Rozpoczęła się sprzedaż pamiątkowych monet NBP wybitych z okazji kanonizacji Jana Pawła II. I razem z tym ruszył wielki wyścig po monety. Godziny czekania, gigantyczne kolejki, wszystko po to, by kupić unikatowe monety z wizerunkiem polskiego papieża. I zarobić – bo sporo osób planuje je błyskawicznie odsprzedać.
Warszawa. Samo południe. Pod NBP kilkadziesiąt osób, a może i więcej, czeka w kolejce. W środku kolejne tłumy. Wszyscy stoją tu w jednym celu. Chcą kupić pamiątkowe monety z wizerunkiem polskiego papieża. Część z nich to numizmatycy, którzy chcą mieć pamiątkę, inni traktują zakup monety jako inwestycję na przyszłość.
– Stoję tu od wczoraj, od godziny osiemnastej. Miałem nadzieję, że załapię się na srebrną monetę. To dobra inwestycja. Niestety nie zdążyłem, byłem 217 na liście, a wzięło ją pierwsze 50 osób – mówi mi młody chłopak. Przyjechał z Wołomina. Sam, czekał całą noc. – Człowiek musiał coś zrobić, by przetrzymać tyle godzin i zachować miejsce w kolejce. W nocy waliłem wódę, by nie było zimno. Rano doprawiłem się amfą. No wiesz, trzeba było się jakoś rozbudzić – opowiada. Zapach i szybki rzut oka na jego twarz potwierdzają, że mówi prawdę.
Mój rozmówca twierdzi, że aby załapać się na kilogramowe srebrne monety o nominale 500 złotych, które kosztowały 7,8 tysięcy złotych, trzeba było przyjść już w niedzielę o 12:00. Każdy, kto przyszedł później, obszedł się ze smakiem. Niektórzy mieli jeszcze szanse kupić złote 100-złotówki za 1650 złotych, srebrne 10-złotówki za 125 złotych i zwykłe pamiątkowe dwuzłotówki za 2 złote.
Emeryta nie stać na srebro
– Ja to biedny emeryt jestem, więc co innego mogłem kupić? – opowiada 75-letni pan Tadeusz, który wyciąga i pokazuje mi garść dwuzłotówek. Od razu dopada nas fotoreporter. Na chwilę przerywamy rozmowę, by pan Tadeusz mógł pozować do zdjęcia. Fotoreporter odchodzi, wracamy do rozmowy. – Wie pan, ja od 70 lat zbieram monety. Zacząłem jeszcze za okupacji. Miałem 5 lat i znajdowałem srebrne przedwojenne monety. Teraz mam dużą kolekcję, która zapełnia całe mieszkanie. Rodzina śmieje się, że robię bałagan, że zbieram złom. A ja po prostu lubię kolekcjonować, dlatego to robię. Poza monetami zbieram także znaczki – opowiada mój rozmówca.
Pan Tadeusz zaczyna skarżyć się na NBP. Pokazuje mi ulotkę, którą dostał podczas zakupu monet. – Proszę Pana, to skandal, że nie ma żadnych katalogów w języku polskim. Dla srebrnej i złotej kolekcji mieli, ale dla dwuzłotówek już nie. Dają tylko w języku angielskim, ale jaki obcokrajowiec kupi taką monetę, kto się tym zainteresuje? Czy ludzie w NBP myślą normalnie? – pyta się lekko oburzony.
Kłótnie wokół monet z Janem Pawłem II
– Ja stoję, bo warto. Nie dla pieniędzy, a dla monety. Wie pan, Jan Paweł II był wielkim Papieżem i rodakiem. Grzechem byłoby nie mieć pamiątki z tego wyjątkowego dnia, jakim będzie jego kanonizacja. Chcę mieć monety dla siebie, a co kupię, to wszystko zależy od tego, co będzie dostępne. Jednak najważniejsze, to mieć wizerunek papieża. Już mam dwie inne monety z nim, więc trzeba mieć trzecią w kolekcji – mówi inny, 50-letni kolekcjoner.
Przedstawiciele Straży Bankowej mówią, że na szczęście wszystko obywa się bez incydentów. Tylko jedna kobieta twierdzi, że słyszała, jak tuż po otwarciu ktoś chciał wepchnąć się w kolejkę. Ostatecznie podobno nie został wpuszczony. Natomiast pojawiały się doniesienia o przepychankach w innych miastach.
– Jestem tu od niedzieli wieczorem, dwukrotnie stanąłem w kolejce. Niestety nie udało mi się kupić tej srebrnej monety – opowiada jeden z moich rozmówców. Po chwili odzywa się tłum wokół nas. Padają głosy, że mój rozmówca opowiada brednie. – Niech pan mu zrobi zdjęcie i opisze, że tak wygląda kłamca. On wymyśla jakieś bajki. My wszyscy tu stoimy od dwóch, może trzech godzin. Tak więc jak wśród nas mogłaby tu znaleźć się osoba, która stoi tu od niedzieli? Chyba w jakiejś kapsule czasowej się znalazł – śmieje się starszy pan z laską.
Reszta się z niego śmieje, a mój rozmówca zaczyna opowiadać o filozofii stania w kolejce. – Tu nie o same monety chodzi, a o stanie w kolejce. Bo tu można poznać wiele ciekawych, inteligentnych osób. Sam jestem inżynierem, mam wyższe wykształcenie. Ale poznałem tu ludzi z wykształceniem zawodowym i podstawowym, którzy stojąc tu mieli ciekawe rzeczy do opowiedzenia. Rozmawialiśmy o papieżu i poruszaliśmy różne tematy historyczne. Szkoda, że pana wtedy nie było – twierdzi mój rozmówca. A inni "kolejkowicze" nadal mu nie dowierzają.
Nagle Straż Bankowa otwiera drzwi i mówi, że mogą wejść kolejne osoby. Wśród nich moi rozmówcy. Nie ma wyścigów, przepychanek. Wszyscy spokojnie udają się do... drugiej kolejki, która ustawiła się w środku. Przynajmniej nie marzną na zewnątrz, gdzie zaczyna kropić. Mżawka o tej porze niekoniecznie należy do najprzyjemniejszych.
Monety dla wnuków
Za chwilę spotykam panią Helenę. Mówi, że stała zaledwie 3,5 godziny. Kupiła srebrną 10-złotówkę dla wnuka. – Wkrótce ma komunię. Uważam, że taki religijny prezent jest w sam raz na tę okazję. Proszę, niech pan spojrzy. Do tego kupiłam zwykłe monety dla syna, on od lat je zbiera. Miałam czas, to dlaczego miałabym tego dla niego nie zrobić – opowiada starsza pani.
Nagle z budynku wychodzi starszy pan. Idzie niepewnym krokiem. Zaczynamy rozmawiać, ale nagle widzę, że coś jest nie tak. Kręci mu się w głowie. Szybko go wprowadzam z powrotem do budynku. Sprawdzam, czy wszystko jest w porządku i czy nie potrzebuje karetki. Kończy się na telefonie do jego żony, która ma po niego przyjechać.
– Nie wiem co się stało, zakręciło mi się w głowie. Chyba to stanie przez ponad trzy godziny spowodowało, że się źle poczułem. Nigdy wcześniej to się nie zdarzyło – opowiedział pan Zdzisław, 89-letni Warszawiak. – Przyszedłem tu kupić monety dla wnuczka. Od czwartej klasy szkoły podstawowej zbiera monety. Dziś jest dorosły. Uczy się stosunków międzynarodowych na Uniwersytecie Warszawskim. Chciałem mu sprawić prezent. No i przez to stanie trochę gorzej się poczułem – opowiada mój rozmówca, czekając na przyjazd jego żony.
Takich osób jak pan Zdzisław, czy pani Helena jest więcej. Wiele osób stało kilka godzin tylko po to, by kupić monety dla swoich krewnych. Kolekcjonerzy to jedno, inni to typowi handlarze, którzy chcą zarobić. W kilka godzin po rozpoczęciu sprzedaży na Allegro pojawiła się aukcja, na której można kupić kilogramową srebrną monetę. W NBP sprzedano ją za 7800 złotych, jednak we wtorek o 15:00 jej cena wynosiła aż 10640 PLN. Pytanie: czy ktoś się skusił?