Reporter, pisarz, niestrudzony tropiciel historii. Znakomity gawędziarz, wielbiciel baśni i pełnych magii opowieści swojej babki. Przyjaciel Fidela Castro, korespondent kolumbijskich gazet, jeden z szesnaściorga rodzeństwa. "Gabo" – wołano na niego od dzieciństwa. "Gigant" – piszą dziś, dzień po śmierci Gabriela Garcii Marqueza, prezydenci. Autor "Stu lat samotności" zmarł w Meksyku w wieku 87 lat.
Jego książki sprzedały się na świecie w setkach milionów egzemplarzy. "Sto lat samotności" to druga, w hiszpańskojęzycznym świecie, najbardziej popularna książka. Pierwszą jest Biblia.
Chorował od wielu lat. W 1999 roku zachorował na raka. Udało mu się pokonać nowotwór, jednak intensywna i agresywna terapia spowodowała początki zaników pamięci. W 2012 roku brat pisarza, Jaime Garcia, potwierdził, że jego stan się pogarsza. "Ma problemy z pamięcią. Czasem płaczę, bo mam wrażenie, że go tracę" – mówił Jaime dziennikarzom "The Guardian". Dodał także, że w ich rodzinie zdarzały się przypadki demencji, której oznaki ma teraz jego brat, ale "zachował humor, radość i entuzjazm, które miał zawsze".
Jaime Marquez zdecydował się opowiedzieć o stanie brata, ponieważ pojawiało się wiele domysłów i plotek. Był rozgoryczony, bo, jak powiedział "miewał czasem wrażenie, jakby wszyscy tylko na to czekali, jakby jego śmierć była wielką wiadomością". Gabriel Garcia Marques nie pisał od wielu lat, ostatnią książką, którą napisał, była "Rzecz o mych smutnych dziwkach", wydana w 2004 roku.
Jego życie było chaotyczne, wypełnione właściwie od dnia narodzin okruchami zawieruchy politycznej i społecznej, która przetaczała się przez kontynent. Jego dziadek był żołnierzem, który popierał ruchy rewolucyjne. Babka, przy której się wychował, kiedy rodzice podróżowali w poszukiwaniu pracy, opowiadała mu o swoich wizjach. Echa tego leniwego, spokojnego i pełnego magicznych opowieści życia w Aracataca znajdziemy później w napisanej w 1967 roku powieści "Sto lat samotności", jednej z najważniejszych z nurtu realizmu magicznego.
W autobiografii "Życie jest opowieścią" dał wyraz temu, jak ważne dla niego i jego twórczości było jego dzieciństwo, bo wtedy ukształtowała się, dzięki malowanym przez babkę na biało ścianom komórki – żeby mógł swobodnie rysować i fantazjować – jego niezwykła wyobraźnia.
W ciągu ostatnich kilku dni stan jego zdrowia bardzo się pogorszył. Jego siostra Aida, pytana przez meksykańskich i kolumbijskich pisarzy, mówiła, że "wszystko jest w rękach Boga". – Człowiek chciałbym, żeby ludzie byli wieczni, ale musimy być gotowi na wolę Boga – mówiła 83-letnia kobieta.
Media na całym świecie poświęcają jedynki gazet kolumbijskiemu nobliście. "El Espectador", dziennik z Bogoty, pisze na pierwszej stronie "Per sempre Gabriel". Juan Manuel Santos, prezydent Kolumbii, napisał na Twitterze: Tysiące lat samotności i smutku z powodu śmierci największego z Kolumbijczyków wszystkich czasów". Po chwili Santos napisał także: "Giganci nie umierają nigdy".
To właśnie dzięki twórczości Marqueza, zwłaszcza powieści "Sto lat samotności", literatura latynoamerykańska zyskała tożsamość, zrozumiałą także dla ludzi z innych części świata, które wkrótce podbiła. "Sto lat samotności" to książka, która na całym świecie sprzedała się w ponad 50 milionach egzemplarzy. Poza "Sto lat samotności", osadzonej w magicznym Macondo, napisał także, między innymi, "Miłość w czasach zarazy", "Jesień patriarchy", "Generał w labiryncie" czy "Rzecz o mych smutnych dziwkach".