Abp Henryk Hoser oświadczył, że kościół w Jasienicy zostanie otwarty, gdy „parafianie się pojednają i gdy będzie pewność, że nie będzie dalszych siłowych prób w stosunku do kościoła”. – Nie możemy do wspólnego stołu eucharystycznego prowadzić ludzi, którzy żyją jak pies z kotem – zaznaczył arcybiskup. Tymczasem Mateusz Dzieduszycki, rzecznik diecezji warszawsko-praskiej, ujawnił, że w Niedzielę Palmową niektórzy sympatycy ks. Wojciecha Lemańskiego zwyzywali innego księdza, który odprawiał mszę w jasienickiej świątyni.
Abp Hoser powiedział dziennikarzom, że po awanturach, jakie miały miejsce w jasienickim kościele w Niedzielę Palmową, musiał zamknąć świątynię, ponieważ istniało ryzyko, iż podobne niepokoje wystąpią w Wielkanoc. – Trzeba było wstrząsnąć sumieniami tych ludzi. I tak się robi, żeby sobie uświadomić, że żarty się skończyły – oznajmił arcybiskup, którego cytuje „Rzeczpospolita”.
Abp Hoser wyjaśnił jednocześnie, że na terenie parafii w Jasienicy działają dwa stronnictwa, które ze sobą walczą. Jedno z nich składa się z sympatyków ks. Lemańskiego, którzy od lipca zeszłego roku „organizowali równoległą działalność duszpasterską w parafii”. Polegała ona np. na rozprowadzaniu opłatków za pośrednictwem zakładu fryzjerskiego.
Ze względu na napiętą sytuację ks. Lemańskiemu, odwołanemu proboszczowi jasienickiej parafii, zakazano odprawienia mszy w miejscowym kościele. W Niedzielę Palmową ks. Lemański nie zastosował się jednak do polecenia i bezskutecznie próbował odprawić mszę.
– Gdyby on to uszanował, gdyby po prostu zachował się tak, jak powinien, to nie byłoby żadnego problemu (...) Natomiast nie wolno zapominać, że on jest reżyserem tych wydarzeń. To się dzieje na zlecenie, jakie on wydaje swoim zwolennikom, i ta cała akcja w Niedzielę Palmową była przygotowana – powiedział abp Hoser.
„Ty p...le!", „ty c...lu!" w kościele
Tymczasem Mateusz Dzieduszycki, rzecznik diecezji warszawsko-praskiej, ujawnił na łamach „Rzeczpospolitej” szczegóły dotyczące wydarzeń, jakie miały miejsce w Niedzielę Palmową. Z jego relacji wynika, że część sympatyków ks. Lemańskiego zachowywała się agresywnie, zakłócając najpierw poranne nabożeństwo, a później blokując dostęp do świątyni innym osobom.
Zwolennicy ks. Lemańskiego starali się odebrać klucze księdzu administratorowi parafii, który został opluty przez jednego z obecnych na miejscu mężczyzn. Kapłanowi grożono przy tym śmiercią. Z tego względu ksiądz administrator wezwał policję.
Funkcjonariusze przełamali blokadę kościoła, dzięki czemu można było odprawić mszę zaczynającą się planowo o 12:00. Również to nabożeństwo było zakłócane. – Agresorzy nie przebierali w słowach: „Ta msza jest g... warta!". Pod adresem księdza zmierzającego do ołtarza kierowali pogróżki i wulgarne epitety: „Wywieziemy cię na taczkach!", „Ty p...le!", „Ty c...lu!" – napisał Dzieduszycki.