Prawdziwi mężczyźni nie tańczą. Siedzą, pocą się i klną – mówił prześmiewczo amerykański komik Bill Hicks. Błąd. Tancerze z Krakowa postanowili obalić stereotyp, że taniec nie jest dla mężczyzn. Udowadniają, że taniec to prawdziwie męska rzecz. – Taniec daje możliwość poznawania siebie i ciągłego rozwoju, uczy podejścia do kobiet i ich rozumienia, daje możliwość ekspresji – mówi tancerz Tymoteusz Ley.
Opięta koszula z dekoltem sięgającym pępka, fryzura wyrzeźbiona żelem, samoopalacz zbierający się w bruzdach wokół ust i buty na obcasie – tak wyobrażamy sobie faceta, który tańczy. Jeszcze gorzej jest w przypadku baletu klasycznego – facet w rajtuzach? Ze stereotypowym podejściem do tańczących mężczyzn postanowili walczyć tancerze z Krakowa. Założyli grupę "Taniec męska rzecz", by zmienić "stereotyp tancerzy jako zniewieściałych chłopców nieokreślonej orientacji, ubranych w obcisłe stroje i kręcących pośladkami", jak piszą na swojej stronie internetowej.
Motor, aparat, taniec
Twórcy kampanii przekonują, że taniec to naprawdę "męska rzecz", którą można zaimponować i kobietom, i mężczyznom. – Chciałem pokazać mężczyznom, że jest to coś męskiego, co imponuje kobietom i czym można się "pochwalić przed kumplami" tak samo jak nowym motorem, czy sprzętem fotograficznym. Jednocześnie taniec jest umiejętnością, która sprawdza się w sytuacjach społecznych i jeśli się jej nie posiada, często pozostaje tylko siedzieć przy barze i pić, gdy inni się dobrze bawią. Ciężko się wtedy poczuć prawdziwym mężczyzną – mówi tancerz i nauczyciel tanga Tymoteusz Ley.
– W odbiorze tańca idziemy w karykaturę, a przecież taniec sam w sobie nie jest zniewieściały – mówi Agnieszka Stach, która koordynuje projekt. – Mężczyźni zawsze tańczyli, tańce rytualne czy wojenne to elementy bardzo wielu tradycji na całym świecie. W naszej kulturze, niestety, obraz tańczących mężczyzn został wypaczony – dodaje.
Taniec nie tylko wojenny
To właśnie pokrewieństwo sztuk walki i tańca spowodowało, że Tymoteusz Ley, który najpierw uprawiał te pierwsze, zajął się tańcem. Zafascynowany sztukami walki zauważył, że holistyczne podejście do ciała i ducha oraz rodzaj medytacji w ruchu to coś, co te dwie dziedziny mają wspólnego.
– Gdy poznałem nowoczesne tango argentyńskie, w swej wyrafinowanej formie stało się ono dla mnie kontynuacją, a nawet krokiem na przód w tym rozwoju. Przejściem od idei konfrontacji do idei harmonii i porozumienia dwóch ciał. Do tego doszła niesamowita, emocjonalna muzyka dająca ogromne możliwości interpretacyjne. Zrozumiałem, że tancerz jest jak muzyk, który grając utwory napisane przez innych, w każdy dźwięk wkłada całego siebie. Tak samo w tańcu żaden ruch nie jest przypadkowy – mówi dziś mistrz tanga.
Przebrani w obcisłe fatałaszki, wysmarowani samoopalaczem tancerze tańców towarzyskich, zwłaszcza latynoamerykańskich, starają się udawać latynosów. A po co? – Można być ubranym po męsku, swobodnie, zachować w ruchach swoją męską tożsamość, bez przebieranek. Swobodnie się czuć i tańczyć swing, tango czy tańce ludowe, które naturalnie kojarzą się jako męskie tańce, z elementami walki i ... uwodzenia – mówi Stach.
Zrozumieć i uwieść kobiety
– Niewątpliwie taniec daje mężczyźnie wiele. Daje możliwość poznawania siebie i ciągłego rozwoju, uczy podejścia do kobiet i ich rozumienia, daje możliwość ekspresji niemożliwej często w innych dziedzinach życia. No i przede wszystkim, gdy tańczymy, możemy codziennie chodzić na imprezy i spotykać fantastycznych ludzi – mówi Tymoteusz Ley.
To "uwodzenie", to częsta motywacja mężczyzn, którzy decydują się na naukę tańca. – Salsę czy bachatę, gorące karaibskie rytmy, chce tańczyć coraz więcej mężczyzn. Czasami nawet się zdarza, że na sali jest więcej facetów niż kobiet – mówi Klaudia Łucyk, tancerka i instruktorka szkoły tańca Salsa Libre oraz grupy tanecznej Samba Art. – Często pytam, jak trafili na zajęcia, z odpowiedzią bywa różnie. Albo ciekawość, albo nowa dziewczyna tańcząca salsę, albo chęć poznania kobiety. Coraz częściej to powrót z Kuby czy Meksyku i fascynacja tą kulturą – dodaje tancerka.
Efekt treningów, jak mówią nauczyciele tanga, widać już po kilku miesiącach. Nie tylko na parkiecie. – Mężczyźni zaczynają inaczej się poruszać, inaczej się noszą, a ponadto zyskują pewność siebie, co natychmiast widać w relacjach damsko–męskich – mówi Agnieszka Stach.
Jakiś podejrzany: nie tańczy
W Polsce wciąż jednak jest tak, że jeśli mężczyzna tańczy, jest trochę podejrzany. – W Brazylii jest dokładnie na odwrót, jeśli ktoś nie tańczy samby, to znaczy, że coś chyba z nim nie tak – mówi Klaudia Łucyk. Jej partner w tańcu i życiu Jailson de Oliveira uważa, że w Polsce jest zupełnie inny wyznacznik męskości. Tu mężczyźni utożsamiają męskość z siłą i wizerunkiem macho, w Brazylii wprawdzie jest podobnie, ale dochodzi taniec, który jest manifestacją wyzwolenia i braku kompleksów.
– Faceci też lubią tańczyć, ale pokazuję tę chęć dopiero po paru głębszych. Natomiast kiedy występujemy na scenie, przed wyjściem robimy zakłady, kto dostanie większe oklaski. My, dziewczyny w piórach, czy nasz brazylijski mistrz samby – mówi Klaudia Łucyk. – W większości jest po równo.
Taniec przeżywa w Europie i w Polsce swój renesans. – Tańczy zdecydowanie większa liczba mężczyzn niż 10 lat temu. Mężczyźni tańczą chętniej i bez oporów. Wbrew powszechnemu stereotypowi nauka tańca przychodzi im szybciej niż kobietom. To zjawisko nie ma jednak jeszcze odzwierciedlenia w publicznych mediach. Dlatego dzisiaj właśnie można przeprowadzić taką kampanię jak Taniec Męska Rzecz. Jest wiele osób, które chce się do niej przyłączyć aby przekonać do tańca resztę Świata. Dziesięć lat temu byłby to strzał kulą w płot – mówi Ley.
Obalmy stereotypy
A jednak, mimo że mężczyźni opanowali parkiety w szkołach tańcach i na milongach, wciąż pokutuje stereotypowe postrzeganie tancerzy. – Wiele osób w ogóle nie rozumie, po co się to robi. Sztuki walki, czy wykonywanie muzyki, miały więcej szczęścia. Dzięki filmom, koncertom, czy literaturze, te dziedziny cieszą się wielkim szacunkiem i estymą. Doceniamy mistrzostwo sensejów czy trenerów, choć wiemy że jest to często bardziej sztuka dla sztuki niż prawdziwa samoobrona – mówi Ley.
Taniec w Europie ostatnich 30 lat nie miał tyle szczęścia. Stał się czymś abstrakcyjnym i wydumanym, coraz bardziej oddalonym od swoich pierwotnych korzeni. – Ten obraz podtrzymują media, na czele z telewizją. Występujący tam tancerze, koniecznie poubierani w dziwaczne stroje, z absurdalnym makijażem wykonują przerysowane ruchy, które nie maja już nic wspólnego ze współczesną estetyką – dodaje.
Taniec to prawdziwie męska rzecz. A "prawdziwego mężczyznę właśnie po tym poznać, jak tańczy tango", jak pisał Wiesław Myśliwski.