
Mieszkaniec ulicy Jana XXIII zabity przez krzyż postawiony ku pamięci Jana Pawła II - ten koszmarny zbieg okoliczności, który niestety nie jest kiepskim żartem, obiegł internet lotem błyskawicy. Niestety, dotarł też do tzw. internautów.
REKLAMA
Marco Gusimi pozował z przyjaciółmi przy 30-metrowym krzyżu w Alpach nieopodal włoskiej Brescii. Niestety, w tym właśnie momencie konstrukcja się przewróciła i Włoch zginął na miejscu. W wypadku rany odniósł też jego towarzysz, którego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
Krzyż stanął na pamiątkę wizyty Jana Pawła II w Brescii w 1989 roku.
Jedna z górskich kamer sieciowych zarejestrowała ten wypadek.
A potem wzięli się za niego internauci. W komentarzach znajdziemy głosy widzące w sprawie głównie zbieg okoliczności, ale dominuje inny ton.
Poniżej kilka komentarzy z polskich - dużych i bardzo dużych - serwisów.
Zginął jak prawdziwy katolik, wielu prawdziwych katalików gineło w ròwnie okrutny sposób. Wiara nie jest łatwa...
Umarł prawie jak chrześcijański prorok... Tylko nie na krzyżu a pod nim...
Z tego Wojtyły to niezły żartowniś: "nie lękajcie się" - a chwilę później jebs i po gościu... Jak na "świętego" to raczej kiepskie poczucie humoru :)
Gdyby się Wojtyła nie urodził, gość jeszcze by żył.
Podobne komentarze - na przykład, żeby dać niebiosom trzy dni na przywrócenie ofiary do życia - znajdziemy też bez trudu na zagranicznych stronach, więc nie jesteśmy wcale tacy wyjątkowi.
Może poza tym, że to ponoć z Polski ma wyjść duchowa odnowa Europy.

