Muzeum w Auschwitz odpowiada: Bardzo łatwo zacząć wszystko krytykować
Bartosz Bartyzel
18 kwietnia 2014, 14:40·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 18 kwietnia 2014, 14:40
Bardzo łatwo zacząć wszystko krytykować. Bardzo łatwo stanowczo domagać się odbudowania wszystkiego, stawiania całych pociągów, puszczania dźwięków i łatwych bodźców wizualnych, niczym na najlepszym spektaklu w Las Vegas.
Reklama.
Bardzo łatwo jest doszukać się toalet, i oburzyć. Znaleźć napój i wyrazić niesmak. Powiedzieć z pozycji mędrca, że Ci, którzy dzień w dzień dbają o to największe Miejsce Pamięci, robią to wyłącznie dla pieniędzy. Niezwykle łatwo jest skrytykować głos i ton przewodniczki.
Choć oczywiście każda nieprawidłowość jest przez nas analizowana i w przypadku nieprawidłowych zachowań wyciągane są konsekwencje, to prześmiewcze generalizowanie w takim przypadku jest zbyt łatwą próbą uderzenia w tych, którzy z oddaniem i zaangażowaniem poświęcają się pracy na terenie Miejsca Pamięci i ukazywaniu tragicznej historii Auschwitz.
Muzeum odwiedzane jest rokrocznie przez ponad milion osób. Wielu z nich przyjeżdża z potrzeby sumienia, czy chęci poznania. Inni przyjeżdżają w poszukiwaniu informacji o swoich krewnych, którzy byli ofiarami obozu. Wielu młodych ludzi odwiedza były obóz w ramach różnych projektów edukacyjnych. Są także tacy, dla których jest to wycieczka do "atrakcji turystycznej". Łatwo oczywiście wyrobić sobie w trakcie jednej wizyty i kilku spojrzeń ostrą i definitywną opinię o kondycji moralnej młodych ludzi. Samemu uznając, że dojrzało się do pozycji krytyka.
Oczywiście można zastanawiać się nad tym, czy w miejscu odwiedzanym przez miliony osób, które przebywają w nim kilka godzin, potrzebne są toalety i dostęp do napojów? Czy dla organizacji logistyki zwiedzania setek grup potrzebne są kolorowe naklejki? Czy można stawiać dla milionów dystrybutory darmowej wody w miejscu, w którym - wbrew temu, co pisze Autor - nie pobiera się opłat za wejście (a jedynie za usługę przewodnicką). O tym wszystkim można dyskutować i szukać najodpowiedniejszego kompromisu.
Chcemy natomiast powiedzieć, że tak długo, jak będziemy mieli na to jakikolwiek wpływ, nie powstaną tu odtworzenia baraków, nie staną całe pociągi z lokomotywami, nie będzie nagrywanych płaczów dzieci wydostających się z baraków, nie będą używane efekty multimedialne lub sztuczne dymy unoszące się znad odtworzonych krematoriów.
Na szczęście olbrzymia większość odwiedzających - w tym prawdopodobnie i Ci skrytykowani Izraelczycy, siedzący wokół rampy - rozumie to, a także potrafi wyczuć, co przystoi, a co nie. Nie dotyczy to tylko zewnętrznych pozorów, obserwowalnych podczas wizyty, ale może przede wszystkim tego, co w intencjach, w głowie, później, po powrocie - na przykład pisząc swoją krytykę drugiego człowieka względem Miejsca, które i tak dla tak wielu pozostaje mało przyswajalne i zrozumiałe.