław Wądołowski. Teraz, po tym jak Sąd Najwyższy uniewinnił i Sawicką, i Wądołowskiego, ten drugi chce walczyć o odszkodowanie.
Gdy zostałem zatrzymany przez CBA, przez godzinę nie mówili mi, o co chodzi. Dopiero gdy sprowadzili kamerzystę, kazali podejść mi do samochodu i popatrzeć na siedzenie pasażera. Otworzyli wtedy teczkę, którą wcisnął mi agent, i pokazali pieniądze. "O mój Boże", powiedziałem. Wtedy agenci zapytali filmowca, czy jest OK. On potwierdził. To ten obrazek pokazały telewizje. Zastanawiałem się potem, czy jest ktoś w Polsce oprócz mojej rodziny, kto mi uwierzy, że jestem niewinny.
W rozmowie z "Wyborczą" Wądołowski opowiada też, między innymi, o warunkach pobytu w więzieniu i przebiegu całej afery z CBA. Na koniec zaś zdradza, że wystartuje w kolejnych wyborach samorządowych - i stwierdza, że to byłaby już jego piąta kadencja.
Źródło: "Gazeta Wyborcza"

