Od samego rana pod siedzibą diecezji warszawsko-praskiej gromadziły się tłumy. Byli wśród nich zarówno mieszkańcy zamkniętej parafii w Jasienicy, jak i osoby spoza niej, a nawet niewierzący. Wszyscy oczekiwali na decyzję abp Hosera ws. dalszych losów jasienickiej parafii oraz ks. Wojciecha Lemańskiego. Jak usłyszałem, nikt nie jest zadowolony, ale mieszkańcy Jasienicy podkreślają, że nastąpił postęp.
– Lemański jest fantastycznym kapłanem – można było usłyszeć niemal na każdym kroku. Wśród tłumu, z zawieszoną książką na szyi, stał pan Wincenty, który przez dwa lata był szkolnym wychowawcą Wojciecha Lemańskiego, zanim jeszcze ten został księdzem. – Jestem tu, bo dawno go nie widziałem, i widzę, że jest bardzo napastowany. Najbardziej przeraża mnie to, że on nie daje sobie rady, i tak jak w mojej książce jest za kratkami – mówił pan Wincenty.
Jak mówi, nie należy do parafii w Jasienicy, ale chciał wesprzeć swojego dawnego podopiecznego. – Żal mi go bardzo – stwierdził mój rozmówca i dodał: – Jak Biskup nie ustąpi, to Lemański będzie ponosił katorgę. On jest przywiązany do tego kościoła i nie potrafi bez sutanny żyć – usłyszałem.
Rozmowy trwały długo. O godzinie 14.00 wierni musieli schować transparenty, bo oficjalnie ich protest się zakończył. Około godziny 15.30 pojawiły się informacje, że zostało podpisane porozumienie między arcybiskupem Henrykiem Hoserem i wiernymi z parafii Narodzenia Pańskiego w Jasienicy. Jego postanowienia ogłosił sam arcybiskup.
Po zakończeniu konferencji abp Hoser nie wyszedł do wiernych, ale treść porozumienia została odczytana oczekującym przed siedzibą diecezji. Ci jednak, w dużej mierze, nie byli usatysfakcjonowani. – Boją się o swoje tyłki, nie otworzą kościoła. To nie jest to, czego oczekiwaliśmy. Ale nie mamy gdzie pójść, musimy się zgodzić – usłyszałem od komentujących pod budynkiem kobiet.
Niektórzy wyrażali się jeszcze ostrzej, ale trzeba zaznaczyć, że był to głos zdeklarowanej ateistki, która darzy księdza Lemańskiego dużą sympatią. – Brzmi to jak propaganda komunistyczna. Bardzo przykry przykład tego, jak się manipuluje. Co to znaczy "godne warunki"? Jakie godne warunki? To właśnie arcybiskup Hoser nie zapewnił godnych warunków do posługi kapłańskiej – stwierdziła kobieta.
– Niech nie przekręcają, tylko niech szarakom wyjaśnią prawdę – dodała z kolei pewna zdezorientowana sytuacją staruszka, mieszkanka Jasienicy. Byli jednak i tacy, którzy potrafili na szybko ocenić, co tak naprawdę ustalono za zamkniętymi drzwiami. Była wśród nich pani Dorota, która choć nie jest w pełni zadowolona, przyznaje, że parafianie są o krok do przodu.
– Na razie czekamy. W tej chwili musimy walczyć o swój kościół, o parafię. Aby została otwarta. Walka tu nic nie da, zresztą tu nie chodzi o walkę, bo to nie jest wojna. Zdecydowaliśmy się na rozmowy, biskup nas przyjął i umówił się z nami na następne spotkanie, i tego się trzymamy. To jest dla nas najważniejsze. Do tej pory nie było żadnej rozmowy, więc jest postęp. Mogliśmy nie mieć mszy, ale będzie ta msza. Polowa, bo jeszcze kościoła nie otworzą. Ale gdyby nie dzisiejszy kompromis, musielibyśmy szukać księży i gdzieś jeździć na mszę – usłyszałem od pani Doroty z Jasienicy.
– Z pewnością nie jesteśmy usatysfakcjonowani, nikt nie jest. Ale w środę będzie kolejne spotkanie i zobaczymy – podsumowała moja rozmówczyni.