Nazwała Mazowieckiego "stalinowcem" i szukała homoseksualnych dyrektorów. Kim jest radna PiS z Lublina?
Radna Prawa i Sprawiedliwości ma chyba parcie na szkło – tak można skomentować ostatnie "występy" profesor Anny Jaśkowskiej w radzie miasta Lublina. Emerytowana wykładowczyni zdążyła w ciągu dwóch tygodni podnieść ciśnienie połowie Polski swoimi wywodami o Tadeuszu Mazowieckim i pytaniem o homoseksualnych dyrektorów szkół. Przedstawiamy kim jest.
Swoją przygodę z polityką rozpoczęła w 2014 roku, kiedy wystartowała z ramienia Prawa i Sprawiedliwości z okręgu obejmującego Czechów w wyborach samorządowych do rady miasta Lublina. Niestety zebrała 443 głosy i nie dostała sie do niej. Przegrała ze swoim kolegą partyjnym Sylwestrem Tułajewem, który dostał prawie 10 razy tyle głosów co Jaśkowska.
Jednak w rok później w listopadzie 2015 roku, kiedy Tułajew złożył mandat radnego, bo dostał się do Sejmu, zajęła jego miejsce jako "dwójka" na liście. Jako początkujący polityk nie kryła, że pierwsze sesje rady były dla niej bardzo ciężkie. – Często dochodzi do boksowania między radnymi koalicji i opozycji – mówiła "Kurierowi Lubelskiemu".
Profesor Jaśkowska zasiadła w trzech komisjach: oświaty i wychowania, samorządności i porządku publicznego oraz ds. rodziny. I to przed obradami tej ostatniej, radna PiS zadała niedawno pytanie, którym zaistniała w mediach.
Ilu dyrektorów homoseksualistów?
– Pani profesor Jaśkowska podczas posiedzenia komisji ds. rodziny zapytała "czy na przestrzeni 5, 8, 10 lat miasto miało takie przypadki i komisja o tym wie, że na przykład w szkołach albo przedszkolach dyrektorami lub nauczycielami były osoby homoseksualne – tak brzmiało dokładnie jej pytanie – mówi w rozmowie z naTemat Monika Orzechowska, lubelska radna Platformy Obywatelskiej i przewodnicząca komisji ds. rodziny.
Radna PO odpowiedziała Jaśkowskiej, że nie mają takiej wiedzy, a któryś z radnych stwierdził, że nie ma takich przepisów prawnych, które obligowałyby pracownika do składania deklaracji co do swoich preferencji seksualnych, a homoseksualizm to nie jest choroba.
Tak samo zresztą radna PiS tłumaczyła się dla "Onetu". – Zapytałam, czy komisja i wydział oświaty mają informacje o przypadkach, czy ktoś z dyrektorów i nauczycieli jest homoseksualistą. To było pytanie retoryczne, zapytałam przez ciekawość. Nie mam żadnych informacji na ten temat – powiedziała portalowi profesor Jaśkowska.
Ale tak naprawdę czy da się jakkolwiek skomentować tak kontrowersyjne pytanie? Po pierwsze jest ono bezprawne, bo nie można dyskryminować jakiejkolwiek osoby za jej orientację seksualną, a po drugie nie ma związku pomiędzy sprawowaniem urzędu, czy stanowiska dyrektorskiego a orientacją seksualną. Chyba, że przyczepimy się wywołanego przez Jaśkowską Roberta Biedronia, to wtedy wielu powie, że prezydent homoseksualista to dobry samorządowiec. Ale tego nie da się wykazać!
– Zupełnie nie rozumiem dlaczego takie pytanie padło i w ogóle jak ono mogło paść – nie kryje oburzenia Michał Krawczyk, przewodniczący PO w radzie miasta Lublina. – To jest pytanie, które dotyczy prywatnego życia innych osób, więc jeśli pani radna w domyśle chce oceniać pracę nauczycieli i dyrektorów szkół ma prawo to robić, ale przez pryzmat jakości kształcenia i tego jak radzą sobie wychowankowie poszczególnych szkół, czyli ich wynikach i wynikach ich podopiecznych – stwierdza radny PO.
Ale oboje zapytani przez nas radni podkreślają, że są zdziwieni zachowaniem profesor Jaśkowskiej. – Profesor jest radną z mojego okręgu i w mojej ocenie nie była do tej pory zbyt aktywna, dlatego dziwią mnie te jej zachowania – mówi Krawczyk.
– Do tej pory ta pani wydawała mi się raczej spokojna. A teraz jakby jej coś sie zmieniło, nie mam pojęcia dlaczego zaczęła takie rzeczy mówić i trudno mi powiedzieć, bo jej nie znam tak do końca. A czy jest aktywna? Jeśli chodzi o komisję to zadaje pytania, ale to czasami takie właśnie jak to na sesji o Mazowieckim – opisuje Orzechowska.
Mazowiecki "stalinowiec"
Sprawa, którą przytacza radna PO, dotyczy wypowiedzi prof. Jaśkowskiej z ostatniej sesji rady miasta w Lublinie. Rajcy decydowali o nadaniu nazwy jednej z alei w mieście imieniem Tadeusza Mazowieckiego, byłego premiera RP.
Wtedy do "akcji" wkroczyła Jaśkowska. Zapytała, skąd wzięto życiorys polityka, który znalazł się w uzasadnieniu do uchwały. Ona sama znalazła inny, w którym "Tadeusz Mazowiecki – stalinowiec, komunista, agent NKWD, kolaborował z okupacyjną, bolszewicką władzą w latach stalinowskich".
Jaśkowska zapytana o to, skąd ma te informacje, odparła, że z internetu, ale chciałaby, żeby przed głosowaniem Mazowieckiego prześwietlił IPN.
Nadchodzą wybory...Nie chciała powołać sie nawet na jakiekolwiek źródło, bo pytaliśmy ją o miejsce gdzie to przeczytała o portal, o adres strony, ale nie chciała przyznać skąd to wie. Było to nie tyle co kontrowersyjne co poniżej godności, bo jeśli wyznaje jakieś poglądy to powinna mieć odwagę je później bronić i poprzeć je jakimiś źródłami.
Może powód tych wypowiedzi jest bardzo prozaiczny i ma związek ze zbliżającymi się wyborami samorządowymi? Zwolennikiem tej teorii jest Krawczyk.
– Ja to tak rozumiem, bo jak powiedziałem, pani radna nie należy do zbyt aktywnych. Nagle od kilku tygodni bardzo mocno się uaktywniła, ale niestety w sposób bardzo kontrowersyjny i według mnie kompromitujący dla niej – ocenia.
O profesor zrobiło się głośno także w sieci i na portalach oceniających pracę samorządowców. I wydaje się, że jeśli jest to zaplanowane działanie, to sprawdza się. Poparcie dla niej wzrosło na przestrzeni ostatnich dwóch miesięcy – pokazuje wykres. Co jest dziwne, bo pod spodem znalazło się wiele niepochlebnych komentarzy.
"Pani radna swoimi wypowiedziami i działaniami kompromituje miasto. Czy Lublinowi naprawdę potrzebna jest taka reklama, nagłaśniana przez wszystkie media w Polsce? Czemu mają służyć takie wypowiedzi jak ostatnia nt. T. Mazowieckiego? Kto wybiera takich radnych?", "Wypowiedzi pani radnej powinny dyskwalifikować ją z życia publicznego" – podsumowują internauci.