fot. Mathieu Delmestre
fot. Mathieu Delmestre facebook.com/HidalgoAnne

Paryż doczekał się kolejnej rewolucji. Miastem po raz pierwszy rządzi kobieta. A jak to bywa w przypadku pań pełniących ważne stanowiska w stolicy elegancji, pod lupę od razu wzięto jej styl. O politycznym starciu Anne Hidalgo z Nathalie Kosciusko-Morizet mówiło się, że to „pojedynek sprzątaczki z gwiazdą”. Ale nawet jeśli Hidalgo nie wyssała paryskiego szyku wraz z mlekiem przodków (pochodzi z ubogiej rodziny hiszpańskich emigrantów), jej garderobie nie można nic zarzucić.

REKLAMA
Koniec z bon chic, bon genre?
„Bon chic, bon genre” tym terminem określa się w Paryżu stylowych przedstawicieli klasy wyższej: dobrze wyedukowanych, o odpowiednich znajomościach w kręgach arystokratycznych i majątkach przekazywanych z pokolenia na pokolenie. Taka jest Nathalie Kosciusko-Morizet. Jej obecność na politycznych salonach nikogo nie dziwi – biznes lub polityka to najczęstsze zajęcia członków jej rodziny. Ale to Hidalgo wygrała wybory i to na nią zwrócone są teraz oczy Paryża.
Bo do władzy dochodzą bobo
Wraz z jej pojawieniem się coraz częściej mówi się o „Bobo” – ludziach, którzy swoim stylem życia łączą dwa terminy: Bo-urgeois i Bo-hemian. Powszechnie uważa się, że termin ten po raz pierwszy zastosował w swojej książce „Bobos in Paradise: The New Upper Class and How They Got There” David Brooks, odnosząc się do następców yuppie, choć już w opublikowanej w 1918 roku powieści "Tarr" Wyndhama Lewisa pojawiają się "bourgeois bohemians". Zdaniem Brooksa, pod koniec lat 70. wyłoniła się nowa klasa wyższa rozdarta między burżuazyjne wartości kapitalistycznego świata i etos hippisowskiej kontrkultury, z której się wywodzą jej przedstawiciele.
logo
fot. Ludovic Piron facebook.com/HidalgoAnne

Elegancja to szacunek wobec innych
W Paryżu wykonywać swoją pracę dobrze – zwłaszcza, gdy dotyczy ona urzędów publicznych – to wykonywać ją ze stylem, a nawet... wykonywać ją i wyglądać stylowo. Może dlatego francuski „Vogue” to tak naprawdę paryski „Vogue”. Wychodzący nad Sekwaną magazyn jest jedyną edycją pisma, która ma w nazwie miasto, a nie kraj.
Zapomnijmy więc o porównywaniu Hidalgo do sprzątaczki, bo jeśli już w ogóle należy utożsamiać ją z jakimś zawodem przypisywanym niższej klasie, niech będzie to krawcowa. – Moja mama szyła sukienki i zawsze bardzo dbała, byśmy z siostrą były perfekcyjnie ubrane. Nauczyłam się od niej, że elegancja jest formą szacunku wobec innych – mówiła w lutym na łamach „Vogue” pani mer. W kultowym piśmie pojawiła się, by wspierać paryskich kreatorów mody. Obiecywała też, że Paryski Tydzień Mody stanie się wydarzeniem bardziej dostępnym dla szerokiej publiczności i otwartym na młodych twórców mody.
Hidalgo ma także przyjaciół wśród związanych z branżą mody elit Paryża. Wspomnieć należy zwłaszcza długoletniego partnera Yvesa Sainta Laurenta, Pierre'a Bergé, który wypowiada się o niej w samych superlatywach: – Ufam kompletnie w jej zarządzanie miastem, w tym jego przemysłami kreatywnymi i branżą mody. Znam ją od lat i jest dla mnie kimś bliskim.
– Anne Hidalgo jest bardzo spokojną, zdeterminowaną, a przy tym czarującą kobietą. Jej styl to klasyka, ale z hiszpańskimi akcentami kolorystycznymi jak czerwień, róż czyt niebieski, którymi podkreśla swoje pochodzenie. Jestem zaszczycona, że mam możliwość ją ubierać – dodała projektantka Agnès Troublé.
Klasyka i ckliwe akcenty
Jak udaje się Anne Hidalgo unikać tzw. modowych wpadek? Stawia na klasykę: dopasowane, ciemne spodnie, cieliste buty, szytą na miarę marynarkę, a do niej szal lub apaszkę. Jej wielką ozdobą są piękne, lśniące włosy.
logo
Anne Hidalgo na co dzień facebook.com/HidalgoAnne

Pani polityk nie ulega pokusie, żeby za pomocą stroju zwracać na siebie uwagę, choć docenia znaczenie mocnych dodatków. To, że jest socjalistką nie przeszkadza jej w noszeniu ubrań ze znanych (i drogich jak Sonia Rykiel czy Lanvin) domów mody – tak długo jak długo to francuskie metki, jest to wręcz wskazane.
Choć zdarzało się, że przesadziła i zamiast paryskiego stylu zaprezentowała się w stroju krzyczącym swoją „francuskością”, na przykład w bluzce z mapą Paryża. Gdy wytknął jej to jeden z dziennikarzy, odparła, że gdyby istniały sukienki z wieżą Eiffela (a znane są jej plany rewitalizacji okolic symbolu miasta) też by je nosiła. Prawie od razu zgłosiły się do niej dwie francuskie projektantki Sandra Maestrini oraz Amaia Arana i rzeczona sukienka nie dość, że powstała, to Hidalgo pojawiła się w niej na sesji dla „Women's Wear Daily”.
logo
Anne Hidalgo w sukience-tunice z Wieżą Eiffela wwd.com

Krytykę swoich stylizacji ucina krótko: jestem politykiem wybranym przez wyborców, a nie modelką. Lubię stonowaną elegancję, a nie błyskotki.

Styl Anne Hidalgo jest we Francji odbierany bardzo pozytywnie przez prasę. Mówi się o "dyskretnej elegancji", którą mer Paryża stosuje w swojej garderobie. Nierzadko używa czarnego lub granatowego w połączeniu z bielą, czyli zestawienia, którego nie sposób zakwestionować i które jest nieprzemijalne. Nie ma tu miejsca na ryzyko czy specjalna oryginalność. Najczęściej zakłada do pracy spodnie, używa perfum Diora.

W jednym z wywiadów, Anne Hidalgo pytana o to, jak w trzech słowach mogłaby siebie określić odpowiada "élégante, libre, avant-gardiste", a wiec "elegancka, niezależna, awangardowa". Nie utożsamia się ze stylem, który tu we Francji określa się jako "bling-bling", czyli rzucający się w oczy, z cekinami, kokardkami etc.

Wspomina też ulubionych kreatorów mody : Agnès B, Apostrophe, Carven czy Sakina M'Sa. Kocha Paryż za jego piękno i za to, że przyciąga świat "haute couture". Obiecuje, ze sprowadzi do Paryża jeszcze więcej młodych kreatorskich talentów.